Wulkan Putikov na Słowacji. Ślady erupcji sprzed 100 tysięcy lat

Tematyka wygasłych wulkanów na terenie Europy Środowej pobudza wielu ludzi do poszukiwań śladów dawnych erupcji. O ile polskie stożki wulkaniczne najczęściej okazują się pozostałościami po wydarzeniach magmatycznych sprzed kilkunastu lub kilkudziesięciu milionów lat, to na niedalekiej Słowacji możemy odwiedzić wulkan Putikov, gdzie zaledwie przed 100 tysiącami lat płynęła wrząca lawa, z którą mogli zetknąć się neandertalczycy zamieszkujący już wówczas tę część kontynentu.

Więcej o wulkanach, także tych w odleglejszych zakątkach świata, dowiesz się oglądając program "W oczekiwaniu na katastrofę. Wulkany" w poniedziałek 6 grudnia o godzinie 22.00 na antenie kanału Polsat Doku.

Wulkan Putikov (432 m n.p.m.) znajduje się w odległości niespełna 300 kilometrów od Krakowa. Samochodem ten dystans pokonamy w niecałe cztery godziny. Przy słowackiej drodze krajowej R1 w połowie drogi pomiędzy Nitrą a Zwoleniem odnajdziemy niezbyt wysoki stożek wulkaniczny Putikova.

Pomimo tego, że okolica nie przypomina nijak tego, co wydarzyło się tutaj przed tysiącami lat, to udając się na wędrówkę w głąb masywu znajdziemy wiele "pamiątek" potwierdzających dawną aktywność Putikova.

Reklama

Obecność dawnego wulkanu w Karpatach nie powinna być dla kogokolwiek zaskakująca. W związku z ruchami płyt tektonicznych oraz nasuwaniem się kontynentu afrykańskiego na Europę, co zresztą cały czas zachodzi również dzisiaj, w masywie Karpat dochodziło do licznych erupcji szczelinowych lub wręcz tworzenia się pojedynczych kraterów wulkanów.

Wulkan Putikov jest zagadką dla geologów, z uwagi na jego niespotykanie młody wiek. Wiek pozostałych stożków wulkanicznych w Karpatach Zachodnich (zaliczamy tutaj pienińską górę Wdżar i Jarmutę) liczymy w milionach lat. Najmłodsze potoki lawowe w słowackim "młodszym bracie" naukowcy określili na zaledwie 102 tysiące lat (z błędem pomiaru 11 tys. lat).

Putikov na Słowacji. Jak wybuchł wulkan?

Erupcja wulkanu bardzo mocno wpłynęła na ówczesny krajobraz doliny Hronu. Wypływająca ze stożka gorąca lawa rozlewała się w stronę rzeki, tamując tym samym przepływ wody i tworząc jeziora zastoiskowe.

Świat przyrody ożywionej, który 100 tysięcy lat temu wyglądał dość podobnie do dzisiejszego, także odczuł wybuch Putikova. Kilkaset hektarów powierzchni lasów i łąk zostało zalanych przez potoki wrzącej lawy. Zapewne wiele gatunków zwierząt musiało uciekać przed panującym wtedy zagrożeniem.

Jakie ślady dawnej aktywności zobaczymy dzisiaj w lesie ponad doliną Hronu? Wędrując po stokach Putikova, dostrzeżemy na pewno liczne odsłonięcia skał wulkanicznych, rdzawo-brunatny kolor gleby oraz ogromne jaskinie będące śladem niegdysiejszych suchych ekshalacji gazowych.

Wulkan Putikov. Czy erupcję zobaczył człowiek?

W przypadku polskich wygasłych wulkanów nie ma wątpliwości, że erupcji w Pieninach czy na Dolnym Śląsku nie mógł zobaczyć żaden człowiek, ponieważ kilkadziesiąt milionów lat temu gatunek jakiegokolwiek z hominidów jeszcze nie istniał.

Inaczej jest w przypadku Putikova. O ile archeolodzy potwierdzają pierwszą obecność homo sapiens na terenie dzisiejszej Słowacji dopiero 50 tys. lat temu, to w przypadku neandertalczyków najstarsze odkrycia datowane są 120 tys. lat. Może to dawać cień nadziei i rozbudzać wyobraźnię wielu, że imponującą erupcję wulkanu na Słowacji gdzieś z oddali mogli obserwować pradawni ludzie.

Więcej o wulkanach, także tych w odleglejszych zakątkach świata, dowiesz się oglądając program "W oczekiwaniu na katastrofę. Wulkany" w poniedziałek 6 grudnia o godzinie 22.00 na antenie kanału Polsat Doku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wulkany | Słowacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama