Rosyjski dron kamikadze jednak rozbił się w Rumunii

Okazuje się, że rosyjski dron kamikadze jednak rozbił się w Rumunii. Przynajmniej takie dowody przedstawili eksperci OSINT. Tymczasem zarówno prezydent kraju, jak i przedstawiciele MON, cały czas temu zaprzeczają. Czego się boją?

Rosyjski dron kamikadze jednak rozbił się w Rumunii
Rosyjski dron kamikadze jednak rozbił się w Rumunii@GeoConfirmedTwitter

Mogę powiedzieć, że w Rumunii nie spadł żaden szczegół, żaden dron, żadna część żadnego urządzenia. Sprawujemy pełną kontrolę nad naszą przestrzenią narodową, sprawdziliśmy absolutnie wszystko i mogę zapewnić społeczeństwo: nic nie przedostało się do Rumunii — powiedział Klaus Iohannis, prezydent Rumunii. Identyczne stanowisko wyraziło Ministerstwo Obrony Narodowej Rumunii.

Zupełnie innego zdania jest Ołeh Nikołenko, rzecznik MSZ Ukrainy, który ogłosił, powołując się na informacje ukraińskiej straży granicznej, że "Wystrzelone przez Rosję w nocy z niedzieli na poniedziałek drony Shahed upadły i eksplodowały na terytorium Rumunii".

Rosyjski dron kamikadze rozbił się w Rumunii

Tymczasem grupa analityków militarnych z bardzo popularnego profilu GeoConfirmed na serwisie X ma dowody, że jednak rosyjski dron spadł na terytorium Rumunii i Ukraińcy mają rację. Rosyjska armia dokonała 4 września skomasowanego ataku na ukraiński port na Dunaju w mieście Izmaił. Irańskiej produkcji drony kamikadze o nazwie Shahed miały zaatakować infrastrukturę portową i silosy ze zbożem.

Jeden z dronów został zestrzelony przez ukraińskie systemy obrony powietrznej i spadł na pole znajdujące się już bezpośrednio na terytorium Rumunii. Eksperci OSINT przeanalizowali zdjęcia, filmy i informacje podane przez świadków i doszli do wniosku, że rosyjski dron na 100 procent spadł na terytorium Rumunii. Na dowód przedstawili oni zdjęcia i filmy z zaznaczonymi charakterystycznymi elementami krajobrazu brzegu Dunaju i terenów przygranicznych Rumunii.

Analitycy OSINT mają dowody na kłamstwa Rumunii

Osoby prowadzące profil GeoConfirmed na serwisie X wydały oficjalne oświadczenie w tej sprawie, gdzie przyznają, że "Jest wysoce prawdopodobne, że rosyjski Shahed rozbił się i eksplodował w Rumunii, prawdopodobnie po trafieniu go przez ukraińskie działo przeciwlotnicze. Oświadczenie ukraińskie sprzeciwia się oświadczeniu rumuńskiemu. Na podstawie naszego śledztwa, ukraińskie oświadczenie uznajemy za prawidłowe".

Czego obawia się zatem armia i rząd Rumunii, zaprzeczając informacjom podanym przez ukraińskie MSZ i negując wyniki śledztwa ekspertów OSINT? Prawdopodobnie władze Rumunii nie chcą wywoływać niepotrzebnej paniki wśród społeczeństwa, eskalować konfliktu i jednocześnie uważają taką sytuację za kolejny element rosyjskiej prowokacji wymierzonej w kraje NATO.

Nie przejmować się prowokacjami Rosji

Analitycy uważają, że to wydarzenie można porównać z wlotem dwóch białoruskich śmigłowców na terytorium Polski i ich przelotem nad Białowieżą, co miało miejsce w sierpniu. Polskie władze wówczas w porę nie zareagowały. Późniejsze prośby polskiego rządu wobec białoruskiej armii o wyjaśnienie tego incydentu spotkały się ze stanowczym zaprzeczeniem, że w ogóle doszło do takiej sytuacji.

"Wydarzenia": Podpisano umowy na realizację trzech pięter obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowejPolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas