Wstrząsający raport o stanie oceanów. Niszczą je także maseczki
Liczby, które przytacza Raport Oceans Asia w swym raporcie na temat stanu mórz, przerażają. Pandemia koronawirusa sprawiła, że zostały zanieczyszczone tym razem nie tylko plastikiem czy ropą, ale także maseczkami ochronnymi.
Już przed wybuchem epidemii Covid-19 liczby były zatrważające. W 2019 roku obliczano, że co roku wpada do mórz i oceanów 8 milionów ton plastiku, także w formie mikrocząsteczek, które są szczególnie szkodliwe i łatwo przyswajalne przez organizmy morskie. Co minutę wlewamy do mórz jedną śmieciarką plastikowych odpadków. Są one wszędzie, znaleziono je nawet na dnie największej światowej głębi - Rowu Mariańskiego.
Ekonomiści z Deloitte obliczyli, że odpady z tworzyw sztucznych w rzekach i oceanach doprowadziły w 2018 roku do 6-19 miliardów dolarów kosztów tylko w kluczowych sektorach gospodarki w wysokości. Tak wynika z raportu "The price tag of plastic pollution" (Ile kosztuje zanieczyszczenie plastikiem) przygotowanego przez Deloitte.
Plastik jest poważnym problemem, ale w czasie pandemii Covid-19 pojawił się kolejny.
Proekologiczna organizacja Oceans Asia z Hongkongu, zajmująca się badaniem zanieczyszczenia mórz, już w czerwcowym szczycie pandemicznym alarmowała, że w morzach wokół Azji znajduje się więcej maseczek ochronnych niż meduz. Większość używanych przez ludzi maseczek to bowiem produkty jednorazowo, szybko wyrzucane i słabo utylizowane.
Raport przygotowany teraz wskazuje na to, że w czasie pandemii w 2020 roku w morzach znalazło się 1 miliard 560 milionów maseczek znoszonych przez ludzi. Ten raport nosi tytuł "Maski na plaży Wpływ Covid-19 na zanieczyszczenie mórz" i nie jest miłą lekturą. Półtora miliarda masek, które spłynęły do mórz może oznaczać bowiem nawet ponad sześć tysięcy ton dodatkowego plastiku. Ma on się rozkładać przez co najmniej 450 lat. A rozkład ten doprowadzi do powstania mikrocząsteczek, które fatalnie wpłyną na morskie organizmy, gdyż dostaną się do ich ciał.
Szacunki wskazują na to, że w 2020 roku wyprodukowano na świecie 52 miliardy masek ochronnych, z czego ponad 3 proc. trafiło do mórz. A dodajmy do tego jeszcze inne jednorazowe opakowania stosowane w medycynie, strzykawki, rękawiczki, fartuchy z tworzyw, osłony na buty i włosy. Przecież w 2020 roku amerykański stan New Hampshire w ogóle zakazał stosowania wielorazowych rękawiczek w obawie przed koronawirusem. Psychoza, jaka ogarnęła świat sprawiła, że raz użyte ochraniacze były wyrzucane od razu.
Nie koniec na tym, bo zamknięcie restauracji sprawiło, że wzrosło też zapotrzebowanie na opakowania dla posiłków na wynos. A one są także głównie z tworzyw sztucznych. To pogłębiło problem zanieczyszczenia. Zakazy stosowania jednorazowych toreb plastikowych zostały w wielu krajach zawieszone albo cofnięte.
Oceans Asia zwraca uwagę na to, że maseczki ochronne stosowane w czasach epidemii są trudne do recyclingu z uwagi na ich mieszany skład (tworzywa stuczne plus tkanina, wata, niekiedy inne) oraz ryzyko rozniesienia infekcji.
- Zanieczyszczenie tworzywami sztucznymi zabija każdego roku około 100 tysięcy ssaków i żółwi morskich, ponad milion ptaków morskich i jeszcze większą liczbę ryb, bezkręgowców i innych zwierząt. Ma to również negatywny wpływ na rybołówstwo i przemysł turystyczny, a gospodarkę światową kosztuje około 13 miliardów dolarów rocznie - mówi Gary Stokes, dyrektor Oceans Asia.
Ekspert ds. tworzyw sztucznych Theo Jana Simonsa twierdzi, że tworzywa sztuczne będą ostatnimi mieszkańcami Ziemi.
Radosław Nawrot
Zobacz również: