Wiemy już, kiedy uderzyła asteroida, która unicestwiła dinozaury
Chociaż część osób wciąż nie zgadza się z teorią, że za zagładę dinozaurów odpowiada uderzenie olbrzymiej asteroidy, to naukowcy nie mają wątpliwości - co więcej, właśnie udało im się ustalić, kiedy doszło do tego niespodziewanego wydarzenia.
Uderzenie asteroidy o średnicy 10 kilometrów sprzed 66 mln lat, po której został olbrzymi krater Chicxulub, było jedną z największych katastrof w historii naszej planety. A przynajmniej tak sugerują dowody, bo powstanie krateru zbiega się w czasie z wielkim wymieraniem, czyli okresem, w którym wyginęło wiele grup zwierząt, m.in. dinozaury. I choć asteroida mogła być tylko jednym z wielu czynników odpowiedzialnych za zagładę tych olbrzymich gadów, to jej rola była ogromna.
Nic więc dziwnego, że naukowcy wciąż próbują dowiedzieć się w temacie czegoś więcej, a najnowsze ustalenia przynoszą informacje o porze roku, podczas której doszło do uderzenia. Dane na pozór mało istotne, ale nic bardziej mylnego, bo jak się okazuje to właśnie od tego zależała skala zniszczeń. Kolizja miała bowiem miejsce w najmniej korzystnym dla półkuli północnej momencie, czyli wiosną - to czas reprodukcji i wydawania na świat potomstwa, a jednocześnie osłabienia po długiej i męczącej zimie.
Gdyby asteroida uderzyła o innej porze roku, dinozaury miałyby szansę?
Trzy czwarte gatunków zniknęło wtedy z powierzchni naszej planety, ale niektóre przetrwały, jak choćby wiele gatunków latających i wczesnych ssaków. Jak to możliwe? Być może żyły na południowej półkuli, gdzie w momencie uderzenia panowała jesień, bo jak pokazują badania tamtejsze ekosystemy podniosły się po tym wydarzeniu blisko dwa razy szybciej.
To pozwoli nam odkryć, dlaczego większość dinozaurów wyginęła, podczas gdy ptaki i wczesne ssaki przetrwały
A jak w ogóle udało się ustalić tak precyzyjnie czas uderzenia asteroidy? Na podstawie badań szczątków ryb wiosłonosowatych i jesiotrowatych zachowanych w skale w okolicach formacji Hell Creek, rozciągającej się na pograniczu stanów Montana, Wyoming, Dakota Północna i Dakota Południowa w Stanach Zjednoczonych (to jakieś 3000 km od miejsca uderzenia, co dobrze pokazuje skalę tego wydarzenia!).
Okazuje się bowiem, że rybie łuski wyglądają podobnie jak przekrój przez pień drzewa, czyli widać na nich przyrosty letnie i zimowe, pozwalające określić sezony.
Kolejne wskazówki udało się zlokalizować w skrzelach ryb, a mowa o drobnym gruzie pochodzącym z uderzenia, który znaleziono w tym organie. Ten nie występował niżej w układzie pokarmowym, co sugeruje, że stworzenia zginęły niemal natychmiast.
Jedną z ryb poddano także badaniom pod kątem izotopów węgla - węgiel w szkielecie pozwala ustalić, ile zooplanktonu zostało połknięte. To niezwykle przydatne informacje, biorąc pod uwagę, że szczyt sezonu żerowania przypada na wiosnę i lato.
- Sygnał izotopu węgla w danych wzrostu tego nieszczęsnego wiosłonosa potwierdza, że sezon żerowania jeszcze nie osiągnął szczytu - śmierć nadeszła wiosną
Co warto podkreślić, odkrycie to idealnie pokrywa się z wnioskami z innego badania z zeszłego roku, w którym również ustalono, że asteroida uderzyła w Ziemię, kiedy na północnej półkuli panowała wiosna. Jak podkreślają naukowcy, ponieważ gatunki na Ziemi stoją w obliczu kolejnej dramatycznej zmiany, badania te są przydatne nie tylko pod kątem analizy przeszłych wydarzeń, ale i tego, co może nadejść.
- Oddzielenie krótko- i długoterminowych skutków oddziaływania bolidów na masowe wymieranie K-T pomoże również w identyfikacji ryzyka wyginięcia i sposobów pogorszenia stanu środowiska spowodowanego nadchodzącą globalną zmianą klimatu