Cyberprzestępca czy Robin Hood internetu?
Zazwyczaj informacje o atakach hakerów dotyczą kradzieży danych osobowych, a powodem działań cyberprzestępców jest chęć zysku i rozgłosu. Zdarza się jednak, że niezgodne z prawem przejmowanie witryn WWW wynika z altruistycznych pobudek.
Pod koniec maja rządowe strony w Nigerii zostały przejęte przez grupę NaijaCyberHacktivists. Wiadomość o podjętych działaniach zamieszczono na Twitterze wraz z linkiem do strony Narodowego Programu Likwidacji Ubóstwa i przesłaniem "napełniacie swoje kieszenie łaską biednych".
Kolejnym celem szajki stała się Komisja Rozwoju Delty rzeki Niger, odpowiedzialna za organizację zaprzysiężenia nowego prezydenta Goodluck'a Jonathana. - Nie dziwi fakt, że w kraju, w którym duża część społeczeństwa walczy z ubóstwem, trwonienie pieniędzy budzi tak duże emocje. Okazuje się, że choć Nigeria boryka się z problemem ogromnego bezrobocia, a gospodarka nie jest modernizowana, jej mieszkańcy wykorzystują najnowsze technologie, by wyrazić swój bunt przeciwko rzeczywistości. Najlepszym tego przykładem są NaijaCyberHacktivists, którzy skutecznie rozprzestrzeniają swoją ideę w Internecie, mimo blokad przez dostawców sieci - mówi Łukasz Nowatkowski, ekspert ds. bezpieczeństwa IT firmy G Data Software.
W listach zamieszczonych na stronach zaatakowanych instytucji hakerzy nawiązują do sytuacji po wyborach prezydenckich w kwietniu 2010, kiedy fala gwałtownych demonstracji, podczas których nie obyło się bez ofiar, przetoczyła się przez kraj. Mimo to nowo wybrany prezydent postanowił w radosnej oprawie świętować swoje zwycięstwo i na ceremonię inauguracyjną wydać blisko 7 milionów dolarów, nie zważając na położenie, w jakim znalazł się kraj.
"Dość!" mówią Nigeryjczycy ustami - a raczej czynami - grupy hakerów. Żądają ustanowienia Karty Wolności Przepływu Informacji oraz zmniejszenia nakładów na inaugurację prezydentury Jonathana. Jeśli ich postulaty nie zostaną spełnione, grożą zaatakowaniem witryn rządowych oraz państwowych instytucji finansowych, paraliżem Internetu oraz firm telekomunikacyjnych.
- Biorąc pod uwagę niedawne ataki na amerykańską giełdę, czy koncern Sony, pogróżki nigeryjskich cyberprzestępców wydają się być całkiem prawdopodobne. Zaistniała sytuacja bardzo dobrze pokazuje, jak potężnym narzędziem stała się w XXI wieku sieć internetowa. Dzięki niej dużo łatwiej i szybciej można rozpropagować ideę, przekazywać informacje, ale także wykorzystywać jej moc jako siłę nacisku. Pytanie, czy politycy wezmą sobie do serca oddolną akcję, rozpoczętą przez hakerów i jak ocenić grupę z Nigerii, bo choć w słusznej sprawie - posłużyli się bezprawnymi metodami. Odpowiedź nie jest prosta, jednak życzyłbym sobie - ponieważ cyberprzestępczości nie da się zupełnie zniwelować, żeby działania hakerów na całym świecie były powodowane chęcią polepszania życia nie tylko im samym, ale przede wszystkim tym, którzy tej pomocy naprawdę potrzebują - dodaje Nowatkowski.