Apple jak co roku zaprezentowało swoje nowe smartfony. W wielu aspektach modele z serii „12” są ulepszeniem względem poprzedniej generacji. To jednak żadna rewolucja, a kolejna, sprytna przynęta mająca na celu złapać jak największą liczbę osób.
2020 to dziwny rok. Nie tylko ze względu na szalejącą i trawiącą świat pandemię koronawirusa, ale również ze względu na oryginalne posunięcia branżowych gigantów. Prawie dwa miesiące dłużej niż w poprzednich latach musieliśmy czekać, aby zobaczyć to, co przygotowało Apple w kontekście swoich nowych, flagowych smartfonów. I tak naprawdę nie wiadomo, co sądzić do końca o tych urządzeniach. Konferencja, mimo swojego pompatycznego przygotowania była najzwyczajniej w świecie nudna i przeładowana pojęciami technologicznymi. O ile ja nie mam z nimi żadnego problemu, tak zakładam, że tego narracja skutecznie zniechęciła co najmniej połowę fanów firmy z jabłkiem w logo. Docierały do mnie słuchy, iż przeciętni użytkownicy zwyczajnie nie mieli pojęcia o co dokładnie chodzi na scenie. A może raczej wielu scenach, bo tła podczas wirtualnego wydarzenia zmieniały się nazbyt często.
Urządzenia z serii iPhone 12 to nie postęp, to przynęta. Skuteczny wabik, które pokazuje, jak bardzo w najbliższych latach Amerykanie będą starali się manipulować swoim cyklem wydawniczym oraz nowymi urządzeniami. iPhone nie jest już "zwykłą" wersją i wariantem "Pro". Jest tańszy SE, jest mniejszy i nieco tańszy "Mini" - czekam więc na iPhone’a 13 Mini Pro 5G. I inne tego typu potworki.
Już teraz widać, że Apple nie jest w stanie polegać tylko i wyłącznie na swoim dotychczasowym, największym motorze napędowym - sprzedaży flagowych smartfonów. Podstawowa wersja 12 Mini? 3599 zł. Podstawowa "dwunastka"? - 4199 zł. Dla tych, którzy posiadają pojemny portfel pozostał jeszcze model z dopiskiem "Pro" oscylujący w granicach od 5199 do nawet 7199 zł za sztukę.
Rosnące ceny iPhone’ów z roku na rok spowodowały, że Amerykanie zaczęli kombinować z inną formą cyklicznego zarabiania gotówki. I tak mamy usługi: od Apple Arcade, przez swój serwis streamingowy z filmami aż po nową platformę fitness niejako wprowadzającą użytkowników w świat indywidualnego treningu. iPhone 11 sprzedał się świetnie. iPhone SE (2020) schodzi jak ciepłe bułeczki. Tańszy zegarek Watch SE od momentu premiery stał się docelowym wyborem większości osób szukających inteligentnego zegarka. Co łączy wspomniane sprzęty wymienione w zdaniu powyżej? Cena.
Tim Cook (a jak wiemy, jest świetnym księgowym, więc liczyć potrafi), zorientował się, że dwa smartfony na rok i parę drogich inteligentnych zegarków nie wystarczy do tego, aby słupki w Excelu rosły. Apple stosuje więc bardzo prosty zabieg i obniża barierę wejścia do swojego ekosystemu. Kupno smartfona firmy z Cupertino jest więc jak połknięcie wabika - dodanie do swojego koszyka abonamentów za iCloud i inne usługi, na przykład Apple Music, to już wyciągnięcie nas z wody do nowej rzeczywistości. I o to właśnie chodzi najwyżej wycenianej marce świata.
Supermocny procesor A14 Bionic robi wrażenie. Stal nierdzewna jakości chirurgicznej na obudowie robi wrażenie. Fotografia, a przede wszystkim jakość wideo, którą oferują iPhone’y, robi wrażenie. Wrażenie robi nawet polityka aktualizacji amerykańskiego producenta, która zakłada wsparcie przez minimum 5 lat od zakupu smartfona. Analizując te i wiele innych czynników, cena iPhone’a przestaje wyglądać jak Mount Everest, a zaczyna wyglądać jak inwestycja.
Apple jest fantastyczną firmą. To jedyna marka, która z taką lekkością potrafi rozwiązywać problemy jakie same stworzyła. Patrząc w szerszym kontekście, iPhone’y 12 to postęp. Postęp w tym, jak Amerykanie będą w najbliższych latach wciągać w swoje sieci coraz większą liczbę osób. A wszystko zacznie się od szybkiej ładowarki i naszych nowych, bezprzewodowych słuchawek.
-----
Phone 12 mini został wyceniony na 3599 zł, a iPhone 12 na 4199 zł.
Ceny modeli Pro zaczynają się od 5199 zł (Pro), a najdroższym smartfonem w ofercie jest model 12 Pro Max z ceną na poziomie 5699 zł.
Nowe smartfony będą dostępne w przedsprzedaży od 16 października, a do sprzedaży trafią 13 listopada. W pudełku nie znajdziemy ładowarki i słuchawek.