Stan Musial podbił USA. Być może nigdy o nim nie słyszałeś
Jest legendą St. Louis Cardinals i jednym z najlepszych baseballistów w historii. Barack Obama bez cienia przesady nazwał go ikoną amerykańskiego sportu. Stan Musial. Wielki gracz rodem z Polski, o którym nad Wisłą wiadomo niewiele.
Donora to niewielka miejscowość w Pensylwanii. Znana jest głównie z dwóch powodów: tragicznego w skutkach ataku smogu z 1948 roku, który przyniósł 20 ofiar śmiertelnych i kilka tysięcy zachorowań, a także jako miejsce narodzin legendy baseballu.
Stanisław Franciszek Musiał przyszedł na świat 21 listopada 1920 roku. Był piątym z sześciorga dzieci Łukasza i Mary Musiałów. Ojciec był emigrantem z Polski, matka pochodziła z Czech.
Staś został Stanleyem
Prawdopodobnie żeby ułatwić dziecku życie w USA, a przynajmniej ułatwić wymowę jego imienia nauczycielom, do szkoły mały Stasiu - jak zwykł go nazywać ojciec - poszedł jako Stanley Frank Musial.
W szkolnych latach rozwinął się talent sportowy młodego chłopaka. Znakomicie grał nie tylko w baseball, ale też w koszykówkę, a pierwsze pieniądze na grze zarabiał już w szkole średniej.
Wśród najlepszych baseballistów świata zadebiutował w 1941 roku w koszulce St. Louis Cardinals. Barwy tego klubu z dumą reprezentował przez następne 22 lata. Stan szybko został jedną z kluczowych postaci drużyny, a rok później świętował z nią pierwszy z trzech mistrzowskich tytułów.
22-latek najlepszy w lidze
Błyskawicznie piął się w rankingu najlepszych zawodników w Stanach Zjednoczonych. Pierwsze trofeum MVP, czyli nagrodę dla najbardziej wartościowego gracza sezonu, otrzymał w wieku zaledwie 22 lat.
"Ja po prostu kocham grać w baseball. Uwielbiam wkładać na siebie ten strój i grać" - skromnie mówił o swoich dokonaniach Musial.
W 1944 roku ponownie poprowadził Cardinals do mistrzostwa i zaciągnął się do wojska. Służył m.in. na Hawajach, gdzie zajmował się wrakami statków, zniszczonych podczas ataku na Pearl Harbor. W armii pozostał do marca 1946 roku, do cywila odszedł w stopniu marynarza drugiej klasy.
60 lat po zakończeniu II wojny światowej został wyróżniony Navy Memorial's Lone Sailor Award, nagrodą dla weteranów marynarki wojennej za wzorową postawę społeczną.
Musial nie zardzewiał w mundurze. Wrócił do Cardinals i zdobył kolejny mistrzowski tytuł, a także ponownie zgarnął trofeum dla najlepszego zawodnika ligi (łącznie był MVP trzy razy). Do końca olśniewającej kariery niemal w każdym sezonie był powoływany do zespołu gwiazd rozgrywek, ustanowił też liczne rekordy klubowe i całej MLB.
Więcej niż sportowiec
Zawodową karierę zakończył w 1963 roku. Cardinals zastrzegli numer sześć, z którym grał na koszulce, a Stan jako jeden z najlepszych graczy w dziejach niebawem trafił do Galerii Sław Baseballu.
"Jak dobry był Stan Musial? Wystarczająco dobry, żeby odebrać ci swoją grą dech w piersiach" - skwitował jego karierę Vin Scully, legendarny amerykański spiker sportowy, który ma swoją gwiazdę na Hollywoodzkiej Alei Gwiazd.
Syn polskiego emigranta był kimś więcej niż tylko sportowcem. W St. Louis jeszcze za życia wybudowano mu pomnik, a w 2011 roku Barack Obama uhonorował go Prezydenckim Medalem Wolności, najwyższym cywilnym odznaczeniem w USA.
"Stan do dziś pozostaje ikoną, człowiekiem nieskazitelnie uczciwym i filarem swojej społeczności. Chcielibyśmy, żeby dżentelmeni jego pokroju byli wzorami do naśladowania dla naszych dzieci" - podkreślił Barack Obama.
W podobnym tonie o legendzie swojego klubu wypowiadał się właściciel St. Louis Cardinals.
"Stan był prawdziwym wzorem do naśladowania. Chodzącym okazem pokory, wdzięku i hojności; słowem cech, których tak bardzo oczekiwalibyśmy od dzisiejszych sportowych bohaterów Ameryki" - mówił Bill DeWitt Jr.
Pamiętał o Polsce
Chociaż urodził się i wychował w Stanach Zjednoczonych, "Stasiu" dobrze pamiętał, jakie są jego korzenie. Po śmierci legendarnego sportowca na początku 2013 roku tak pisał o nim w "Dzienniku Łódzkim" redaktor Marek Kondraciuk:
"Kiedy 19 stycznia zza oceanu nadeszła wieść, że w wieku 93 lat zmarł baseballista wszech czasów Stan Musial, mocniej zabiły z żalu serca w Kutnie. Odszedł bowiem honorowy obywatel miasta, który rozsławił Kutno i przyczynił się do jego sportowego rozwoju na skalę wcześniej nieosiągalną".
Do kraju przodków przyjeżdżał czterokrotnie - nie tylko z powodów sentymentalnych. Chciał, również w trudnych czasach PRL-u, wspomóc popularyzację swojej ukochanej dyscypliny sportowej w Polsce. W 1987 roku przekazał Polskiemu Związkowi Baseballu i Softballu sprzęt sportowy o wartości 50 tys. dolarów. Wspierał również inne inicjatywy związane z baseballem.
Inspiracja dla pokoleń
Gdy zmarł z przyczyn naturalnych w swoim domu w Ladue w stanie Missouri, płakano nie tylko w Kutnie i St. Louis, ale w całych Stanach Zjednoczonych.
Gubernator Missouri Jay Nixon:
"Stan Musial był wspaniałym bohaterem Ameryki, który z najwyższą pokorą zainspirował nas wszystkich do mierzenia wysoko i spełnienia marzeń. Świat bez niego jest pustszym miejscem. Dziedzictwo niestrudzonego wojownika baseballu będzie nieść i motywować kolejne pokolenia".
I pomyśleć, że w Polsce, z racji skromnego zainteresowania baseballem, mało kto o nim słyszał...
(dj)
***Zobacz materiały o podobnej tematyce***