Kluczowy raport trafił do WHO. Już wiemy, skąd się wziął Covid-19
To przełomowa chwila. Rok badań nad wirusem SARS-CoV-2 pozwolił sporządzić i dostarczyć Światowej Organizacji Zdrowia raport, który rozwiewa wątpliwości co do pochodzenia patogenu i początku epidemii koronawirusa.
Zespół 34 naukowców z Chin, Japonii, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii pracowało od wielu miesięcy nad gromadzeniem danych na temat rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2 z Wuhan. Pod koniec stycznia i na początku lutego zebrali się i dokonali analizy danych. Teraz zespół opublikował swoje ustalenia w 300-stronicowym raporcie.
O tym dochodzeniu na zlecenie WHO pisze najnowszy "Nature". Badania próbek i możliwych hipotez rozprzestrzenienia się wirusa z Wuhan wykluczyło alternatywne wersje wybuchu epidemii, w tym tezę o ucieczce patogenu z laboratorium. - Zwolennicy teorii spiskowych nie będą zadowoleni - pisze "Nature", relacjonując raport dostarczony do WHO.
Dokument wskazuje bowiem jednoznacznie na to, że źródłem epidemii był rynek Huanan w Wuhan, na którym handluje się żywymi zwierzętami i ich poćwiartowanymi kawałkami ciał. I to na masową skalę.
Pierwsze były podkowce
Konkluzja jest jasna - to Huanan był źródłem wybuchu światowej epidemii, aczkolwiek nie wiemy jeszcze wszystkiego. Na przykład, jakie zwierzę było pośrednim nosicielem patogenu. Według raportu, pierwotny koronawirus pochodził od któregoś z gatunków azjatyckich nietoperzy, zapewne podkowców. Te latające ssaki mają w swoim ciele koronawirusy bardzo zbliżone do ludzkich, w niektórych przypadkach nawet do 92 proc. podobieństwa genomu.
W XXI wieku u nietoperzy wykryto 47 koronawirusów związanych z SARS, z czego 45 znaleziono u podkowcowatych. 30 koronawirusów związanych z SARS pochodziło od podkowców chińskich, dziewięć od podkowców dużych, dwa od podkowców wielkouchych, dwa od podkowców drobnych i po jednym od podkowca pośredniego, podkowca południowego oraz grzebieńczyka azjatyckiego - niedużego nietoperza z rodziny płatkonosów, żyjącego w Chinach, Birmie, Indochinach i na Malajach.
Jednakże żaden z nietoperzy nie przekazał bezpośrednio ludziom zakaźnego i groźnego dla nich patogenu. Wirus zmutował w ciele innego zwierzęcia, nie jest jasne którego.
Hiszpanka też miała żywiciela pośredniego
Podobnie było z wirusem hiszpanki, która zaatakowała w 1918 roku. Ona najprawdopodobniej została wywołana przez klasyczną mutację zoonotyczną. A zatem gdzieś tam w świecie spotkały się dwa wirusy grypowe, ludzki i kurzy. Ludzka grypa nie atakowała ptaków i odwrotnie. Wirus jednak trafił na żywiciela pośredniego, którym w tym wypadku prawdopodobnie była świnia. Zmutował i gotowe - powstał nowy patogen, znacznie doskonalszy i groźniejszy niż te, z których się wywodził.
Jakie zwierzę było pośrednikiem w Wuhan - trudno będzie ustalić.
Na targu Huanan sprzedawano ich wiele. Lista sporządzona na podstawie zeznań z grudnia 2019 roku wymienia zwierzęta domowe, a także gatunki łasicowatych i wiwerowatych, zwłaszcza pagumy chińskie, gatunki gryzoni, salamandry olbrzymie, dwa gatunki krokodyli, łuskowce, jenoty i inne. Łącznie - 18 gatunków dzikich zwierząt, z których każde może być źródłem mutacji nietoperzego koronawirusa w atakujący ludzi patogen.
Chińscy naukowcy na początku 2020 roku zebrali prawie 1000 próbek z rynku Huanan z drzwi, koszy na śmieci, toalet, straganów, na których sprzedawano warzywa i zwierzęta. Większość z pozytywnymi wynikami pochodziła ze straganów, w których sprzedawano owoce morza, zwierzęta gospodarskie i drób. Naukowcy pobrali również próbki od 188 zwierząt. Wynika z tych badań, że szczepy SARS-CoV-2 one ze wspólnego przodka od połowy listopada do początku grudnia 2019 roku.
Kiedy zaczęła się epidemia?
Naukowcy przyjrzeli się również aktom zgonu w Chinach. W tygodniu rozpoczynającym się 15 stycznia 2020 roku widać wyraźny wzrost przypadków śmierci, co z pewnością nie jest przypadkowe. Wirus najwyższy poziom śmiertelności osiągnął najpierw w Wuhan, a dwa tygodnie później w całej prowincji Hubei, co wykazuje, że wybuch epidemii rozpoczął się w tym mieście.
Dane dotyczące osób poszukujących opieki z powodu infekcji dróg oddechowych sugerują z kolei, że COVID-19 jako jednostka chorobowa zaczął się pojawiać dopiero w styczniu 2020 roku. A zatem na przełomie 2019 i 2020 roku doszło do mutacji, która następnie od połowy stycznia zaczęła zbierać żniwo w postępie geometrycznym.
Naukowcy zsekwencjonowali genomy SARS-CoV-2 od niektórych osób z najwcześniej rozpoznanymi przypadkami choroby. Osiem z tych najwcześniejszych sekwencji było identycznych, a zarażeni ludzie byli powiązani z rynkiem Huanan. Według raportu sugeruje to wybuch epidemii właśnie tam. Inną możliwością jest to, że wybuch epidemii wystąpił na fermie, która dostarczała zwierzęta na rynek.
Naukowcy tropem nietoperzy
Jak podkreśla członek zespołu WHO i światowej sławy wirusolog brytyjski Peter Daszak, zajmujący się zoonozami, naukowcy prześledzili drogę zwierząt na rynek aż do trzech prowincji Chin, w których znaleziono nietoperze przenoszące koronawirusy podobne do SARS-CoV-2. Ich wirusy okazały się bliskie, ale jednak zbyt odległe, aby być bezpośrednimi przodkami SARS-CoV-2.
Daszak uważa jednak, że zwierzęta mogą stanowić wskazówkę. Mogły doprowadzić do mutacji swego patogenu w ciele innego gatunku. Tak właśnie działają zoonozy, czyli choroby odzwierzęce.
Jednocześnie Daszak torpeduje koncepcje głoszące, że wirus powstał w chińskich laboratoriach. - Nie ma na to żadnych dowodów. Jedynym dowodem, jaki ludzie mają na wyciek laboratoryjny, jest to, że w Wuhan jest jakieś laboratorium - mówi.
Eddie Holmes, wirusolog z University of Sydney w Australii, mówi, że raport jest świetny w kwestii przedstawienia początków pandemii. Jego zdaniem, nie pozostawia on złudzeń, że w walce z kolejnymi epidemiami należy obserwować rynki handlujące żywymi zwierzętami oraz wszelkie hodowle i fermy. To wylęgarnie wirusów.
Radosław Nawrot