Strach się bać stróżów prawa

Korupcja, porwania, morderstwa i tortury... To najnowsze metody walki rosyjskich milicjantów. Bynajmniej nie z bandytami, lecz z niewinnymi obywatelami. Walki toczonej wyłącznie dla partykularnych korzyści milicjantów. I walki, w której nie obowiązują żadne reguły.

31.08.2009 r.: Funkcjonariusze OMON (sił specjalne milicji) rozpędzają demonstrację pod Kremlem
31.08.2009 r.: Funkcjonariusze OMON (sił specjalne milicji) rozpędzają demonstrację pod KremlemINTERIA.PL

Milicjanci w roli bandziorów

Historia biznesmena nie jest bynajmniej odosobnionym przypadkiem. W lutym trzej milicjanci, także z Moskwy, porwali dwie kobiety. Za ich wypuszczenie domagali się 50 tys. euro. Grozili, że w przypadku niespełnienia ich żądań rodziny kobiet zostaną osadzone w więzieniu za przestępstwa narkotykowe.

Myślał, że nic mu nie grozi

31.05.2010 r.: Milicjantki aresztują uczestniczkę protestu w Moskwie
INTERIA.PL

Bezczelność milicjantów i bezsilność sędziów

Zobacz milicjanta strzelającego w supermarkecie:

Tuż po zapadnięciu wyroku w sprawie Jewsjukowa prezydent Miedwiediew zwolnił dwóch urzędników wysokiego szczebla w ministerstwie spraw wewnętrznych oraz 15 generałów milicji, którzy byli zamieszani w rozmaite przestępstwa. W ciągu jednego dnia Miedwiediew zwolnił więcej wysokich rangą milicjantów, niż Władimir Putin w ciągu ośmiu lat swojej prezydentury.

Góra kryje wybryki

Jednym z ostatnich przypadków tuszowania przestępstw popełnionych przez milicjantów i umywania przez przełożonych rąk od ich wybryków jest przypadek stróżów prawa z Petersburga. Wymuszali oni zeznania od dwóch, podejrzanych o kradzież, nastolatków... przypalając im genitalia papierosami oraz podduszając foliowymi torbami.

Milicjanci za swoje czyny zostali skazani w lipcu na trzy lata pozbawienia wolności. Jeden z nich otrzymał wyrok w zawieszeniu.

Przykład brutalności funkcjonariuszy OMON-u (oddziałów specjalnych milicji):

W świetle powyższych wydarzeń nie można się dziwić, że zdecydowana większość Rosjan boi się milicjantów. Jak wynika z badań niezależnego Instytutu Lewady, instytucji monitorującej opinię publiczną w Rosji, 67 proc. respondentów obawia się działań milicji.

Mimo to, Kreml ogranicza się wyłącznie do usuwania ze stanowisk najwyższych rangą milicjantów i nawołuje do reform, by ukrócić przestępstwa popełniane przez milicjantów, a zwłaszcza wszechobecną korupcję.

Tysiące dolarów pensji

Choć zdarzają się oczywiście tacy, którzy zarobią dzięki kierowcom znacznie więcej. Kapitan Arkady Kirsanow z obwodu astrachańskiego na południu Rosji wyłudzał miesięcznie nawet 10 tys. dolarów. Razem z 13 kolegami z jednostki został aresztowany w lutym. Proces w ich sprawie trwa.

Z pięciu tysięcy przestępstw, jakich dopuścili się w 2009 rosyjscy milicjanci (wzrost o 11 proc. w stosunku do 2008 r.), ponad 3 tys. były związane z korupcją i nadużyciem siły. Kiedy uwzględnimy, że w Rosji służy 1,2 mln milicjantów, to ujawnione przez władze przypadki przestępstw są tylko ułamkiem procenta prawdziwej skali zjawiska.

Posłuchaj, jak Aleksiej Dymowski opowiada o bolączkach milicjanta:

Oczywiście, nie wszyscy milicjanci w Rosji są skompromitowani. Dwóch nawet odważyło się ujawnić swoje personalia i otwarcie powiedzieć o tajemnicy poliszynela - problemach zdeprawowanej rosyjskiej milicji.

Pierwszym z nich jest Aleksiej Dymowski, major milicji z Nowosybirska, który za opublikowanie klipu na YouTube, w którym oskarżył kolegów i przełożonych m.in. o korupcję stracił pracę. Przesiedział również półtora miesiąca w areszcie i został skazany za pomówienie przełożonych. Jego szefów najbardziej zabolało to, że Dymowski w klipie, który obejrzały miliony Rosjan, skarżył się na warunki pracy oraz na to, że oficerów w milicji "traktuje się jak bydło".

9.02.2010 r.: OMON tłumi demonstrację w Petersburgu
AFP

Choć rozpaczliwe wystąpienia obu zirytowanych do granic możliwości milicjantów komentowano jako początek końca starych porządków w skompromitowanych resortach siłowych Rosji, to póki co - jak widać - na nastanie równego dla wszystkich prawa w Rosji nie ma szans.

MW na podst. AFP

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas