​Jeden na jednego: Rosyjski teatr otwarty dla... jednej osoby

Artysta występujący samotnie przed liczną publicznością to nic nowego. Ale widz siedzący samotnie na spektaklu to rzadko spotykany widok. Wyjątkowe czasy rządzą się jednak wyjątkowymi prawami. Władze jednego z czołowych rosyjskich teatrów zdecydowały, że epidemia koronawirusa nie przerwie wystawiania zaplanowanych sztuk. Musiały tylko mocno ograniczyć widownię.

W Rosji, tak jak w większości państw, teatry i kina zostały zamknięte. Ale jest jeden wyjątek
W Rosji, tak jak w większości państw, teatry i kina zostały zamknięte. Ale jest jeden wyjątek123RF/PICSEL

Rosyjski Teatr Opery i Baletu w Permie (mieścice położonym około 1100 kilometrów na wschód od Moskwy) im. Piotra Czajkowskiego to jeden z najstarszych i najważniejszych ośrodków kultury w kraju naszych wschodnich sąsiadów.

W związku z ograniczeniem działalności tego typu obiektów przez pandemię koronawirusa, teatr zamknięto dla publiczności, a wszystkie spektakle zaczęto transmitować online.

Szybko jednak poszerzono ofertę o projekt "Jeden na jednego". Pamiętacie słynny koncert Norbiego w Szydłowcu? Tam przed sceną stawiło się kilka osób. Permski teatr ogranicza widownię jeszcze bardziej.

Wszystko musi odbywać się zgodnie z przepisami obowiązującymi w czasie zarazy, więc publiczność może stanowić tylko jedna osoba.

W ramach "Jeden na jednego" artyści permskiego teatru losują jedną osobę z puli tych, którzy się zgłosili. Następnie osoba tu musi zostać przebadane dokładnie przez lekarza i odczekać kilka dni. Jeśli nie wykazuje objawów, zostanie wpuszczona do teatru.

- Jeden widz ma dla nas taką samą wartość jak pełna sala - zapewnia Marat Gacałow, dyrektor placówki. - Szczególnie, że wydarzenia są w całości transmitowane w internecie. Fizycznie mamy więc jednego uczestnika, ale w praktyce naszą scenę oglądają nadal setki osób. Nie ma więc mowy o fuszerce.

Римский-Корсаков | Шахерезада | Пермский театр оперы и балета

Czymże jednak jest oglądanie baletu czy opery na ekranie komputera w porównaniu do samotnego siedzenia w fotelu w ogromnej hali? No właśnie. Chętnych nie brakuje.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas