Nie jestem seryjnym mordercą

- Chłopie, masz nierówno pod sufitem - oświadczył Max. - Jesteś zdrowo walnięty, nadajesz się do wariatkowa. - Mój terapeuta twierdzi, że wszystko jest ze mną w porządku - odparłem.

Tamtej nocy morderca znów zaatakował. Dowiedziałem się o tym podczas śniadania, gdy oglądałem telewizję. Pierwsza śmierć nie przyciągnęła takiej uwagi z powodu drastycznych szczegółów, ale następna - równie drastyczna jak pierwsza i bardziej upubliczniona - zainteresowała miejskiego reportera i jego ekipę. Ku wielkiemu zaskoczeniu szeryfa hrabstwa Clayton ktoś zrobił niewyraźne, zamazane zdjęcia wypatroszonego ciała i puścił w obieg w całym stanie. Komuś udało się to zrobić, zanim gliny je przykryły i odgoniły gapiów.

Dodatkowe cierpienia rodziny

Teraz już nie było żadnych wątpliwości. To był seryjny morderca. Mama przyszła z drugiego pokoju z niedokończonym makijażem. Popatrzyłem na nią, ona na mnie. Żadne z nas nie powiedziało ani słowa.

- Tutaj Ted Rask, relacja na żywo z Clayton, na co dzień spokojnego miasteczka, które dziś jest miejscem makabrycznej zbrodni, drugiej tego typu w okresie niespełna miesiąca. Oto wyłączny reportaż dla Five Live News. Jestem tu z szeryfem Meierem. Szeryfie, co wiemy o ofierze?

Reklama

Szeryf Meier skrzywił się, czego nie ukryły jego wielkie siwe wąsy, i patrzył z rezerwą, gdy reporter zwrócił się do niego. Rask słynął z sensacyjno-melodramatycznych kawałków i z nieprzyjaznego wyrazu twarzy szeryfa nawet ja wywnioskowałem, że Meier nie był zadowolony z tego pomysłu.

- Nie chcemy teraz przysparzać dodatkowych cierpień rodzinie ofiary - powiedział szeryf - ani szerzyć niepotrzebnego strachu wśród mieszkańców hrabstwa. Będziemy wdzięczni wszystkim za zachowanie spokoju oraz nierozsiewanie plotek i nieprawdziwych wiadomości na temat tego wydarzenia.

Panika w mieście

Zupełnie zignorował pytanie reportera. W każdym razie nie dał się zdominować Raskowi bez walki.

- Czy wiadomo już, kim jest ofiara?

- Miała przy sobie dokument tożsamości, ale w chwili obecnej nie chcemy ujawniać tej informacji ze względu na rodzinę ofiary.

- A jeśli chodzi o zabójcę - kontynuował reporter - czy są jakieś tropy, które wskazywałyby, kto by to mógł być?

- W tej chwili nie będę tego komentował.

- Skoro zbrodnia ściga zbrodnię i w dodatku są tak podobne, czy sądzi pan, że jest między nimi jakiś związek?

Szeryf przymknął na chwilę oczy, co było wizualną formą westchnienia, i przez chwilę milczał.

- W tej chwili nie będziemy omawiać tej sprawy ze względu na dobro śledztwa. Jak już wspomniałem, prosimy wszystkich o spokój, rozwagę i nierozpowszechnianie niesprawdzonych informacji na temat tego wydarzenia.

- Dziękuję, szeryfie - powiedział reporter i kamera skierowała się na niego. - Dla tych z państwa, którzy dołączyli do nas teraz, podaję, że jesteśmy w hrabstwie Clayton, gdzie właśnie zaatakował morderca, najprawdopodobniej po raz drugi, siejąc panikę w mieście.

- Ten kretyn Ted Rask - oświadczyła mama, podchodząc do lodówki. - Ostatnią rzeczą, jakiej to miasto potrzebuje, to panika z powodu zbrodniarza.

Zbrodniarz i seryjny morderca to dwie zupełnie odmienne kwestie, ale nie za bardzo chciałem akurat wtedy rozpoczynać kłótnię na temat różnic między nimi.

Okrutna i krwawa zbrodnia

- Myślę, że ostatnią rzeczą, jakiej chcemy, jest zabijanie - ostrożnie stwierdziłem. - Panika z powodu zabijania może być przedostatnia.

- W tak małym miasteczku jak nasze panika jest równie zła, albo nawet gorsza - odparła, nalewając szklankę mleka. - Ludzie zaczynają się bać, potem wyjeżdżają albo zamykają się wieczorami w domu, przedsiębiorstwa upadają, robi się jeszcze bardziej niespokojnie. - Wypiła niewielki łyk mleka. - A potem jakiś ograniczony typ zaczyna szukać kozła ofiarnego i w krótkim czasie panika zamienia się w chaos.

- Nie możemy pokazać państwu ciała - mówił w telewizji Rask - bo naprawdę jest to makabryczny, przerażający widok i policja nie dopuści nas bliżej, ale poznaliśmy kilka szczegółów. Nikt nie był świadkiem obecnego morderstwa, lecz ci, którzy z bliska widzieli ciało, donoszą, że ta zbrodnia jest o wiele bardziej okrutna i krwawa niż poprzednia. Jeśli morderca jest ten sam, można tylko wywnioskować, że teraz stał się bardziej brutalny, co na przyszłość nie wróży niczego dobrego.

- Nie chce mi się wierzyć, że to słyszę - powiedziała mama, zaciskając z gniewem dłonie. - Zaraz napiszę do nich list.

- Na ziemi obok ciała widoczna jest plama oleju lub czegoś podobnego - kontynuował Rask - prawdopodobnie wyciekającego z samochodu, który należał do sprawcy. Następne informacje będziemy podawać w miarę ich napływania. Mówił Ted Rask z Five Live News, specjalny raport Śmierć czai się w sercu Ameryki.

Po co wchodzić w umysł seryjnego mordercy?

Przypomniałem sobie plamę, którą widziałem na tyłach pralni, czarną i tłustą, przypominającą jakąś zjełczałą maź. Czy plama oleju przy ciele nowej ofiary była tym samym? W tej historii kryły się różne niewiadome, a ja byłem zdecydowany, by wszystkie je rozwiązać.

- Podstawą opracowania profilu mordercy - zacząłem mówić, wpatrując się uważnie w Maxa jedzącego lunch - nie jest to, co morderca robi, ale to, co morderca robi, choć wcale nie musi tego robić.

- Chłopie - odparł Max - myślę, że to jest wilkołak.

- To nie jest wilkołak - powiedziałem.

- Widziałeś dzisiejsze wiadomości, mówią tam, że zabójca ma inteligencję człowieka i brutalność bestii. Co to może być innego?

- Wilkołaki nie istnieją naprawdę.

- Powiedz to Jolleyowi i temu nieżywemu gościowi na drodze numer dwanaście - stwierdził Max, odgryzając następny kęs i kontynuując z pełnymi ustami. - Coś ich rozdarło na kawałki i nie był to jakiś grzeczny seryjny morderca.

- Legendy o wilkołakach prawdopodobnie wywodzą się z historii o seryjnych mordercach - odparłem. - Tak samo o wampirach, które są ludźmi polującymi i zabijającymi innych ludzi, a to mi przypomina seryjnych morderców. Wtedy nie było żadnej psychologii, więc aby coś takiego wytłumaczyć, ludzie wymyślili sobie jakieś szalone potwory.

- Skąd to wszystko wiesz?

- Crimelibrary.com - odpowiedziałem - ale teraz próbuję ci na coś zwrócić uwagę. Jeśli chcesz wejść w umysł seryjnego mordercy, musisz zapytać, co on takiego robi, czego wcale nie musi robić.

- A po co mam wchodzić w umysł seryjnego mordercy?

- Jak to? - zapytałem. - Dlaczego nie miałbyś... okej, słuchaj, musimy wykryć, dlaczego robi to, co robi.

- Nie musimy - odrzekł Max - od tego jest policja. My chodzimy do szkoły i musimy wykryć, jaki kolor ma stanik Marci.

Dlaczego w ogóle zadaję się z tym dzieciakiem?

Atakuje w nocy, w ciemnościach

- Pomyśl o tym w ten sposób - zacząłem. - Powiedzmy, że jesteś wielkim fanem... czyim jesteś fanem?

- Marci Jensen - odpowiedział - a także Halo i Green Lantern i...

- Green Lantern - powtórzyłem. - Czyli komiksy. Jesteś wielkim fanem komiksów, więc powiedzmy, że nowy autor komiksów wprowadza się do naszego miasta.

- Świetnie - stwierdził Max.

- No i - kontynuowałem - pracuje nad całkiem nowym komiksem, a ty chcesz się dowiedzieć jakim. Czy to jest dla ciebie świetne?

- Już ci mówiłem.

- A ty myślisz o tym cały czas, próbujesz zgadnąć, co to będzie, porównujesz swoje teorie z teoriami innych ludzi i nie ma dla ciebie nic fajniejszego.

- Jasne.

