Kosmos

Potężny superrozbłysk słoneczny zagraża Ziemi

Wyniki najnowszych badań, przedstawione na spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego w St. Louis, sugerują, że Słońce potrafi wytwarzać superrozbłyski, które mogą być bardzo niebezpieczne dla Ziemi.

Główny autor badania, Yuta Notsu z Uniwersytet Kolorado w Boulder twierdzi, że młode gwiazdy wytwarzają potężne superflary średnio raz na tydzień. Z kolei nasze Słońce może je generować raz na kilka tysięcy lat. Notsu zauważa, że od 30 do 50 proc. potężnych emisji może być skierowanych w Ziemię, zatem superrozbłysk słoneczny może uderzać w naszą planetę średnio raz na 10 000 lat. Naukowiec przewiduje, że choć zjawiska te są bardzo rzadkie, istnieje możliwość, że doświadczymy superrozbłysku już w ciągu 100 lat.

Badania zostały oparte o dane z Kosmicznego Teleskopu Keplera, który przez ostatnią dekadę poszukiwał egzoplanet, monitorując zmiany jasności gwiazd. Przyglądając się zachowaniom około 90 tysięcy odległych gwiazd podobnych do Słońca, naukowcy zidentyfikowali ponad tysiąc superrozbłysków, wyemitowanych przez około 300 gwiazd.

Reklama

Początkowo zakładano, że są to szybko obracające się gwiazdy, gdyż właśnie takie mają silne pola magnetyczne, które łatwo się zaplątują, co przypuszczalnie wywołuje rozbłyski. Okazało się jednak, że wirowanie gwiazdy nie jest wymogiem dla potężnych flar. Dlatego z pomocą danych z satelity Gaia, naukowcy określili, jak szybko wirują gwiazdy, które emitują intensywne rozbłyski. 

Badanie wykazało, że gwiazdy wykonujące jeden pełny obrót wokół własnej osi co kilka dni generowały superrozbłyski około 20 razy potężniejsze od gwiazd, które wirują wolniej. Mimo tego, astronomowie nadal obserwowali gwiazdy, nawet te podobne do Słońca, które produkowały niebezpieczne superflary.

Ludzkość mogła się już przekonać, do czego zdolne jest Słońce. W 1859 roku rozbłysk słoneczny wywołał jedną z najpotężniejszych burz geomagnetycznych w dotychczasowej historii. Tzw. zdarzenie Carringtona wywołało nie tylko zorze polarne, które były obserwowane na całym świecie, ale też spustoszenie w sieciach telegraficznych w Ameryce Północnej i Europie.

Gdyby superrozbłysk słoneczny, około 100 razy silniejszy od zdarzenia Carringtona, wystąpił dziś, prawdopodobnie cała nasza elektronika uległaby zniszczeniu. Cywilizacja cofnęłaby się w rozwoju o kilkaset lat, a na Ziemi z pewnością zapanowałby totalny chaos.

Zmianynaziemi.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy