Straż Graniczna. Fachowcy od ochrony granic

Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej funkcjonuje w najtrudniejszych warunkach ze wszystkich, jakie podlegają MSWiA. Jak wygląda służba w bieszczadzkich ostępach?

Przed czujnym okiem Straży Granicznej nic się nie ukryje
Przed czujnym okiem Straży Granicznej nic się nie ukryjeINTERIA.PL/materiały prasowe

Placówka Straży Granicznej w Stuposianach rozpoczęła wykonywanie zadań w ochronie granicy państwowej 23 października 2002 roku. Biały budynek pokryty czerwonym dachem leży w odległości 1,8 km od granicznego Sanu. Pracujących tam 59 strażników odpowiada za około 60-kilometrowy odcinek granicy.

Ochraniany odcinek to teren górzysty, usiany głębokimi wąwozami oraz zdradliwymi bagnami i torfowiskami. Granica na prawie całym odcinku biegnie wzdłuż Sanu, który kręci meandrami w dolinie o stromych, zarośniętych gęstym lasem, zboczach. Strażnicy walczą nie tylko z przemytnikami, ale również z przyrodą.

- Kiedy strażnik wyjeżdża w zimie na patrol musi spakować jedzenie na minimum 12 godzin, wyposażenie ratunkowe, broń i inne sprzęty - mówi ppłk. Jacek Siara, dowódca Placówki SG w Stuposianach.

- Strażnik na skuterze śnieżnym pokonuje około 70 kilometrów w mrozie i głębokim śniegu. To nie jest łatwa służba - dodaje.

Oko kamery umieszczonej na Przewoźnej Jednostce Nadzoru może wyłapać cel nawat w odległości 40 kilometrów
Oko kamery umieszczonej na Przewoźnej Jednostce Nadzoru może wyłapać cel nawat w odległości 40 kilometrówINTERIA.PL/materiały prasowe

Technika

Dla strażnika wszystko może być śladem przemytnika - złamana gałąź, niedopałek, ślady butów z dala od szlaku. Najczęściej miejscowi przerzucają przez granicę papierosy i alkohol. Zorganizowane grupy przestępcze też się pojawiają, ale rzadziej. Teren jest zbyt trudny. Ewentualnie można by przerzucać uchodźców, jednak oni w Bieszczadach się nie pojawiają.

- Z Syryjczykami mieliśmy trochę problemów. Grupy przemytników testowały nas, czy będziemy ich "łykać". Trochę to trwało, nim się uspokoili. Teraz jest spokój - mówi Siara.

Przed wejściem do Unii Europejskiej na tym odcinku łapano rocznie około 500 - 600 osób, które nielegalnie przekroczyły granicę. Dziś sytuacja wygląda dużo lepiej. Komendant jest zadowolony ze zmian, jakie nastały.

- Po wejściu do Unii granica została tak bardzo uszczelniona, że teraz przemytnicy szukają nowych szlaków. W 2015 roku na całym odcinku podległym Bieszczadzkiemu Oddziałowi SG złapano w sumie 67 ekonomicznych emigrantów, w tym dwóch Syryjczyków i jednego rosyjskiego separatystę, który sam twierdzi, że jest Ukraińcem. Jednak oni się do niego nie przyznają - mówił wiosną zeszłego roku mjr Piotr Mielcarek, komendant placówki w Czarnej Górnej.

W każdej placówce znajduje się Przewoźna Jednostka Nadzoru, która służy do mobilnej obserwacji terenu, wykrywania i rozpoznawania obiektów w strefie nadgranicznej. Czyli mówiąc językiem zwykłych ludzi: do obserwacji granicy zarówno w dzień, jak i w nocy. Centrum obserwacyjne mieści się na niewielkiej ciężarówce. Pojazd jest wyposażony m.in. w kamerę termowizyjną, kamerę CCD i dalmierz laserowy.

- Mamy jeden taki pojazd. Więcej nie potrzebujemy w górzystym terenie - mówi ppłk. Siara.

Wszyscy funkcjonariusze podkreślają, że nie ma potrzeby wykorzystywania większej ilości wozów. Skuteczny zasięg ograniczają góry i gęste lasy. Wystarczy rozlokować samochód w odpowiednim miejscu, aby móc kontrolować szlaki.

- PJN będzie wspomagany przez wieże obserwacyjne - wyjaśnia ppłk. Siara. - Będziemy mieć trzy takie, wyposażone we wszystkie niezbędne środki obserwacyjne. Będą miały około 5 metrów wysokości i będą ogrodzone, aby misie się do nich nie dobrały.

Strażnicy graniczni nieustannie się szkolą w każdych warunkach pogodowych
Strażnicy graniczni nieustannie się szkolą w każdych warunkach pogodowychINTERIA.PL/materiały prasowe

Szkolenie

- Cały czas się szkolimy i doskonalimy - mówi dowódca placówki. - Dzięki temu nie mamy takich problemów jak Węgrzy, czy Słowacy.

W obu tych państwach po wejściu do Unii Europejskiej służby graniczne nie przeszły certyfikacji. W związku z tym strażników granicznych przeniesiono do policji, a policjantom zwiększono uprawnienia.

- Nie jest to dobre rozwiązanie. Widać to było, kiedy rozpoczął się kryzys emigracyjny, a służby Węgier musiały prosić wojsko i sojuszników o pomoc - dodał oficer.

Strażnicy podkreślają, że zadania policji i Straży Granicznej znacznie się różnią, choć wydawałoby się, że są podobne. Strażnicy muszą wykorzystywać nieco inne metody niż policja, aby prawidłowo i skutecznie wykonywać swoje zadania. Dlatego szkolenie jest takie ważne.

Wozy obserwacyjne Straży GranicznejINTERIA.PL

Więcej szczegółów w nowym programie Discovery Channel "Przystanek Bieszczady". Premierowe odcinki, w każdy czwartek o godzinie 22.00

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas