Poważna awaria atomowego okrętu. Rosjanie odmówili pomocy
Rosyjski uderzeniowy okręt podwodny o napędzie jądrowym "Orioł" doznał awarii napędu i dryfował niedaleko wybrzeży Danii na Morzu Bałtyckim.
5 lipca duńska marynarka wojenna poinformowała w mediach społecznościowych o potencjalnie dość niebezpiecznym incydencie, jaki miał miejsce na wodach Morza Bałtyckiego 30 lipca br. Po przejściu pod duńskim mostem Storebæltsbroen nad Wielkim Bełtem, rosyjski uderzeniowy okręt podwodny o napędzie jądrowym "Orioł" doznał awarii napędu i dryfował na duńskich wodach terytorialnych w kierunku wyspy Sejerø na wysokości drugiego co do wielkości miasta, Aarhus, w regionie Jutlandia Środkowa.
Rosyjski okręt szedł razem z fregatą rakietową zwalczania okrętów podwodnych "Wice-Admirał Kułakow" i oceanicznym holownikiem ratowniczym "Ałtaj" z Sankt Petersburga w rejon swojego stacjonowania na Półwyspie Kolskim. Jednostki brały udział w głównej defiladzie morskiej z okazji 325. rocznicy powstania rosyjskiej marynarki wojennej."Orioł" utracił napęd, a co za tym idzie zdolności do manewrowania, na ruchliwych wodach u wschodnich wybrzeży Danii, w drodze do cieśnin Kattegat i Skagerrak. Przykuło to uwagę Kongelige Danske Marine, która bacznie obserwowała tranzyt rosyjskich okrętów w drodze na i z defilady.W rejonie zdarzenia najbliżej znalazł się duński patrolowiec "Diana", który zaoferował Rosjanom pomoc. "Orioł" dryfował bowiem z prędkością 1,5 węzła w stronę wyspy Sejerø, co groziło niekontrolowanym wejściem na mieliznę. Udało się jednak nawiązać łączność z fregatą "Wice-Admirał Kułakow", której dowódca podziękował, ale odmówił pomocy.Duńczycy opublikowali w mediach społecznościowych fotografie, na których widać część ze 112-osobowej załogi stojącą w kamizelkach ratunkowych na dziobie wynurzonego okrętu podwodnego. Dowódca "Orioła" brał zatem możliwość scenariusza ewakuacji załogi jednostki. W mediach społecznościowych opisano sytuację jak przypominającą scenę z filmu "Polowanie na Czerwony Październik".
Tymczasem holownik "Ałtaj" rozpoczął przygotowania do rozpoczęcia holowania okrętu podwodnego. Duńczycy opisali całą sytuację jako dramatyczną. Niemniej po jakimś czasie załoga "Orioła" zdołała uruchomić napęd i liny holownicze zostały ściągnięte. Grupa okrętów kontynuowała swój rejs, a po wyjściu na Morze Północne, "Orioł" zanurzył się w głębszych wodach.
Teraz towarzyszy im norweski patrolowiec "Bergen", Norweskiej Straży Wybrzeża. Okręt jest częścią NATO-wskiego Systemu Ratownictwa Podwodnego. Został skierowany do asysty rosyjskiej grupie z uwagi na obawy władz w Oslo.
Potencjalnie niebezpieczne zdarzenie dla Rosjan i całego ruchu na cieśninach duńskich zakończyło się szczęśliwie. Warto mieć na uwadze, iż inne zakończenie miał incydent z 5 stycznia 2019, gdy rosyjski zmodernizowany krążownik rakietowy "Marszał Ustinow" podczas przejścia przez turecką Cieśninę Bosfor utracił zdolność manewrowania, nie mogąc poradzić sobie z silnym wiatrem i aby nie uderzyć w nadbrzeże musiał zostać odholowany i rzucić kotwicę na wysokości dzielnicy Moda w azjatyckiej części Stambułu. Co istotne problemy miały wówczas inne jednostki: jeden z kontenerowców utracił sześć transportowanych kontenerów, a ruch promów wstrzymano całkowicie.Jednak w przypadku obu incydentów, strona rosyjska zaprzecza aby wystąpiły jakiekolwiek problemy ze sterownością jej okrętów. Tymczasem trwa tranzyt również innych okrętów, które brały udział w petersburskiej defiladzie. Zgodnie z fotografiami duńskiej marynarki wojennej, do swoich portów macierzystych wracają zmodyfikowany strategiczny okręt podwodny "Kniaź Władimir" i myśliwski "Wiepr’" - oba również o napędzie jądrowym, wspomniany już "Marszał Ustinow", fregata rakietowa "Admirał Fłota Kasatonow", konwencjonalny okręt podwodny Władykaukaz" czy irańskie: okręt-baza "Makran" i fregata rakietowa "Sahand".
Rafał Muczyński