Cykady: Miliony owadów wypełzną spod ziemi jeszcze w maju!
W niektórych częściach świata ogromnym zmartwieniem jest nie tylko koronawirus. W szczególnej sytuacji jest USA, które musi radzić sobie nie tylko z COVID-19, ale także morderczymi szerszeniami oraz... milionami cykad, które wyjdą spod ziemi po 17 latach oczekiwania!
Naukowcy wciąż nie rozwikłali do końca tej biologicznej zagadki związanej z życiem cykad, które de facto całe swoje życie spędzają pod ziemią, by następnie na jeden miesiąc zażyć wolności, parzyć się i... umrzeć.
Tak jest co 17 lat, a samo wydarzenie często określa się mianem "swarmaggedonu" (połączenie angielskich słów "swarm" oznaczającego rój i "armageddon", którego chyba nie musimy tłumaczyć).
Jeszcze w maju bieżącego roku w części amerykańskich stanów w powietrzu aż zaroi się od cykad, których jaja zostały złożone w 2003 r. Oznacza to, że "pamiętają" one rozpoczęcie inwazji USA na Irak, ostatni lot Concorde'a i premierę "Powrotu Króla".
Czerwonookie pluskwiaki nie gryzą, ani nie są niebezpieczne. Jednakże miliony latających osobników uniemożliwiają ludziom normalne funkcjonowanie na zewnątrz. Cykady w czasie swojego okresu rozrodczego są dosłownie wszędzie. Co więcej, wydzielają z siebie niezwykle głośne, wysokie dźwięki, od których dosłownie można nabawić się uszkodzenia słuchu!
Tak zwana pieść cykad służy owadom do znalezienia partnerów. Sęk w tym, że ich rój potrafi być głośniejszy od kosiarki! Żebyśmy nie byli gołosłowni - naukowcy mówią o głośności na poziomie 100 decybeli.
Przekonują również, że te kilka tygodni, w którym cykady zażywają wolności ograniczając przy tym tę ludzką, jest czymś, co warto przeżyć.
"Dla wielu ludzi wyjście cykad na powierzchnię jest jak początek nowego rozdziału w ich życiu. To również okazja do wspominek, co robiło się 17 lat temu, kiedy poprzednie pokolenie cykad wzbiło się w powietrze" - wyjaśnia entomolog Gene Kritsky w rozmowie z dziennikiem The Register-Herald.
"Każde pokolenie ma swoje cykady" - dodaje z uśmiechem na ustach...