NAJWIĘKSZE KRADZIEŻE I MISTYFIKACJE

Największy w historii Polski napad na bank. "Niewyobrażalna suma"

W zeszłym roku miała miejsce 60. rocznica największego w historii Polski napadu na bank w Wołowie, w trakcie którego skradziono ponad 12 milionów złotych. Wówczas to była niewyobrażalna suma dla zwykłego Polaka.

W zeszłym roku miała miejsce 60. rocznica największego w historii Polski napadu na bank w Wołowie, w trakcie którego skradziono ponad 12 milionów złotych. Wówczas to była niewyobrażalna suma dla zwykłego Polaka.
Największy w historii Polski napad na bank w Wołowie. Przestępcy ukradli ponad 12 milionów złotych /Fotopolska.eu/123 RF /materiał zewnętrzny

19 sierpnia 1962 roku pięciu przestępców dokonało zuchwałego napadu na oddział Narodowego Banku Polskiego w Wołowie koło Wrocławia. Udało im się ukraść 12,5 miliona złotych w ówczesnych nominałach. Dziś byłoby to ok. 30 milionów złotych. Przeciętny Polak musiałby pracować na taką kwotę ponad 600 lat.

Wówczas w Wołowie oddział Narodowego Banku Polskiego był jedyną tego typu placówką w mieście. Przechowywano w nim nie tylko oszczędności mieszkańców miasta, ale również fundusze należące do samych władz miasta i różnych firm. Dlatego znajdowało się tam tak dużo pieniędzy. Świetnie wiedzieli o tym złodzieje.

Reklama

Napad przypominał najlepsze hollywoodzkie produkcje

W toku śledztwa wyszło na jaw, że w napadzie pomagał skarbnik banku. Bez jego udziału, prawdopodobnie akcja spełzłaby na niczym. Zanim złodzieje weszli do placówki, mieli wiedzę o rozkładzie pomieszczeń, liczbie pracowników, ochronie, lokalizacji skarbca i jego zawartości.

Pięciu przestępców dotarło pod siedzibę banku przy placu Jana III Sobieskiego 6 w Wołowie samochodem Warszawa M-20. Dalej napad w swoim przebiegu przypominał najlepsze hollywoodzkie produkcje. Złodzieje sforsowali drzwi boczne, obezwładnili strażnika, a później użyli samochodowego podnośnika umieszczonego na podwyższeniu, by wybić dziurę w stropie i przez nią dostali się do skarbca.

Sprawcy zgarnęli ponad 12 milionów złotych

Co niezwykłe, cała akcja odbyła się w całkowitej ciszy i bez świadomości większości pracowników czy klientów banku. Przestępcy szybko zgarnęli ponad 12 milionów złotych w nowych banknotach 500-złotowych i używanych 100-złotówkach, a następnie niezauważeni przez inne osoby opuścili bank i odjechali zaparkowanym samochodem.

Aż ciężko w to uwierzyć, ale milicji bardzo trudno było szybko ustalić sprawców, a to ze względu na fakt, że funkcjonariusze nieświadomie każdego dnia informowali jednego ze złodziei o postępie w śledztwie. Jeden z nich był znanym i zaufanym taksówkarzem. Niemal bez przerwy woził śledczych swoim pojazdem po mieście w trakcie ich pracy związanej z napadem.

Milicjanci ujawniali postęp śledztwa przy jednym ze sprawców

W jego towarzystwie rozmawiali o planowanych pracach i postępach i gromadzonych dowodach, dzięki czemu przestępcy znali każdy ruch milicji i mogli odpowiednio przygotować się na rozwój wydarzeń. Niestety, na nieszczęście przestępców, prokuratura i milicja miały asa w rękawie.

Otóż wszystkie banknoty 500-złotowe miały zarejestrowane numery seryjne. W mediach ogłoszono zaplanowaną wymianę banknotów. Ta wiadomość miała sprawić, że złodzieje zaczną wprowadzać banknoty do obiegu. I tak też się stało. Skradzione pieniądze zaczęły pojawiać się w sklepach w różnych miastach kraju.

Złodzieje wydali 150 tysięcy złotych, a część kwoty spalili

Po numerach seryjnych ustalono, że złodziejom udało się wydać zaledwie 150 tysięcy złotych, a milicja ostatecznie odzyskała niebagatelną kwotę 11,5 miliona złotych. Nie można tutaj nie wspomnieć, że przestępcy, widząc, że milicja depcze im po piętach, postanowili spalić część przetrzymywanej w domach zrabowanej kwoty.

Wszyscy złodzieje, wraz z pomagającymi im członkami rodzin, zostali aresztowani. Sprawa odbyła się przed Sądem Wojewódzkim we Wrocławiu. Sąd wymierzył pięciu głównym sprawcom karę dożywotniego pozbawienia wolności, którą po pięciu latach zamieniono na 25 lat więzienia. Ostatni ze złodziei wyszedł na wolność w 1979 roku.

Pięć lat później ukazał się film fabularny "Hazardziści" w reżyserii Mieczysława Waśkowskiego, film będący fabularyzowanym dokumentem opowiadającym o przebiegu napadu. Również Telewizja Polska wyemitowała w 2005 roku film o tym napadzie pt. "Napad w Wołowie".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy