„Ślązak” wychodzi w morze. W końcu!
Po prawie 18 latach od rozpoczęcia budowy, „Ślązak” wyszedł w morze na próby. Czy to oznacza koniec epopei najdłużej budowanego okrętu w historii Marynarki Wojennej RP?
13 listopada "Ślązak" został wymieniony w planie ruchu statków w porcie Gdynia. Stocznia Wojenna nie potwierdzała tej informacji, jednak okręt w asyście holowników wyszedł w morze. Może to oznaczać, że w końcu opuści portowe baseny na dłużej i rozpocznie serię testów. Testy morskie to ostatnia faza budowy przed przekazaniem okrętu odbiorcy. Podczas prób testowane są m.in. maszynownia ze wszystkimi systemami napędowymi, możliwości manewrowe oraz systemy nawigacyjne i radarowe.
Nieoficjalnie mówi się, że przedstawiciele Stoczni Wojennej zakładają, że testy zakończą się w marcu przyszłego roku. Osoby związane z budową okrętu sugerują jednak, że plany te są nazbyt optymistyczne. Po pierwsze zbliża się zima i pogorszenie warunków pogodowych. Po drugie montowane przez ostatnie 17 lat niektóre mechanizmy już dawno utraciły gwarancję producenta, więc nie wiadomo jak zachowają się na pełnym morzu.
Próby morskie na ORP "Kormoran", niszczycielu min wybudowanym bardzo sprawnie przez Remontowa Shipbuilding, trwały 15 miesięcy. Do projektu prototypowej jednostki wprowadzono kilkaset zmian, poprawek i modyfikacji. W tym przypadku może być podobnie.
Historia niekompetencji
Kiedy w listopadzie 2001 roku podpisywano kontrakt na budowę siedmiu korwet, mówiono, że jest to największe seryjne zamówienie na nowe okręty dla Polskiej Marynarki Wojennej od lat. Planowano, że pierwsza jednostka będzie ukończona w ciągu niecałych 4 lat, do końca czerwca 2005 roku. Podczas uroczystości położenia stępki nieoficjalnie mówiło się, że koszt budowy jednego okrętu wyniesie od 250 do 300 milionów złotych.
Nie od dziś wiadomo, że wszelkie ówczesne szacunki można włożyć między bajki. Tylko w latach 2001-2006 na realizację programu przeznaczono 497 milionów złotych. Kolejne setki milionów MON przelewał w następnych latach, a równocześnie projekt się kurczył. Z początkowych siedmiu korwet, najpierw ograniczono go do pięciu, aż w końcu pozostał samotny "Gawron", vel "Ślązak".
W połowie kwietnia 2018 roku Inspektorat Uzbrojenia poinformował, że dotychczas koszt budowy "Ślązaka" wyniósł 1,171 miliarda złotych. Z tego, nieistniejąca już Stocznia Marynarki Wojennej otrzymała 693 123 210,70 zł, Thales Nederland - 347 348 548,65 zł, a spółka Enamor Sp. z o.o. - 130 825 007,34 zł. Kwota ta miała być wystarczającą, aby do końca 2016 roku "Ślązak" wszedł do służby. Jak się wkrótce okazało były to kolejne mrzonki. Nie tylko nieprawidłowo określono zakres potrzebnych prac i ich kosztorys, ale także nie zabezpieczono środków na bieżące prace konserwacyjne.
Kto buduje?
Inspektorat Uzbrojenia przejął okręt od syndyka Stoczni Marynarki Wojennej 19 marca tego roku. Pracownicy byłej Stoczni Marynarki Wojennej zeszli z okrętu już na początku lutego. Choć i wcześniej były przestoje, związane głównie z brakiem funduszy na wynagrodzenia dla pracowników stoczni.
Od lutego tego roku na okręcie pracowali jedynie pracownicy firm Thales i Enamor, którzy prowadzili próby swoich systemów. Przerwane zostały próby portowe, które wykazały nieprawidłowe funkcjonowanie wielu systemów, które utraciły już gwarancję. Usterki te wynikły z niezwykle długiego okresu budowy. Dlatego można przypuszczać, że kolejne wady pojawią się podczas testów na pełnym morzu.
W marcu i kwietniu tego roku pomiędzy Inspektoratem Uzbrojenia, a należącą do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, Stocznią Wojenną trwały rozmowy, podczas których obie strony uzgadniały zasady dokończenia budowy okrętu i przeprowadzenia prób. Umowa miała zostać podpisana do końca kwietnia. Okazało się jednak, że podpisano ją dopiero w czerwcu. To na jej podstawie przeprowadzane są obecne próby.
Polityczna niekompetencja
Kolejne rządy od 2001 roku chwaliły się, że polski przemysł samodzielnie buduje korwetę. Pojawiały się kolejne propozycje, plany i założenia. Zgodnie z założeniami "Programu rozwoju Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007 - 2012" i "Programu rozwoju Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej na lata 2009 - 2018" Polska Marynarka Wojenna miała otrzymać priorytet rozwoju. W obu programach zakładano, że korweta zostanie oddana do służby w 2015 roku.
Tuż po wejściu w życie obu planów odbyło się pierwsze techniczne wodowanie okrętu, który był już wyposażony we wszystkie największe urządzenia wewnętrzne. Następnie planowano instalować pozostałe mechanizmy. Niestety, nie doszło do tego, ponieważ minister Bogdan Klich ponownie zawiesił program.
Ówczesny rzecznik MON Jacek Sońta podkreślał, że eksperci i wojskowi rozważali trzy opcje. "Pierwszym wariantem była kontynuacja budowy korwety z koniecznym finansowaniem, nawet w granicach miliarda złotych. Drugi wariant zakładał rezygnację z projektu i oddanie okrętu na złom, gdyż nie było zainteresowania odkupieniem kadłuba. Trzeci zaś przewidywał wykorzystanie już zbudowanej platformy i przerobienie na okręt patrolowy" - wyjaśniał Sońta. W ten sposób umarła korweta "Gawron", a narodziła się wydmuszka - patrolowiec "Ślązak". Kiedy nowy okręt pojawi się w linii? Tego chyba nikt nie wie...