- Dla mnie to jest właśnie coś takiego - powiedziałem. - Nowy seryjny morderca jest jak nowy autor, który pracuje nad nowym projektem i przebywa tu, w mieście, pod naszym nosem, a ja chcę go odnaleźć.

- Chłopie, masz nierówno pod sufitem - oświadczył Max. - Jesteś zdrowo walnięty, nadajesz się do wariatkowa.

- Mój terapeuta twierdzi, że wszystko jest ze mną w porządku - odparłem.

- Wszystko jedno - rzekł Max. - Jakie jest to ważne pytanie?

- Co robi morderca, choć wcale nie musi tego robić?

- A skąd mamy wiedzieć, co musi zrobić?

- Wszystko, co ma technicznie do zrobienia - odpowiedziałem - przy założeniu, że jego podstawowym celem jest zabijanie ludzi, to ich zastrzelić. Tak jest najprościej.

- Ale on ich rozrywa - powiedział Max.

- Więc to jest pierwszy punkt: podchodzi do nich bardzo blisko i bezpośrednio atakuje. - Wyciągnąłem notes i zapisałem to. - To prawdopodobnie oznacza, że chce z bliska przyjrzeć się swojej ofierze.

- Po co?

- Nie wiem. Co jeszcze?

- Atakuje w nocy, w ciemnościach - dodał Max. Teraz zaczęło go to wciągać. - Rzuca się na nich, gdy nie ma nikogo dookoła.

- To już podpada pod kategorię czegoś, co musi robić - stwierdziłem - szczególnie jeśli chce atakować z bliska: nie chce, aby ktokolwiek go zobaczył.

- Czy to się nadaje na naszą listę?

Wyrywa ofiarom flaki

- Może, ale nikt, kto zabija, nie chce, żeby go widziano, więc nie jest to zbyt oryginalne.

- Ale zapisz to - powiedział Max - na liście nie muszą być tylko twoje pomysły.

- Okej - zgodziłem się, zapisując to, co chciał - jest na liście: nie chce być widzianym; nie chce, aby ktokolwiek wiedział, kim jest.

- Albo czym.

- Albo czym jest - powiedziałem - tak jak chcesz. Jedźmy dalej.

- Wyrywa ofiarom flaki - dodał Max - i układa je obok ciała. To jest świetne. Możemy go nazwać Układacz Flaków.

- Dlaczego układa wnętrzności w stos? - zapytałem. Jakaś dziewczyna przechodziła koło naszego stolika i dziwnie na nas popatrzyła, więc ściszyłem głos. - Może chce spędzić trochę czasu ze swoimi ofiarami i cieszyć się zbrodnią.

- Myślisz, że wypruwa im flaki, kiedy jeszcze żyją? - spytał Max.

- Nie sądzę, żeby to było możliwe - odparłem. - Wydaje mi się, że chce się nacieszyć zbrodnią po wszystkim. Jest takie słynne powiedzenie Teda Bundy'ego...

- Kogo?

- Teda Bundy'ego - powtórzyłem. - W latach siedemdziesiątych zabił około trzydziestu osób w całym kraju, to od niego wziął się termin "seryjny morderca".

- Wciskasz mi jakiś gówniany kit, John.

- W każdym razie - mówiłem dalej - w wywiadzie tuż przed egzekucją powiedział, że po tym jak kogoś zabijesz i masz jeszcze trochę czasu, ten ktoś jest każdym, kim tylko sobie zażyczysz.

Max zamilkł na chwilę.

- Nie wiem, czy chce mi się jeszcze o tym rozmawiać - oświadczył.

- No co ty? Przed chwilą ci to nie przeszkadzało.

- Przed chwilą rozmawialiśmy o wypadających flakach - stwierdził Max - i to jest obrzydliwe, a nie przerażające. Zresztą to wszystko jest jakieś pokręcone.

- Ale dopiero co zaczęliśmy - powiedziałem - i jesteśmy na samym początku. Chodzi o profil seryjnego mordercy, więc to musi być pokręcone.

- Ale to mnie wkurza, okej? - odparł Max. - Nie wiem, idę do kibla. - Wstał i poszedł, ale zostawił jedzenie. Czyli zaraz wróci. Wcale mi na tym nie zależało.

Dlaczego z nikim normalnym nie mogłem się dogadać? Porozmawiać o czymś, o czym bardzo chciałem? Czy naprawdę byłem aż tak porąbany?

Niestety tak.

Powyższy tekst jest fragmentem książki Dana Wellsa "Nie jestem seryjnym mordercą", która ukazała się nakładem wydawnictwa Znak Emotikon.

Tytuł oraz śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: morderca | zabójca | seryjny morderca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama