Kosmos

NASA wyjaśnia, co było przyczyną katastrofy rakiety Falcon 9

NASA opublikowała raport z katastrofy rakiety Falcon 9 przygotowywanej do misji CRS-7, czyli stałego zaopatrzenia Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. NASA zleciła zadanie skonstruowania odpowiedniej rakiety i kapsuły prywatnej firmie SpaceX. Dzisiaj dokładnie wiemy, dlaczego doszło do katastrofy.

Dwudziestego ósmego czerwca 2015 roku nastąpił start rakiety Falcon 9 z kapsułą Dragon do bezzałogowej misji zaopatrzeniowej CRS-7. Celem tej misji była Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS). Nieco ponad dwie minuty po starcie doszło do katastrofy rakiety Falcon 9 i w konsekwencji utraty kapsuły oraz ładunku. NASA oceniła straty swojego sprzętu na prawie 120 milionów dolarów. Najważniejszą stratą był pierwszy pierścień International Docking Adapter (IDA-1), który miał służyć do przystosowania ISS do przyjmowania nowej generacji załogowych pojazdów orbitalnych. Firma  SpaceX została założona w 2002 roku przez Elona Muska, współtwórcy marki Tesla.

Reklama

Co poszło nie tak?

W kolejnych miesiącach firma SpaceX pracowała nad identyfikacją przyczyn katastrofy oraz wprowadzeniu poprawek. Na głównego “winowajcę" wskazano błędnie wykonaną rozpórkę, którą SpaceX zamawiał od jednego ze swoich dostawców. Po tej katastrofie wszystkie loty rakiet rodziny Falcon 9 były udane.

Ogólnie 2015 rok był dość trudny dla ISS, ponieważ w ciągu ośmiu miesięcy utracono trzy misje transportowe różnych typów pojazdów. Do pierwszej połowy tego roku wszystkie te pojazdy wznowiły swoje regularne loty i jak na razie nie nastąpiły żadne awarie ani katastrofy.


Pod koniec czerwca 2016, dokładnie rok po katastrofie rakiety Falcon 9 do misji CRS-7, NASA opublikowała własny raport. Ten raport został sporządzony przez biuro audytu NASA.

W raporcie można znaleźć zarówno pozytywne jak i negatywne kwestie dla NASA związane z nadzorowaniem przebiegu komercyjnych kontraktów na dostawę ładunku do ISS. O ile NASA prawidłowo negocjuje ceny i zarządza dość elastycznie terminami startów, o tyle nie cała dostępna przestrzeń w sekcji zewnętrznej Dragona dotychczas nie była wykorzystywana. Ponadto, NASA nie ma wprowadzonych odpowiednich form redukcji i zapobieganiu ryzyka. Prowadzi to m.in. do niewystarczającego zestawu informacji co do rzeczywistego poziomu ryzyka każdego z lotów zaopatrzeniowych. NASA też nie ma oficjalnych własnych procedur badania przyczyn katastrof w komercyjnych lotach zaopatrzeniowych, co ogranicza możliwości własnych ocen wydarzeń i wyciągnięcia prawidłowych wniosków na kolejne loty.

Audyt sugeruje, by NASA wprowadziła kilka zmian do form współpracy przy komercyjnych lotach zaopatrzeniowych. Te zmiany to m.in. przygotowanie ładunku zapasowego w przypadku trudności z dostarczeniem sprzętu do najbliższego lotu, dalsze standaryzowanie ładunku oraz lepsze zrozumienie poziomu ryzyka dla każdego z nadchodzących lotów.

Jak to wpłynie na plany NASA?

Pośrednią stratą dla NASA na najbliższe lata może być bardziej intensywny grafik lotów poszczególnych pojazdów zaopatrzeniowych. W konsekwencji astronauci spędzą więcej czasu w 2016 i 2017 roku na rozpakowywanie pojazdów i ich zapełnianie niepotrzebnym sprzętem, a mniej na badaniach naukowych. Na dodatek, w przypadku potrzeby kolejnych pilnych spacerów kosmicznych w celu naprawy poważniejszej awarii na zewnątrz ISS, ilość czasu na badania naukowe może ulec dalszej redukcji.

Moduł IDA-2 zostanie wysłany na ISS jeszcze w tym roku. Optymalnie na ISS powinny znaleźć się dwa moduły tego typu, jednak zamiennik zostanie dostarczony na ISS dopiero w połowie 2018 roku - już po pierwszych misjach załogowych kapsuł Dragon 2 i CST-100 Dreamliner. Wprowadza to pewien element ryzyka dla tych lotów.


Po negocjacjach pomiędzy NASA a SpaceX udało się amerykańskiej agencji otrzymać pewną redukcję cen na kolejne loty kapsuł Dragon. Wartości nie zostały podane, ale dotyczą one misji od CRS-16 do CRS-20, które będą realizowane od końca 2017 roku (lub później, w przypadku ewentualnych opóźnień).

Ten raport NASA jest w pewnym sensie przykładem dojrzewania współpracy pomiędzy amerykańską agencją kosmiczną a komercyjnymi podmiotami w sferze lotów do ISS. Wraz z coraz lepszym zrozumieniem ryzyka oraz identyfikacją braków w obecnych procedurach możliwa jest bardziej sprawna współpraca w przyszłości. Ma to duże znaczenie, w szczególności w przypadku nadchodzących lotów załogowych, w których ryzyko musi z pewnością być możliwie najniższe.

Źródło informacji

Kosmonauta
Dowiedz się więcej na temat: NASA | Falcon 9 | Space X
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy