2020 nie zwalnia tempa. Wściekłe orki stadami atakują łodzie na Atlantyku
U wybrzeży Hiszpanii i Portugalii doszło w ostatnich dniach do kilku ataków na łodzie. Sprawcami nie są jednak ludzie, a... rozwścieczone orki. Specjaliści badający tę sprawę podejrzewają, że agresywne zachowanie zwierząt może być aktem zemsty za wcześniejsze poturbowanie ich przez jednostki pływające.
Rok 2020 nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Jakby mało było wszystkich dziwnych, tragicznych, trudnych od wyjaśnienia i opanowania wydarzeń, z Półwyspu Iberyjskiego docierają do nas kolejne niepokojące wieści.
W ciągu ostatnich tygodni załogi pływające wzdłuż wybrzeży Portugalii i hiszpańskiej prowincji Galicja, w północno-wschodniej części kraju, już 22 razy informowały służby o spotkaniach z orkami oceanicznymi. Nie są to jednak sympatyczne "Orki z Majorki", znane z internetowego hitu.
Stada oceanicznych ssaków próbowały atakować łodzie, uszkadzając kilka z nich. Trzy razy orkom udało się nawet dokonać całkiem poważnych zniszczeń. Z powodu powtarzających się incydentów regionalne władze musiały zakazać wypływania na wody wokół Galicji na łodziach krótszych niż 15 metrów.
Do pomocy wezwano badaczy i przedstawicieli rządów obu krajów, którzy przeanalizowali zdjęcia i filmy z ataków. Okazało się, że w dwóch trzecich przypadków dokonały ich te same zwierzęta. Kilka z nich nosiło na płetwach ślady ran.
Eksperci podejrzewają, że są to pozostałości po zetknięciu się ssaków ze statkami wycieczkowymi lub łodziami rybackimi w okresie letnim. Słowem: jednostki musiały uderzyć w ciekawskie orki, które podpłynęły za blisko.
Teraz oceaniczne drapieżniki dokonują ataków odwetowych na widok płetw sterowych, które "zaatakowały" je kilka tygodni wcześniej.
Czy jest to bezprecedensowa sytuacja? I tak, i nie. Specjaliści z powołanego zespołu przyznają, że orki faktycznie widywano w pobliżu statków. Podpływały pod płetwy sterowe, najwyraźniej zainteresowane ich ruchem i dźwiękiem, jakie wydawały silniki łódek. "Akcje odwetowe" są jednak zupełną nowością.
- Punktem zapalnym do takiego dziwnego i niespotykanego dotąd zachowania mógł być jakiś wypadek, w którym ucierpiały orki - tłumaczą przedstawiciele zespołu w wywiadzie dla "Guardiana". - Rany na ciałach zwierząt są tak wyraźne, że jednostki musiały uderzyć w nie z bardzo dużą prędkością. To jedyna rzecz, którą możemy stwierdzić z całą pewnością. Nie wiemy natomiast, kiedy dokładnie się to stało i czy był to wypadek, czy może celowe działanie.
Inna wersja zakłada, że orki mogą bawić się łodziami. Zwierzęta znane są ze swoich okrutnych zachowań, jak podrzucanie dla zabawy ciałami schwytanych fok. Możliwe, że skłonne do "zabaw" ssaki odkryły, że są w stanie spowolnić, a nawet przewrócić niewielkie jednostki, więc poczuły się pewniej.
Ze względu na agresję stworzeń większość ekspertów skłania się jednak ku temu pierwszemu. Jeśli rzeczywiście było tak, że orki zostały poturbowane przez łodzie, to pozostaje mieć tylko nadzieję, że był to wypadek. Ciężko wyobrazić sobie, co w głowie musiałby mieć ktoś, kto celowo rozpędza się motorówką i uderza w zwierzęta pływające w oceanie.