Kosmiczne znalezisko na brzegu jeziora

Tajemniczy przedmiot od dłuższego czasu znajdował się pod powierzchnią wody jednego z teksańskich jezior. Dopiero niedawna susza i spowodowane nią obniżenie poziomu wód ujawniły niecodzienne znalezisko.

Żeby wyjaśnić pochodzenie intrygującego przedmiotu, trzeba się cofnąć do 1 lutego 2003 roku. Ci, którzy pamiętają ten dzień, wiedzą, że był on jednym z najsmutniejszych w historii podboju kosmosu. Prom kosmiczny Columbia podczas powrotu ze swojej misji na orbicie został zniszczony podczas wejścia do atmosfery. Zginęło wtedy 7 astronautów, a loty wahadłowców zawieszono na kolejne dwa lata.

Szczątki zniszczonego orbitera spadły na ziemię, odnajdywano je na ogromnym obszarze - od północnego Teksasu aż po Luizjanę. Większość z nich NASA odzyskała tuż po katastrofie, jednak niemożliwe było znalezienie wszystkich fragmentów statku kosmicznego. Z powodu niedawnej suszy wody jeziora położonego nieopodal miasta Nacogdoches we wschodnim Teksasie opadły, odsłaniając fragment Columbii.

Reklama

Wyglądający jak stłuczone jajo, mający nieco ponad metr średnicy element jest tak naprawdę częścią systemu odpowiadającego za zarządzanie energią i wodą w czasie misji. NASA pracuje teraz nad odzyskaniem odnalezionego elementu wraku.

W 2003 roku, tuż po katastrofie, w tym rejonie zbierano resztki promu, więc nikogo nie powinno dziwić, że są jeszcze pozostałości. Miejscowe władze już powiadomiły mieszkańców, że znalezisko jest własnością rządową i jakakolwiek próba zagarnięcia go jest karalna. Tego typu przypadki zdarzały się w 2003 roku - niejednokrotnie resztki statku odnajdywano na prywatnych posesjach.

www.gadzetomania.pl

Gadżetomania.pl
Dowiedz się więcej na temat: jezioro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy