Pięć największych tajemnic Watykanu

Papież Franciszek stoi na czele wspólnoty z historią sięgającą tysiące lat wstecz. Niektóre z tajemnic Watykan ukrywa po dziś dzień... /Fabio Pignata /East News
Reklama

Dzieje papiestwa liczą sobie już niemal dwa tysiące lat. Przez ten czas na tronie Piotrowym zasiadali zarówno wielcy święci, jak i wielcy grzesznicy – oszuści, rozpustnicy i mordercy. Przedstawiamy tajemnice najmniejszego mocarstwa na świecie.

Diabeł na tronie Piotrowym

Skłonność do przemocy od wczesnej młodości łączyła się u niego z upodobaniem do seksualnych ekscesów. Prawdę mówiąc, trudno go było uznać za szczególnie atrakcyjnego: miał wąskie czoło i wielki, mięsisty nos - nie przeszkadzało mu to jednak w miłosnych podbojach. Sam rozpowszechniał plotki, iż przed ukończeniem dwudziestego roku życia spał z ponad dwustoma kobietami. 

Nawet jako papież nie potrafił pohamować swego gorącego temperamentu. Legendarne stały się urządzane przez niego orgie, w  których miała brać udział również jego własna córka - piękna Lukrecja Borgia.

Jeśli chodzi o religijność, to nie należała ona do najsilniejszych cech tego Namiestnika Chrystusa. Kiedy został mianowany kardynałem, nie posiadał nawet święceń kapłańskich! 

Reklama

Szczegół ten nikomu jednak zbytnio nie zaprzątał głowy, gdyż nominujący Rodriga papież, Kalikst III, był jego wujem. Nepotyzm był zresztą jedną z głównych praktyk późniejszego pontyfikatu Aleksandra VI. 

Zasiadając w roku 1492 na tronie Piotrowym, miał już kilkoro dzieci, nic zatem dziwnego, iż jego działania skierowane były przede wszystkim na zapewnienie im majątku oraz stanowisk. Swego nieślubnego syna, Cesare, gwałtownika, który z natury nadawał się bardziej na żołnierza niż duchownego, zaszczycił godnością arcybiskupa. 

Czy jednak rzeczywiście Borgia zasłużył na miano diabła? Cóż, wydaje się, iż był po prostu nieodrodnym synem swojej epoki, przebiegłym dyplomatą i człowiekiem czerpiącym z życia pełnymi garściami. Jak przystało na władcę czasów renesansu, wspierał artystów oraz uczonych. Mało kto wie, iż zachęcał do pracy pewnego astronoma z Polski - Mikołaja Kopernika. 

Fałszywi papieże

Szacuje się, że w historii Kościoła istniało od trzydziestu sześciu do czterdziestu trzech uzurpatorów - czyli tak zwanych antypapieży. Sprawa staje się jeszcze bardziej frapująca, kiedy weźmiemy pod uwagę, iż dla jednego ze współczesnych katolickich ruchów obecny Ojciec Święty, Franciszek, także jest papieżem fałszywym. 

Antypapieżami nazywa się tych biskupów rzymskich, którzy wedle Stolicy Apostolskiej zostali wybrani bezprawnie. Bywały momenty w historii, kiedy równocześnie urzędowało ich nawet trzech. Na przykład w okresie wielkiej schizmy zachodniej ( 1 378-1417). Wtedy panowali równocześnie Grzegorz XII, Benedykt XIII i  Aleksander V (z tej trójki tylko pierwszy trafił na oficjalną listę Watykanu). 

Wkrótce na scenie pojawił się jeszcze jeden konkurent - były korsarz Baldassare Cossa, czyli antypapież używający imienia Jan XXIII. Co ciekawe, w naszej historii ten awanturnik zapisał się jako sprzymierzeniec Jagiellonów. W  przeciwieństwie do kilku legalnych papieży, którzy popierali Krzyżaków w  sporze z Polską, Cossa opowiedział się po stronie Władysława Jagiełły. 

Czy takie zamieszanie z papieżami możliwe było tylko w mrocznym średniowieczu? Skądże! 

Obecnie istnieje więcej samozwańczych pontyfikatów niż kiedykolwiek wcześniej! Nie ponosi się z tego powodu odpowiedzialności karnej. Tak więc członkowie Prawdziwego Kościoła Katolickiego z przyczyn doktrynalnych nie uznali żadnego z papieży, który nastąpił po Piusie XII. Wybrali za to Luciana Pulvermachera, który przyjął imię Piusa XIII, miał swoją siedzibę w stanie Waszyngton i - jak przystało na "Ojca Świętego" - pisał encykliki. Inni współcześni antypapieże to między innymi Linus II i Jan XX. Istnieje też co najmniej siedmiu Piotrów II.

Ciemna strona celibatu

Kiedy w  2014 roku na łamach szwajcarskiej gazety "Schweiz am Sonntag" były watykański gwardzista przyznał, iż za pontyfikatu Jana Pawła II otrzymywał seksualne propozycje od ponad dwudziestu wysoko postawionych hierarchów Stolicy Apostolskiej, opinia publiczna nie wydawała się szczególnie poruszona. I trudno się temu dziwić...

Wstrzemięźliwość seksualna łączona jest przez Kościół rzymskokatolicki z czystością moralną. Święty Augustyn widział w niej źródło wolności, zaś inny chrześcijański autorytet, święty Tomasz, twierdził, iż częste współżycie może prowadzić do niedorozwoju umysłowego. Jednak celibat nie ma żadnego uzasadnienia w Biblii, a seksuolodzy uważają taką formę wstrzemięźliwości wręcz za szkodliwą.

I to właśnie afery z tym związane wstrząsnęły w ostatnich latach Kościołem. Według szokującego raportu, który opublikowano kilka lat temu w Irlandii, gwałty na małoletnich wychowankach były w kościelnych instytucjach powszechne. Proceder ten miał trwać przez sześćdziesiąt lat i najprawdopodobniej był tolerowany przez Stolicę Apostolską. 

Kiedy świat dowiedział się o skali problemu, było już za późno na uniknięcie skandalu. ONZ zażądała od Watykanu bezzwłocznego usunięcia z szeregów Kościoła wszystkich duchownych winnych pedofilii, aby mogli oni stanąć przed świeckimi sądami. 

Równolegle z aferą pedofilską coraz częściej zaczęły pojawiać się w mediach doniesienia o działającym za Spiżową Bramą "lobby homoseksualnym". O tym, że temat pozostaje wciąż aktualny i żywy, świadczy choćby całkiem niedawny "coming out" księdza Krzysztofa Charamsy, ważnego urzędnika Kongregacji Nauki Wiary w Rzymie.

Papież "wampir"

Musiało to wyglądać niczym scena z taniego horroru: umierający papież leżał na łożu skąpanym we krwi wypływającej prosto z żył młodzieńców, którzy ofiarowali siebie samych, by przywrócić Ojcu Świętemu zdrowie. 

Innocenty VIII zdobył ponurą sławę, którą przyćmił dopiero jego następca, Aleksander VI. Podczas jego pontyfikatu nie zabrakło sensacyjnych wątków, w tym jednego "wampirycznego". Urodził się jako Giovanni Battista Cibo i już w młodości dał się poznać jako wyjątkowy rozpustnik. 

"Nawrócenie" przeżył tuż przed trzydziestką, wtedy też przyjął święcenia kapłańskie i zaczął piąć się po szczeblach kościelnej kariery. Zwieńczyło ją objęcie funkcji biskupa Rzymu w 1484 roku. Jego poprzednikiem był Sykstus IV, który zasłynął między innymi z pobierania podatków od rzymskich domów publicznych, wydawało się zatem, iż gorzej z Państwem Kościelnym być nie może.

Tymczasem nowy papież dokonał rzeczy prawie niemożliwej: jeszcze bardziej obniżył autorytet i powagę urzędu. Dopiero teraz uwydatniły się wszystkie jego słabości: lenistwo, próżność, umiłowanie przepychu. Doszło do tego, że zastawił papieską tiarę (uroczyste nakrycie głowy) po to, by wybudować willę. Podobnie jak poprzednik, nagminnie kupczył kościelnymi urzędami. Mimo wątłego zdrowia nie zaniedbywał też spraw łóżkowych. Powiadano w Rzymie, że "jego świątobliwość wstaje z łoża pełnego ladacznic, aby otworzyć bramy czyśćca i Nieba". 

W historii Kościoła Innocenty VIII zapisał się jako papież, który wydał edykt potępiający Żydów w Hiszpanii. Nie przeszkodziło mu to jednak zatrudniać żydowskiego lekarza. To właśnie ów medyk wymyślił upiorny plan, który miał przywrócić siły dogorywającemu bezbożnikowi. Za pomocą bezpośredniej transfuzji przetoczył do żył Innocentego VIII krew trzech starannie przebadanych młodzieńców. Jednak operację wykonano wyjątkowo nieudolnie. Młodzi ludzie przypłacili zabieg życiem, a stary papież umarł wkrótce po nich.\

Watykański cyrograf

Kiedy pod koniec II wojny światowej Pius XII dowiedział się, że Hitler planował porwanie go, a następnie zniszczenie całego Kościoła, był przerażony. Nie mógł mieć już żadnych wątpliwości, iż przywódca III Rzeszy zawarł pakt z  diabłem. Jego bezpośredni poprzednik, Pius XI, był równie wyczulony na konszachty z  siłami nieczystymi. Ujrzawszy na łysej głowie innego dyktatora, Benito Mussoliniego, olbrzymią cystę, przypomniał sobie, że według Apokalipsy św. Jana słudzy Bestii "otrzymają znamię na prawą rękę lub na czoło" (13, 16). Proroctwo nie powstrzymało go jednak od zawarcia układu z tym "szatańskim pomiotem", jak prywatnie nazywał Duce. Tak doszło do podpisania w  1929 roku tzw. traktatów laterańskich. 

W zamian za dobra doczesne papież usankcjonował faszystowskie pań stwo. Ani Mussolini, ani Hitler, z którym cztery lata później Stolica Apostolska podpisała konkordat, nie zdawali się dla Kościoła takim zagrożeniem, jak ateistyczny komunizm. Prawicowe rządy miały chronić świat przed "czerwoną zarazą" i... dbać o majątki duchownych. 

O ile ówczesną naiwność Watykanu można jeszcze zrozumieć, o tyle trudniej wytłumaczyć jego postawę w trakcie wojny, kiedy wszelkie złudzenia się rozwiały. Tymczasem Watykan nie potępił Holokaustu, gdy się on odbywał. Według niektórych historyków owa obojętność wynikała nie tylko ze strachu przed drażnieniem Hitlera, lecz również z zakorzenionego od wieków w chrześcijaństwie jawnego antysemityzmu. Trzeba było dopiero Soboru Watykańskiego  II (1962-1965), aby w tej kwestii dokonała się zmiana doktryny. 

Na aktywne wsparcie hierarchów mogli za to liczyć ukrywający się po wojnie naziści. Biskup rzymski Alois Hudal zapewniał im fałszywe dokumenty i pieniądze, dzięki czemu wielu z nich mogło uciec z  Europy (najczęściej do Ameryki Południowej). Pomocni w tym okazali się także chorwaccy franciszkanie, organizujący "szczurze ścieżki", czyli przerzutową siatkę dla uchodzących przed sprawiedliwością zbrodniarzy wojennych. 

Świat Tajemnic
Dowiedz się więcej na temat: Watykan
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy