Eksperymentalny mundial

Duże różnice temperatur, różne strefy klimatyczne, koszulki z plastikowych butelek, wuwuzele powodujące głuchotę i szalejące piłki. To właśnie najważniejsze wyróżniki tegorocznego mundialu. Na półmetku mistrzostw ich przebiegiem są tak samo zdziwieni piłkarze, jaki i kibice...

Mistrzostwa po raz pierwszy w 80-letniej historii odbywają się na Czarnym Lądzie. RPA wydała na przygotowania 2,5 mld dolarów, mimo to wybór zarówno kontynentu, jak i kraju, w którym odbywa się impreza, od początku wzbudza kontrowersje. Nie brak głosów, że w ten sposób 74-letni Joseph Blatter, szef światowej federacji piłkarskiej FIFA, spłacił dług wdzięczności wobec afrykańskich elektorów, których głosy wyniosły go na fotel sternika światowego futbolu. Bo mundial w Afryce to największy eksperyment w karierze prezydenta FIFA. Dlaczego?

Pięć procent szybciej

W czerwcu ubiegłego roku, niemal dokładnie w porze rozgrywania mundialu, na zgrupowanie do RPA udała się reprezentacja Polski pod wodzą Leo Beenhakkera. Bartosz Bosacki, obecnie kapitan Lecha Poznań, wziął udział w tamtej eskapadzie. - Zaskakujące było przenikliwe zimno - mówi. - W dodatku trawa wydała mi się zdecydowanie inna od europejskiej, jakby grubsza. No i piłka - to już był prawdziwy szok. Podczas meczu w Johannesburgu poruszała się szybciej niż zwykle. W telewizji tego nie widać, ale na boisku było odczuwalne - mówił.

Wytłumaczenie jest proste. Johannesburg leży na wysokości około 1700 m n.p.m., powietrze jest bardzo rozrzedzone, stąd futbolówka rzeczywiście może poruszać się szybciej niż w Europie, co koniecznie powinni uwzględnić zwłaszcza bramkarze.

Reklama

Dodatkowe trzy km/h

Piłkę na mistrzostwa świata tradycyjnie dostarcza Adidas. Model Jabulani (w języku Zulu oznacza - świętowanie) jest reklamowany jako piłka najdoskonalsza z dotychczas wyprodukowanych. Julian Wade, główny jej projektant, nie ma wątpliwości, że tak zaawansowanego technologicznie wyrobu jeszcze nie było, i przyrównuje go do bolidu Formuły 1, co jest oczywiście przesadą, ale tylko w niewielkim stopniu. Piłka składa się nie z 32, jak dawniej, ale zaledwie ośmiu sferycznie uformowanych paneli, co ma zapewniać jej idealną kulistość. Jakakolwiek by jednak była, to wysokość nad poziomem morza będzie miała wpływ na szybkość jej lotu!

I tak rzut wolny z odległości 20 m na stadionie Soccer City w Johannesburgu niesie o wiele większe zagrożenie niż w Durbanie leżącym zaledwie 8 m n.p.m. Mówiąc inaczej - piłka kopnięta z szybkością 120 km/h na dużej wysokości osiągnie prędkość 126 km/h, a zamiast 60 m przeleci 63!

Fakt, że turniej odbywa się na przełomie afrykańskiej jesieni i zimy, de facto w trakcie pory deszczowej, wiąże się z kolejnymi zagrożeniami. Nie wiadomo bowiem, na ile wydolne okażą się systemy odprowadzające nadmiar wody z murawy. Na stadionie Mbombela w Nelspruit już wymieniono, kosztem blisko 700 tys. dolarów, całą murawę, ponieważ zawiódł właśnie system odwadniający. Prawdziwego testu tego systemu jeszcze nie było.

Jak na Babiej Górze

RPA to ogromny kraj z przecinającymi się kilkoma strefami klimatycznymi. Od suchego, pustynnego na zachodzie, gdzie roczna suma opadów nie osiąga 100 mm, do podzwrotnikowego w południowo-wschodniej części kraju, gdzie opady są nawet dziesięciokrotnie intensywniejsze. Na zróżnicowany klimat wpływają szerokość geograficzna, prądy morskie i wysokość nad poziomem morza. Najcieplejszym miesiącem jest styczeń, najchłodniejszym lipiec, więc niech nikogo nie zdziwi widok kibiców w czapkach. Średnie roczne temperatury wahają się od 12 do 23 °C. Tyle powtórki z geografii. Co to ma wspólnego z mistrzostwami?

Ponieważ turniej odbywa się na progu afrykańskiej zimy (11 czerwca - 11 lipca), organizmy zawodników z Europy, gdzie w tym czasie panują upały, będą musiały się dostosować do odmiennych warunków. To jednak pół biedy. Prawdziwym wyróżnikiem tegorocznych MŚ będą ogromne zmiany wysokości. Przykładowo: Johannesburg jest położony na około 1700 m n.p.m., Pretoria - 1300, Rustenburg - 1150, a nad morzem leżą Durban, Port Elizabeth i Kapsztad. A zdarzyło się, że w rozgrywkach grupowych ta sama drużyna rozegrała trzy mecze w różnych miastach.

Oczywiście finaliści, przygotowując się do mundialu, spędzą czas na zgrupowaniach w miejscowościach położonych stosunkowo wysoko, bo łatwiej jest się przystosować do zmiany wysokości na niższą niż na odwrót. Ale i tu jest pewna pułapka. - Stara zasada: trenuj w górach, graj na nizinach, wciąż funkcjonuje, ale sprawdza się przede wszystkim w lekkiej atletyce. Bo co innego praca z jednostką, a co innego z grupą 20 zawodników, z których każdy jest inny - mówi profesor Jan Chmura, dziekan Wydziału Wychowania Fizycznego wrocławskiej AWF, kierownik katedry motoryczności, wybitny fizjolog sportowy. - Mogą więc być niespodzianki. Piłkarze zaczną zjeżdżać z gór i będzie wielka niewiadoma. Może zdarzyć się tak, że gracz z drugiego szeregu, ale świetnie znoszący podobne wahania, nagle eksploduje formą, a gwiazdor zwyczajnie zgaśnie - dodaje Chmura.

Wycieczka znad morza w góry

Różnice wysokości mogą okazać się naprawdę zabójcze. To tak jakby w Polsce grać w Gdańsku, na Szrenicy w Karkonoszach i Babiej Górze w Beskidach! O ile w Johannesburgu temperatura może wynosić kilkanaście stopni, to w Durbanie nawet 23 przy wilgotności dochodzącej do 80%. Przykładowo, w grupie B Korea Południowa zagrała z Grecją w Port Elizabeth 12 czerwca, pięć dni później w Johannesburgu z Argentyną, a potem znów wyjechała nad morze, by spotkać się z Nigerią w Durbanie, gdzie stężenie tlenu w powietrzu jest standardowe. Nagły wyjazd w góry musi generować ogromne zmęczenie.

Jak w ciągu pięciu dni przestawić organizm na zmiany temperatury, ciśnienia, wilgotności, wysokości, stężenia tlenu w powietrzu oddechowym - to będzie prawdziwe wyzwanie dla sztabów medycznych. Bo nie ma wątpliwości, że właśnie fizjolodzy będą w RPA równie ważni jak trenerzy. - Sądzę, że spotkamy się z wieloma nowymi metodami wspomagania farmakologicznego, oczywiście na dozwolonym poziomie - uważa Chmura. - Fundamentalne będzie odpowiednie nawadnianie organizmów, bo przy dużej wilgotności w Kapsztadzie, Durbanie czy Port Elizabeth organizm będzie się dynamicznie odwadniał - dodaje.

Osiem butelek na plecach

Specyficzne warunki klimatyczne były też wyzwaniem dla obuwniczych i tekstylnych inżynierów koncernów wyposażających piłkarzy w profesjonalny ekwipunek. Adidas ubiera kilka reprezentacji na mistrzostwach, w tym takich gigantów jak Niemcy, Hiszpania, Argentyna czy Francja. By ograniczyć wpływ warunków klimatycznych na organizmy, firma stworzyła kolekcję koszulek w technologii TechFit. Stroje charakteryzują się znikomą liczbą szwów oraz specjalnym systemem wentylacji w miejscach największej aktywności mięśni. Według inżynierów Adidasa, poprawiają krążenie, zwiększają siłę o 5,3 proc., wyskok o 4 proc. oraz szybkość o 1,1 proc.

Wbrew pozorom mogą to być istotne wskaźniki. Futbol stale się zmienia. W ciągu ostatnich 20 lat stał się bardziej siłowy, dynamiczny. W porównaniu z włoskim Il Mondiale 1990, przeciętna waga zawodnika zwiększyła się o 2 kg, zatem tę różnicę należało zniwelować, doskonaląc buty i kostium.

Firma Nike, ubierając reprezentacje m.in. Brazylii, Holandii, Portugalii czy Stanów Zjednoczonych, uszyła stroje z udoskonalonego materiału Dri-FIT, o 13 proc. lżejszego niż poprzedni. Poprawiono znacznie przepływ powietrza, a strefy wentylacji koszulek składają się z laserowo wyciętych otworów. Co ciekawe - zadbano nie tylko o komfort zawodników, design produktu, ale także jego ekologiczność. Koszulki wykonano w całości z pochodzącego z recyklingu poliestru. Każda została zrobiona z ośmiu plastikowych butelek po wodzie! Butelki pochodzące z wysypisk śmieci w Japonii i na Tajwanie oczyszczono, pocięto na drobne płatki i rozpuszczono, aby uzyskać nowe włókna. Żeby zrobić komplet strojów dla wszystkich ubieranych przez siebie reprezentacji, Nike wykorzystała 13 mln plastikowych butelek. Położone jedna za drugą stworzyłyby łańcuch długości 3 tys. km, a więc dłuższy niż linia brzegowa RPA.

Wielu piłkarzy na mundialu założyło ultralekki model buta Nike Mercurial Superfly II, charakteryzujący się przede wszystkim ruchomym, trzymilimetrowym korkiem, który sam dostosowuje się do różnej twardości nawierzchni, z czym przecież należy się liczyć na tych mistrzostwach.

