Przespaliśmy wielką szansę wojny? Za pomoc mogliśmy wziąć ważną technologię

Od początku pełnoskalowej inwazji na Ukrainę Polska pozostaje jednym z największych dostarczycieli broni do naszego sąsiada. To zapewniło nam strategiczne bezpieczeństwo, wiążąc Rosjan za naszą granicą. Jednak z upływem czasu można się zastanowić, czy przy tak ogromnej pomocy wojskowej, jaką zapewniła Polska, przespano szansę na pozyskanie za nią ważnych technologii zbrojeniowych, które mogłyby zapewnić nam większe bezpieczeństwo nie na teraz, a lata do przodu. - Taka wymiana to nie tylko szansa na pozyskanie już istniejących technologii, ale także broni dopiero rozwijanej- mówi były dowódca Wojsk Lądowych RP generał Waldemar Skrzypczak.

Czy Polska mogła zdobyć dzięki pomocy Ukrainie duży skok technologii zbrojeniowej? Generał Skrzypczak komentuje
Czy Polska mogła zdobyć dzięki pomocy Ukrainie duży skok technologii zbrojeniowej? Generał Skrzypczak komentuje@praisethestephTwitter

Polskie czołgi za ukraińskie technologie?

Polskie czołgi, wozy bojowe czy armatohaubice w pierwszych miesiącach wojny realnie przyczyniły się do tego, że Ukraina mogła się bronić w jednym z najtrudniejszych momentów walk z Rosjanami. Taka pomoc naturalnie osłabiła zasoby naszej armii, gdyż ogromna jej część pochodziła albo z jednostek frontowych lub magazynów. Niemniej jej wysłanie było istotnie najlepszą strategiczną decyzją. Każdy kolejny dzień, w którym Rosja jest zawiązana walką w Ukrainie, oddala perspektywę jej ataku na wschód NATO, który jest jednym z celów Władimira Putina. Jednak już po trzech latach od tej pełnoskalowej inwazji, warto się zastanowić nad szerszą perspektywą tego, co Polska dla własnego bezpieczeństwa mogła uzyskać z taką pomocą. Szczególnie w pozyskaniu technologii zbrojeniowych z obszarów, które są słabo rozwinięte w Polsce.

- Ukraiński przemysł zbrojeniowy ma duże osiągnięcia w dziedzinie np. artylerii czy silników rakietowych. Proszę zauważyć, że Ukraińcy produkują i rozwijają swoje uzbrojenie nawet w czasie wojny. Mogą to robić lepiej niż Polska, bo u nich nie ma takiego zbiurokratyzowania procesu od rozpoczęcia prac nad uzbrojeniem do jego wprowadzenia. To dotyczy różnych procedur badawczych, kontrolnych, które są niezwykle karkołomne. Warto też pamiętać, że ukraiński przemysł zbrojeniowy ma duży potencjał badawczo-rozwojowy. Taka wymiana to więc nie tylko szansa na pozyskanie już istniejących technologii, ale także broni dopiero rozwijanej - wskazuje w rozmowie z Interią GeekWeek generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych RP.

Kwestia ta została poruszona przez część środowiska komentatorów i analityków ds. wojskowości m.in. Tomasza Dmitruka, redaktora portalu Dziennik Zbrojny i magazynu Nowa Technika Wojskowa. Wróciła m.in. po zapowiedzi w styczniu przez MON kolejnego pakietu militarnej pomocy dla Ukrainy. Zasadnie można pytać, czy skoro już wcześniej wysłaliśmy ogromną ilość sprzętu w większości w ramach darowizny, to czy teraz ktoś pomyśli, aby spróbować coś pozyskać od ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego.

Ile sprzętu Polska wysłała Ukrainie?

Nie podważamy zasadności polskiej pomocy Ukrainie w tak dużej skali, bo ta była potrzebna i zgodna z polską racją stanu w danym momencie. Niemniej artykuł ten ma pokazać, że są drogi pozwalające zapewnić jeszcze większe bezpieczeństwo dla Polski. Szczególnie przy tak ogromnej pomocy.

Dokładne dane na jej temat nie są znane (do tej pory Kancelaria Premiera nie podała konkretnych liczb przekazanego sprzętu, pomimo takich zapowiedzi jeszcze w grudniu zeszłego roku). Według danych Kancelarii Prezydenta RP na bazie zebranych informacji m.in. przez Ośrodek Studiów Wschodnich z listopada 2024 roku, od 24 lutego 2022 roku do Ukrainy z Polski trafił sprzęt militarny o łącznej wartości ponad 14 mld złotych.

Na bazie publicznych danych można wywnioskować, że z ciężkiego sprzętu mowa m.in. o:

  • ponad 350 czołgach (w tym 14 Leopardach 2A4, 60 PT-91 Twardy i 280 T-72M/M1/M1R)
  • 250 bojowych wozach piechoty BWP-1
  • 100 transporterach opancerzonych KTO Rosomak
  • 8 samobieżnych moździerzach M120 Rak
  • 14 myśliwcach MiG-29
  • 12 śmigłowcach szturmowych Mi-24
  • 108 haubicach samobieżnych AHS Krab
  • ponad 30 wyrzutniach BM-21 Grad
  • około 100 haubicach 2S1 Goździk

To tylko niewielki wycinek całej polskiej militarnej pomocy przekazywanej Ukrainie od początku pełnoskalowej agresji Rosji. Najważniejszą był sprzęt, który trafił w pierwszym roku wojny i pozwolił na skuteczną obronę Ukrainy.

Wielka darowizna

Jak wspomnieliśmy, większość militarnej pomocy dla Ukrainy z naszego kraju pochodzi z darowizny. Oczywiście część sprzętu została sprzedana np. 54 Kraby. Niemniej w skali całej pomocy sprzedany sprzęt to mniejszy wycinek. Dodatkowo część tego sprzętu i tak pochodziło z zapasów Wojska Polskiego np. 70 haubic 2S1 Goździk, którą w sprzedaży wymienił redaktor Defence24 Jarosław Ciślak w artykule, Jaki sprzęt Polska przekazała Ukrainie? [OPINIA].

Oczywiście można zauważyć, że większość przekazanego w darowiźnie sprzętu, stanowiło najstarsze uzbrojenie w polskiej armii, które i tak czekało na zastąpienie i jego wartość rynkowa jest niezmiernie mała. Niemniej w kontekście wysłania go do kraju, który potrzebuje broni do walki, a co najważniejsze, faktycznie może mieć przełożenie na jego suwerenność, ta wartość znacznie wzrasta. Szczególnie że ten sprzęt przed wysłaniem stanowił często podstawę uzbrojenia polskiej armii.

Bogactwo ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego

To, co natomiast moglibyśmy pozyskać z ukraińskiej technologii zbrojeniowej, byłoby dla nas niezwykle cenne. Jednym z jej największych bogactw jest technologia silników rakietowych, wykorzystywana m.in. w pociskach kierowanych. Mówimy tu o technologii, która mogłaby pomóc w opracowaniu pocisków manewrujących, ale także pocisków balistycznych o dalekim zasięgu. Sami Ukraińcy pracują nad taką bronią w formie rakiet Sapsan/Grom-2, które mają mieć zasięg nawet do 700 kilometrów. To więcej niż pociski ATACMS M57, który zamówiła Polska z USA (ok. 300 kilometrów).

Wyrzutnia ukraińskiego systemu pocisku balistycznego Sapsan/Grom-2VoidWanderer/Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International licenseWikimedia Commons

Pozyskanie, chociażby technologii ukraińskiej z zakresu opracowywania takich pocisków byłoby dla Polski ogromnie istotne. Dzięki temu można byłoby łatwiej opracować w pełni krajowe rozwiązanie, którego użycie w całości należałoby do nas. Nie trzeba byłoby przy tym zakupywać tak cennego sprzętu za granicą, zostawiając pieniądze w Polsce.

- Myślę, że w takiej wymianie Polska mogłaby skupić się na jednym obszarze technologii zbrojeniowych, których potrzebujemy i na ten moment staramy się je jakoś pozyskać ze Stanów lub Korei. Szczególnie mówię tu o technologii napędów rakietowych, w której Ukraińcy naprawdę mają spore doświadczenie. Mówię też o technologii np. rakiet balistycznych, które Ukraińcy starają się opracować, ale też ogólnie różnego rodzaju amunicji rakietowej - wskazuje generał Skrzypczak.

Brak szerszego spojrzenia?

Ostatecznie nie można zakładać, że rozmowy w tym kierunku nie były prowadzone przez stronę polską. Choć większość wcześniejszych działań w ramach współpracy i wymiany technologicznej stanowiły tylko deklaracje woli lub plany lokowania ukraińskich fabryk uzbrojenia w Polsce. Nie można też zakładać, że rozmowy nt. pozyskania technologii w ramach za pomoc nie będą prowadzone np. w ramach wspomnianego kolejnego pakietu pomocy militarnej dla Ukrainy. Jednak publicznie nie wiadomo, aby do tej pory prowadzono zaawansowane rozmowy w tym kierunku przy przekazaniu polskiego sprzętu.

Niemniej trzeba powiedzieć sobie jasno, że największe szanse na sukces takich rozmów były w momencie, gdy Ukraina najbardziej potrzebowała naszej broni i gdy mogliśmy ją wysyłać w ilościach wręcz hurtowych. Obecnie po ogołoceniu naszych magazynów, Polska ma znacznie gorsze karty w potencjalnej rozmowie.

Czy byłoby to swoiste wykorzystanie trudnej sytuacji naszego sąsiada? Tak. Czy byłoby to złe z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa? Nie. Jak wspomnieliśmy, wysłanie tego sprzętu Ukrainie było idealnym działaniem strategicznym. Co nie zmienia faktu, że korzyści z tego działania nie musiały skupiać się tylko z wykrwawiania i wiązania Rosjan za naszą granicą. Faktycznie mogły nam zapewnić dodatkowe bezpieczeństwo w szerszej skali i rozwój krajowej technologii zbrojeniowej. Jak jednak stwierdza generał Skrzypczak, takiego szerszego spojrzenia zabrakło.

- Po prostu na początku wojny, gdy za naszą granicą widzieliśmy takie dramaty, nikt nie myślał o możliwości wykorzystania takiej sytuacji. I jestem w stanie to zrozumieć. Ale myślę, że już po roku naturalnie mogły pojawiać się takie myśli, aby w ramach takiej pomocy pozyskać takie korzyści technologiczne od Ukraińców w ramach długofalowej strategii. [...] To, że dalej nie mamy faktycznie takich technologii, to w moim odczuciu po prostu brak wizji i zdecydowanego działania w obliczu zagrożenia naszego bezpieczeństwa, co jest także i może przede wszystkim brakami w kwestii stawiania na krajowe rozwiązania w przemyśle zbrojeniowym oraz ich rozwoju - podsumowuje generał Skrzypczak.

Jak ugotować idealne jajko? Naukowcy opracowali przepis© 2025 Associated Press