Niewidzialny łowca

Francuzi zaskakują całkowicie nowym podejściem do wojny podwodnej.

Podwodno-nawodny okręt SMX-25
Podwodno-nawodny okręt SMX-25Polska Zbrojna

Atak nuklearny

Powód tej zmiany jest prosty. Chodziło o uzyskanie idealnego kształtu do pływania pod wodą, szczególnie po wynalezieniu urządzeń pozwalających na pozostawanie okrętu przez długi czas w zanurzeniu. W czasach zimnej wojny jednostki podwodne służyły przede wszystkim do ataku nuklearnego albo przechwytywania innych tego typu okrętów - nosicieli rakiet. Ich znaczenie jako niszczycieli celów nawodnych, z wyjątkiem lotniskowców, stało się drugorzędne.

Te zadania miały być wykonywane niejako przy okazji, jeżeli cel znalazłby się w zasięgu rakiet bądź torped. Umiejętność podążania okrętów podwodnych za szybkimi siłami nawodnymi, jako ich wsparcie w czasie bitwy morskiej, wydawała się wtedy nierealna. Tak było aż do dzisiaj.

Futurystyczne wizje

Projekt SMX-25 to okręt podwodny o wyporności blisko 5,5 tysiąca ton w zanurzeniu (dla porównania największy w polskiej Marynarce Wojennej ORP "Orzeł" w pełni zanurzony wypiera 4 tysiące ton, a atomowy USS "Los Angeles" 6,9 tysiąca ton), ostrym dziobie i rufie ze statecznikami przypominającymi tylną część rakiety.

Dla porównania współczesne niszczyciele i fregaty rozwijają od 30 do 33 węzłów. SMX-25 ma zgodnie z założeniami móc zanurzyć się do 100 metrów pod powierzchnię wody. To niewiele, gdy weźmie się pod uwagę, że wspomniany "Orzeł", należący do rosyjskiego typu Kilo, czy amerykański "Los Angeles" mogą zejść na trzykrotnie większą głębokość. Celem nowego typu okrętów podwodnych nie jest jednak niepostrzeżone przenikanie na wrogie wody terytorialne, a raczej szybkie uderzenie ze wsparciem własnych jednostek nawodnych.

W boju

W przypadku ostrzelania przez nieprzyjaciela SMX-25 będzie mógł błyskawicznie zanurzyć się pod wodę, co da mu szansę uniknięcia pocisków rakietowych i artyleryjskich. Przed torpedą okręt jest w stanie... uciec dzięki dużej prędkości. Atak na nowy rodzaj jednostki mógłby się więc powieść jedynie wtedy, gdyby został dokonany z użyciem kilku rodzajów broni naraz.

To wszystko oczywiście tylko teoria, szczególnie że rozwiązania zastosowane na okręcie nadal nie czynią go bardziej odpornym na atak lotniczy. Faktem jest jednak, że SMX-25 nie jest jakimś kosmicznym projektem przyszłości, jakim do niedawna był myśliwiec wielozadaniowy F-35, i można rozpocząć jego budowę z wykorzystaniem istniejących technologii. Warto też nadmienić, że projekt okrętów podwodnych nadążających za flotą nie pojawił się po raz pierwszy w historii.

Kalamity, bo tak nazywano też te okręty, osiągały na powierzchni prędkość 24 węzłów, mogły więc nadążyć za ówczesnymi pancernikami i krążownikami. Jednostki te miały iść na powierzchni razem z głównymi siłami floty, a tuż przed walną bitwą opłynąć siły nieprzyjaciela, zanurzyć się i polować na największe okręty. Założenia okazały się jednak niepraktyczne. Spośród 21 okrętów klasy K, aż sześć zostało zniszczonych w wyniku nieszczęśliwych wypadków. Tylko jeden ulokował celną torpedę w jednostce nieprzyjaciela.

Jego ofiarą był jednak nie wielki pancernik, lecz niemiecki U-boot, który w dodatku przetrwał dlatego, że zapalnik torpedy nie zadziałał.

Robert Włodek

Śródtytuły pochodzą od redkacji portalu INTERIA.PL

Polska Zbrojna
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas