Coraz wyższe ceny smartfonów - czy to wina Apple?
Jeszcze do 2014 roku, cena 2999 zł za flagowiec danej firmy wydawała się bardzo wysoka. Jednak granicy tej żaden producent (nie wliczając Apple) nie chciał przekraczać w ostatnim czasie. Jest to wartość za jaką można kupić całkiem dobrego laptopa albo dobry telewizor. Koszt alternatywny jest zatem bardzo duży.
Przyjrzyjmy się zatem jak to wyglądało wcześniej:
- Samsung Galaxy S5 i Note 4 w dniu premiery kosztowały 2999 zł, z kolei Galaxy S4 2899 zł;
- LG G3 kosztował na wstępie 2199 zł, LG G4 już 2599 zł;
- Sony Xperia Z2 można było dostać za 2799 zł, Xperię Z3 za 2899 zł.
Niestety, granica 2999 zł za smartfona z Androidem została przekroczona przez Samsunga w 2015 roku. Za modele Galaxy S6 i S6 Edge trzeba było zapłacić od 2999 zł (wersja 32 GB) do nawet 4399 zł (128 GB). To samo dotyczy flagowca zaprezentowanego niedawno, czyli Galaxy S6 Edge+. Za wersję 32 GB zapłacimy 3599 zł, a za 64 GB jedyne 3999 zł. Najgorsze jest to, że w ślad Koreańczyków zaczynają iść inne firmy. Przykładu nie trzeba szukać daleko. Za Sony Xperia Z5 Premium damy 3999 zł. Strach pomyśleć kto będzie następny i jakie jeszcze bariery zostaną przekroczone.
Kto (albo co) jest winowajcą takiego stanu rzeczy? Można stwierdzić, że technologia kosztuje i zrzucić winę na najnowsze "bajery" wrzucane do telefonów, które mają swoją wartość, ale to słaby argument. Inny punkt widzenia w tym temacie wydaje się być bardziej trafny. O taki stan rzeczy poniekąd można oskarżyć Apple i ceny iPhone’ów, które zawsze były wysokie. Producenci smartfonów z Androidem pozazdrościli marży gigantowi z Cupertino i najwyraźniej biorąc przykład z konkurentów sami zaczęli podnosić ceny (skoro kliencie Apple tyle płacą za telefony, to czemu użytkownicy urządzeń z Androidem mieliby tego nie robić?). Warto dodać, że najtańszego iPhone’a 6s kupimy za 3199 zł, a najdroższego za 4199 zł. Z kolei najmniejsza kwota jaką przyjdzie nam zapłacić za iPhone’a 6s Plus to 3699 zł, a największa to 4699 zł. Jak widać zatem, producenci smartfonów z zielonym robotem nie próżnują i zrównują się cenowo z Apple. Adam Lulek