Przegapili linie energetyczne. Katastrofa rosyjskiego Mi-24
Kanał Fighterbomber opublikował na Telegramie nagranie, które z miejsca wzbudziło ogromne zainteresowanie. Widać na nim katastrofę rosyjskiego śmigłowca bojowego Mi-24, który runął na ziemię w pobliżu autostrady Mińsk–Brześć po tym, jak pilot zbyt późno dostrzegł linie energetyczne.

Chociaż wypadek miał miejsce w połowie ubiegłego roku, dokumentujące je nagranie dopiero teraz pojawiło się w mediach społecznościowych. Przy okazji dowiadujemy się, że w katastrofie zginął jeden członek załogi, a drugi wciąż walczy o życie w szpitalu. Kanał Fighterbomber dodaje też, że nie był to wcale odosobniony incydent, ale "brutalna lekcja o granicach eksploatacji przestarzałej technologii".
Mi-24, czyli legenda zimnej wojny
Mi-24, nazywany przez NATO "Hind", to symbol potęgi ZSRR - ciężko opancerzony, uzbrojony po zęby, ale... zaprojektowany ponad 50 lat temu. Jego konstrukcja opiera się na analogowych systemach i ograniczonych czujnikach, co w dzisiejszym środowisku walki stanowi poważny problem.
Choć jego pancerz wytrzymuje ostrzał z broni lekkiej, a silniki pozwalają osiągnąć prędkość ponad 330 km/h, to brak nowoczesnych systemów ostrzegania, noktowizji czy radarów terenowych czyni go podatnym na inne zagrożenia, szczególnie podczas lotów na małej wysokości.
Błąd człowieka czy wada systemowa?
Do katastrofy doszło podczas rutynowego lotu na niskim pułapie, taktyki stosowanej do unikania radarów. Ta obarczona jest jednak wysokim ryzykiem, szczególnie jeśli stosowana jest w pobliżu infrastruktury cywilnej, jak linie wysokiego napięcia - na nagraniu widać, że załoga ich nie zauważyła, a zderzenie doprowadziło do utraty kontroli nad maszyną. Dalsze błędne działania pilotów, być może wynik stresu, braku doświadczenia lub awarii, pogłębiły dramatyczną sytuację i śmigłowiec runął tuż przy trasie, kończąc lot tragicznie.
Załoga zareagowała zbyt późno. To najprawdopodobniej klasyczne przeciągnięcie wywołane utratą siły nośnej po zderzeniu - komentuje Fighterbomber.
W lotnictwie wojskowym i cywilnym kolizje z liniami energetycznymi to jedna z głównych przyczyn katastrof. Według danych amerykańskiego NTSB z 2018 roku, przeszkody naziemne odpowiadają za znaczną część wypadków śmigłowców. I podczas gdy nowoczesne maszyny, jak AH-64 Apache, wyposażone są w systemy przecinające przewody i zaawansowane czujniki podczerwieni, Mi-24 często opiera się jedynie na wzroku pilota. Katastrofa pod Mińskiem przypomina zatem, że granica między sukcesem a tragedią w lotnictwie wojskowym jest cienka i coraz częściej wyznaczana przez technologiczną przepaść.