Ani stadiony, ani warunki klimatyczne nie mają zatem za to wpływu na system analityczny firmy Prozone Sports Ltd., czyli tzw. MatchViewer z którego na co dzień korzysta większość największych klubów, a na mistrzostwach wspomagać będzie on reprezentacje Anglii i Stanów Zjednoczonych. Jest to system analityczny rejestrujący około 2,5 tys. zdarzeń w meczu piłkarskim. Zachowanie każdego z piłkarzy rozkłada na czynniki pierwsze, licząc jego podania, wślizgi, mierząc ich czas oraz kierunek. System dostarcza liczbowo analizę 34 zachowań zawodnika, łącząc grafikę komputerową z obrazem telewizyjnym.

- Fakt, że turniej rozgrywany jest w Afryce, jest bez znaczenia dla sposobu, czasu i jakości przygotowanej analizy - mówi Jakub Myszkorowski z firmy Prozone Sports Ltd. - Tak naprawdę jesteśmy w stanie przeprowadzić nawet analizę meczu podwórkowego, jeżeli zostanie on zarejestrowany przy zachowaniu określonych standardów - uważa. A te, jeśli chodzi o sposób transmitowania zawodów, powinny stać na najwyższym poziomie.

Co więcej, tegoroczny mundial będzie wyjątkowy, bowiem 25 jego meczów doczeka się relacji w 3D. Odpowiedni sprzęt transmisyjny jest umieszczony na pięciu wybranych stadionach.

Zabójcze dla uszu i rozsądku

Czy hałas dobiegający z trybun może mieć wpływ na przebieg mistrzostw świata? Wiele wskazuje na to, że tak. Otóż afrykańscy fani mają zupełnie odmienną kulturę kibicowania. Ich ulubionym atrybutem jest wuwuzela - plastikowa trąbka, która wzbudza przerażenie przybyszów spoza Afryki. Nie brak opinii, że jej dźwięk nie tylko powoduje dyskomfort psychiczny, ale wręcz może prowadzić do poważnego uszkodzenia słuchu. Świat poznał to urządzenie w 2004 roku, kiedy w Zurychu zapadła decyzja o przyznaniu RPA prawa do organizacji mistrzostw. Wówczas, nie bacząc na otoczenie, w trąby dęli nawet prominentni politycy Republiki.

Co prawda, na czas mistrzostw do sprzedaży wszedł specjalny model wuwuzeli dostosowany do norm Unii Europejskiej, a zatem niegenerujący hałasu większego niż 121 dB, ale mało prawdopodobne, by tubylcy przestrzegali ograniczeń. Piłkarze głośno skarżą się, że trąby ich rozpraszają, i domagają się zakazu ich używania. Jeden z liderów Hiszpanii - Xabi Alonso - mówi wprost, że w takim hałasie nie da się grać.

Jak startujący samolot

Jakość gry to jedno, ale drugie to fakt, że wuwuzele są po prostu groźne dla zdrowia. Gospodarze cieszą się, że to będą najgłośniejsze mistrzostwa w historii, tymczasem jak podał portal Health24.com, naukowcy z University of Pretoria zbadali natężenie dźwięku piekielnych trąbek. Sięgało 131 dB, czyli było porównywalne z natężeniem dźwięku startującego samolotu. Według audiologów już 85 dB stanowi zagrożenie dla komórek nerwowych ślimaka w uchu. Dłuższe oddziaływanie podobnego hałasu na organizm ludzki może spowodować nawet czasową głuchotę. Co więcej - człowiek znajdujący się w odległości mniejszej niż 2 m od trąbki (na zatłoczonych trybunach to norma) jest narażony na trwałą utratę słuchu!

Tajemniczy szamani

Pracujący przez wiele lat w Afryce obecny trener Wisły Kraków Henryk Kasperczak, prowadząc reprezentację Wybrzeża Kości Słoniowej, na liście zawodników nagrodzonych premiami ze zdumieniem dostrzegał także nieznane sobie nazwiska i to na samym szczycie wynagrodzeniowej drabinki. Okazało się, że byli to szamani. Szanująca się piłkarska federacja nigdy głośno się nie przyzna, że zatrudniani przez nią specjaliści odprawiają modły, smarują nogi zawodników popiołem ze spalonych kur, który ma chronić przed kontuzjami, rozsypują magiczne proszki przed bramkami rywali etc., można jednak założyć, że podobne praktyki wciąż się zdarzają.

A jeszcze gdzieś w tle kryje się cała otoczka obyczajowa RPA z przerażającymi danymi o rekordowej liczbie nosicieli wirusa HIV, o 50 morderstwach popełnianych każdego dnia i o tym, że co czwarty tamtejszy mężczyzna przyznaje się do przynajmniej jednego gwałtu. Welcome to Africa!

Zbigniew Mucha, dziennikarz tygodnika "Piłka Nożna"

Wiedza i Życie
Dowiedz się więcej na temat: Nike | organizm | port | Chmura | turniej | różnice | strefy | piłka | RPA | Mundial 2014
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy