Nie uwierzycie, jak wygląda najszybsze zwierzę świata. Poznajcie niezwykłą Draculę
I nie chodzi tu wcale o słynnego hrabiego, ale mrówkę - tak, ten niepozorny owad pokonał dotychczasowych pewniaków, czyli geparda i sokoła wędrownego, a wszystko za sprawą śmiercionośnej szczęki.
Jak wynika z najnowszych badań, Dracula, czyli Mystrium camillae, potrafi kłapnąć żuwaczkami z prędkością do 90 metrów na sekundę, czyli wyższą niż 320 kilometrów na godzinę - w tym miejscu trzeba doprecyzować, że mówimy o najszybszym zwierzęcym ruchu, który niekoniecznie musi służyć do poruszania.
Owad korzysta z tego przerażającego ruchu, 5 tysięcy razy szybszego niż mrugnięcie oka, żeby atakować inne stawonogi, oszołomić je i wepchnąć z dużą siłą na ścianę. Tak unieszkodliwiona ofiara trafia następnie do mrowiska, gdzie staje się pokarmem reszty mrówek - tak twierdzą naukowcy, którzy opublikowali wyniki swoich badań w magazynie Royal Society Open Science.
- Te mrówki są fascynujące, a ich żuwaczki bardzo nietypowe. Nawet wśród mrówek z potężnymi żuwaczkami, Dracula jest unikatowa - dopowiada profesor biologii i entomologii, Andrew Suarez, który razem z Fredrikiem J. Larabee, badaczem z Smithsonian National Museum of Natural History oraz Adrianem A. Smithem z North Carolina Museum of Natural Sciences i North Carolina State University przeprowadzał wspomniane badania.
Inny rodzaj mrówki, Odontomachus, również używa żuwaczek z ogromną prędkością, ale startuje do ofiary z szeroko otwartymi, a Dracula z zamkniętymi: - Naukowcy opisywali już wiele podobnych mechanizmów u mrówek, ale nigdy nie udało się zmierzyć ich szybkości. Musieliśmy wykorzystać do tego niesamowicie szybkie kamery, żeby w ogóle zobaczyć ten ruch. Co więcej, skorzystaliśmy z rentgena, żeby zobaczyć ich anatomię w trzech wymiarach i lepiej zrozumieć jak działa ten ruch.
Dzięki temu udało się ustalić, że cała akcja zajmuje draculi 0.000015 s, czyli mamy do czynienia z najszybszych ruchem nie tylko wśród mrówek, ale i wszystkich znanych zwierząt świata. Dracula żyje głównie w Australii, Afryce i Południowej Azji, ale trudno na nie natrafić, bo żyje w ogromnych podziemnych koloniach lub wewnątrz pni drzew. I co ciekawe, ich nazwa nie wzięła się wcale od samej szczęki, ale sposobu żywienia - niedestrukcyjnego kanibalizmu, czyli żywienia się hemolimfą (taka owadzia “krew”) poczwarek i larw z własnej kolonii, nie zabijając ich przy tym.
Źródło: GeekWeek.pl/newatlas/Fot. University of Ilinois at Urbana-Champaign