Rzym i San Francisco powiedziały "stop" seksizmowi
Na ulicach Rzymu nie zobaczymy już reklam z roznegliżowanymi kobietami. Decyzję o zakazie ustawiania billboardów reklamowych o seksistowskiej wymowie podjęły władze Wiecznego Miasta.
To prawdziwy przełom, bo - jak się przypomina - negliż służy do reklamowania nie tylko bielizny, ale także okularów słonecznych, dżinsów czy nawet pomidorów w puszce.
Zarząd miasta postanowił walczyć z tym powszechnym zjawiskiem. Zabronione są wszelkie plakaty i billboardy, w których nie jest przestrzegana zasada szacunku dla kobiet; to zaś oznacza delegalizację skąpych strojów czy wręcz golizny.
Taka praktyka, podkreślono, jest obraźliwa dla kobiet, ponieważ oznacza traktowanie ich w sposób instrumentalny.
- Przestrzeń reklamowa będzie sprzedawana wyłącznie tym, którzy będą szanować nowe rozporządzenie - ogłosił burmistrz Ignazio Marino. Ciało kobiety nie może być kojarzone z obrazami, które zrównują je w sposób seksistowski z przedmiotem - dodał.
Rzymskie władze zapowiedziały jednocześnie surowe kontrole reklam pod kątem przestrzegania nowych przepisów.
Niewielką większością głosów rada miejska San Francisco uchwaliła w 2012 roku zakaz publicznego pokazywania się nago, odsuwając na bok zarzuty, że krok ten osłabi reputację kalifornijskiej metropolii jako ostoi tolerancji i liberalizmu.
Przyjęty 6 głosami przy 5 głosach sprzeciwu przepis zabrania obecnie prezentowania odsłoniętych narządów płciowych w większości miejsc publicznych, w tym na ulicach, na chodnikach i w środkach zbiorowej komunikacji.
Osobom łamiącym zakaz grozić będzie grzywna w wysokości do 100 dolarów, a w razie dwukrotnego powtórzenia takiego czynu grzywna do 500 dolarów lub pozbawienie wolności na okres do jednego roku.
Inicjatorem przepisu był radny Scott Wiener, który jest również działaczem ruchu LGBT.
Zareagował w ten sposób na skargi w sprawie niemal codziennego paradowania nudystów po gejowskiej dzielnicy Castro, gdzie uzyskał swój mandat.
- Castro i całe San Francisco są miejscem wolności, ekspresji i akceptacji. Ale wolność, ekspresja i akceptacja nie oznaczają, że wszystko jest bezwarunkowo dozwolone. Nasze publiczne przestrzenie są dla wszystkich i dlatego stosowne jest, byśmy mieli pewne minimalne standardy zachowania - powiedział we wtorek Wiener.
Jego oponenci w radzie miejskiej twierdzili, że zakaz odwróci uwagę policji od bardziej istotnych problemów i naruszy reputację San Francisco jako miasta tolerancyjnego. Dotychczas nic takiego się nie stało.