Apka influencerki miała błąd. Użytkownicy logowali się na... losowe konta

Aplikacja treningowa popularnej influencerki mogła ujawnić wrażliwe informacje użytkowników, w tym adresy, a także intymne zdjęcia. Po zalogowaniu mieli oni dostęp do profili innych, nieznanych im ludzi.

article cover
Zrzut ekranu/movewithus.comInformacja prasowa

Rachel Dillon to popularna 29-letnia influencerka z Instagrama. Jest ona także trenerką fitness oraz trzykrotną mistrzynią konkursu World Beauty Fitness and Fashion. Ma setki tysięcy obserwujących zarówno na popularnym medium społecznościowym firmy Meta, jak i na TikToku. W ramach swojej działalności online stworzyła aplikację z kategorii zdrowie i fitness. Z założenia skierowana dla kobiet, Move with Us to apka, w której internauci mają dzielić się... "prawdziwą transformacyjną mocą fitnessu ze światem" - jak czytamy na stronie internetowej firmy. Użytkownicy znajdą w niej szczegółowe treningi oraz plany żywieniowe i mogą zapisywać swoje zdjęcia, aby za ich pomocą na bieżąco śledzić swoje postępy.

Poważny błąd w aplikacji

Na początku tego tygodnia wystąpił jednak dość poważny problem. Użytkownicy aplikacji po zalogowaniu się na swoje konta, zauważyli, że wcale na nich nie są - mieli za to dostęp do zupełnie losowych profili, które nie były ich własnymi. Widzieli wszystkie szczegóły kont, takie jak pełne imiona i nazwiska, adresy e-mail, adresy fizyczne, daty urodzenia, a w niektórych przypadkach również nagie lub mocno odsłonięte zdjęcia postępu innych, nieznajomych ludzi.

Zaalarmowani użytkownicy powiadomili o incydencie samą influencerkę oraz firmę. We wtorek wystosowali oni oświadczenie, w którym przyznali, że do takiej sytuacji faktycznie doszło, zaznaczając jednak, że jedynie mała grupa osób miała z nią styczność. Firma, jak twierdzi, szybko zlokalizowała problem i go usunęła. Dodatkowo zapewniono, że żadne ze zdjęć oraz informacji finansowych nie zostały udostępnione innym użytkownikom.

Jak jednak wiadomo - zaniepokojone osoby, które doświadczyły tego błędu, używając aplikacji, mówiły, że widziały także zdjęcia. Nie podano też dokładnie, ilu użytkowników dostało się przez przypadek na inne konta. To dość poważna sytuacja, zwłaszcza jeśli w aplikacji przechowywane są tego typu informacje, i nigdy nie powinna mieć miejsca.

Cały świat opłakuje królową Elżbietę IIAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas