Tajemnicze znalezisko archeologiczne. "Dziwny" pochówek w Walii

W Walii odkryto szczątki rzymskiego najmenika pochowanego wraz z mieczem oraz szkielet innego mężczyzny, którego ścięta głowa leżała u jego stóp. To niezwykłe znalezisko zaskoczyło brytyjskich archeologów.

Tajemnicze znalezisko w Walii /Fot. Rubicon Heritage
Tajemnicze znalezisko w Walii /Fot. Rubicon Heritagemateriały prasowe

Stanowisko archeologiczne nazwane 5 Mile Lane odkryto w latach 60. ubiegłego wieku, po znalezieniu pozostałości domów z epoki żelaza oraz rzymskiej willi Whitton Lodge, zbudowanej na terenie gospodarstwa rolnego z okresu rzymskiego. Dopiero niedawno archeolodzy zdali sobie sprawę, że miejsce to skrywa więcej historii. Od 2017 r. badania na tym terenie prowadziła firma Rubicon Heritage.

- Ludzie wczesnego średniowiecza wrócili do prehistorycznego miejsca, by usypać kopiec, mimo że był to okres chrześcijański i można by się spodziewać, że zostaną pochowani wokół kaplicy lub kościoła - powiedział Mark Collard, archeolog i dyrektor Rubicon Heritage.

Najwcześniejsze artefakty znalezione w 5 Mile Lane to krzemienne narzędzia zbieracko-łowieckie datowane na mezolit, czyli środkową epokę kamienia (8000 p.n.e. do 4000 p.n.e.).

- Pokazują one, że ludzie z mezolitu przechodzili przez ten obszar i polowali na zwierzęta takie jak tury, wymarły gatunek bydła - powiedział Mark Collard.

Ludzie z neolitu (4000 p.n.e. do 2500 p.n.e.), zbudowali pewien rodzaj wspólnie używanej struktury rytualnej, zgodnie z kilkoma dużymi dołami, które znaleziono. Rzymski najemnik miał "dość osobliwy" pochówek - na środku pola w pobliżu rzymskiej willi, z widokiem na dolinę i morze. Zmarły został pochowany na leżąco, czyli twarzą w dół, z długim żelaznym mieczem, srebrną broszą z kuszy i butami wewnątrz trumny zamkniętej żelaznymi gwoździami. Według badaczy miecz i broszka należą do rzymskiego uzbrojenia wojskowego z końca IV-V w.n.e.

Nie jest pewne, w jaki sposób zmarł mężczyzna, który miał około 20 lat i mierzył 1,75 m wzrostu, ale być może cierpiał na infekcję ucha środkowego, która rozprzestrzeniła się na czaszkę. Została ona usunięta i umieszczona u stóp, a pozostałości drewna i żelaznych gwoździ wskazują, że pochowano go w trumnie lub desce, na którą nałożono całun.

- W późnym okresie rzymskim, kiedy żył ten człowiek, kontrola rzymska na terenie dzisiejszej Wielkiej Brytanii załamała się, co doprowadziło do tego, że imperium zaczęło zatrudniać najemników do walki z najeźdźcami. Jest więc możliwe, że ten człowiek, którego broszka wygląda jak te znajdowane w Europie kontynentalnej, był rzymskim najemnikiem, a może nawet najeźdźcą, który przejął rzymską willę - powiedział Collard.

Według badań przeprowadzonych w 2021 r., około 2-3 proc. pochówków w miejscach rzymskich zawiera dekapitacje, prawdopodobnie pochodzące z egzekucji. Praktyka ta mogła być stosowana w celu "oddzielenia duszy od ciała lub zapobieżenia ponownemu powstaniu ciała".

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas