Andre Rush: 60 centymetrów bicepsa w kuchni Białego Domu

W Białym Domu rezydowało i pracowało już wielu rozpoznawalnych postaci. Zdecydowana większość z nich to oczywiście politycy. Ale do panteonu sław z najważniejszego budynku w Stanach jakiś czas temu dołączył... szef kuchni o dość charakterystycznej budowie ciała.

Andre Rush stał się najpopularniejszym pracownikiem białego domu po prezydencie Stanów Zjednoczonych
Andre Rush stał się najpopularniejszym pracownikiem białego domu po prezydencie Stanów ZjednoczonychInstagram

Zazwyczaj niewiele mówi się o ludziach działających na zapleczu Białego Domu. Nic dziwnego, w końcu jak każdy z nas wykonują swoją pracę, która nie wymaga bycia na afiszu i nie jest związana ze sławą.

Kto by się z resztą głowił nad tym, kto w tym momencie gotuje lunch rodzinie prezydenckiej albo kto ustala menu na wizytę delegacji z Rosji?

No i faktycznie nikt się tym za bardzo nie interesował. Aż do momentu, kiedy świat dowiedział się o Andre Rushu - kucharzu, który wygląda bardziej jak kulturysta niż szef kuchni.

Andre Rush to emerytowany starszy sierżant armii amerykańskiej, który zamienił karabin na patelnię i teraz specjalizuje się w pieczeniu ciast, dekoracji deserów i serwowaniu lodów. Kucharz stał się sławny po tym, jak reporterka Wall Street Journal opublikowała na Twitterze jego zdjęcie z przygotowań Białego Domu do obchodów z okazji rozpoczęcia świętego miesiąca dla muzułmanów, Ramadanu.

W kilka dni viralowe zdjęcia Rusha rozeszły się po mediach społecznościowych, a Amerykanie pokochali nową gwiazdę z Waszyngtonu.

Kucharzem zainteresowały się amerykańskie media, które dowiedziały się, że obwód jego bicepsa wynosi 60 centymetrów, a on sam robi tygodniowo 2 222 pompki. Dlaczego akurat tyle? Rush bierze udział w wyzwaniu #22PushupChallange, które ma celu nagłośnienie problemu samobójstw wśród byłych żołnierzy. Podobno średnio 22 weteranów w USA odbiera sobie życie.

Jak się okazuje, Rush należy do czołówki szefów kuchni, którzy służyli w armii (w Ameryce jest ich tak wielu, że mają swoje rankingi). Należał też do drużyny Sztuk Kulinarnych Stanów Zjednoczonych, z którą zdobył ponad 150 wyróżnień i medali.

Teraz kucharz chce wykorzystać swoje pięć minut, żeby nagłośnić kampanię na rzecz zapobiegania samobójstwom wśród byłych żołnierzy. Już teraz jest ambasadorem armii Stanów Zjednoczonych namawiając młodych mężczyzn do zaciągnięcia się.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas