Postawił dziwną figurkę, a przestępczość… spadła o 82 proc.
Zaskakujące, ile może uczynić niewielki przedmiot. Pewien mężczyzna postawił w swojej okolicy małą figurkę. To, co stało się później, zaskoczyło wszystkich i przerodziło się w fenomen, o którym piszą media w całych Stanach.
Oto historia o tym, ile może zmienić jeden drobiazg. Dan Stevenson, mieszkaniec miasta Oakland w Kalifornii zdołał obniżyć liczbę przestępstw i wykroczeń oraz zjednoczyć lokalną społeczność za pomocą... figurki Buddy.
Każdy sposób dobry
Okolica, w której mieszka Amerykanin słynęła z przeróżnych nielegalnych aktywności. Niektóre, takie jak śmiecenie, były stosunkowo niegroźne. Dochodziło tam jednak również do kradzieży, pobić, prostytucji i handlu narkotykami.
Dokładnie naprzeciwko jego domu wyrzucano stare materace, kanapy i inne niepotrzebne rzeczy. Miejsce to stało się punktem spotkań szemranego towarzystwa. Stevenson, miał tego dość, więc postawił tam statuetkę zakupioną w lokalnym sklepie. Pomimo że sam jest ateistą, miał nadzieję, że ludzie nie będą chociaż śmiecić dookoła niej.
- Mógłbym postawić równie dobrze Jezusa, jeśli miałoby to pomóc - powiedział w wywiadzie dla lokalnej prasy - ale ludzie od razu zaczęliby się czepiać i mieliby problemy. A Budda jest zupełnie neutralny.
Świątynia zamiast śmieci
Efekt przerósł jego oczekiwania. Najpierw skończyło się wyrzucanie odpadków, a dzięki temu również spotkania podejrzanych grupek. Potem okoliczni mieszkańcy sami z siebie zaczęli sprzątać dookoła posążka. Pewnego dnia pojawiły się przy nim owoce oraz kadzidełka - dary od członków wietnamskiej społeczności. W końcu jego sąsiadka pochodząca z Wietnamu wraz ze swoim synem poprosiła właściciela statuetki o to, czy mogą się zaopiekować. Ten oczywiście się zgodził
Zbudowali więc małą platformę, daszek oraz miejsce do umieszczania świec i składania darów. Z czasem z pomocą innych dołożono kolejne elementy. Aż ostatecznie tam, gdzie na gołej ziemi leżała niewielka figurka, stanęła buddyjska kapliczka.
Budda lepszy niż policja
A teraz najlepsza część. Według policyjnych statystyk ogólna przestępczość w okolicy obniżyła się aż o 82%. Tylko w ciągu dwóch lat liczba brutalnych napaści, przestępstw narkotykowych i przypadków prostytucji spadła do zera, a napadów i włamań łącznie do siedmiu w ciągu roku. O "Buddzie z Oakland" zrobiło się bardzo głośno w całym kraju.
- To stało się już ikoną całego sąsiedztwa - cieszy się autor pomysłu. - Ludzie przychodzą tutaj tylko po to, żeby się spotkać. Wielu z nich nie ma nawet nic wspólnego z buddyzmem. Przychodzą tu na spacery, zatrzymują się na chwilę, gadają za sobą. Wreszcie zrobiło się tu po prostu fajnie. Budda z Oakland ma już swój profil na Facebooku, swoje konto na Twitterze. Jest bardziej społeczny niż ja. To naprawdę niesamowite - przyznaje Stevenson.
/Bartosz Kicior