Tych zwierząt nie było w Anglii od 450 lat. Wróciły i mogą zmienić wszystko
Po raz pierwszy od 1526 roku do Anglii wróciły bobry i mają już zgodę angielskich władz na pozostanie. To jeden z najbardziej spektakularnych powrotów wymarłego zwierzęcia w Europie.
Anglicy żartują teraz, że nazwę rzeki Otter, co znaczy po polsku wydra, trzeba będzie zmienić na Beaver czyli bóbr. To właśnie w okolicach tej rzeki w hrabstwie Somerset niedaleko Exeter w południowo-zachodniej Anglii zorganizowany został program przywrócenia środowisku bobrów.
Ten gatunek wymarł w Anglii i Walii w 1526 roku, a sprawa odtworzenia bobrzej populacji na Wyspach jest niezwykle ważna i delikatna. Żadne zwierzę żyjące w Europie nie zmienia bowiem środowiska, w którym żyje tak, jak potrafią to uczynić bobry.
Nie ma w tym wiele przesady. Bobry istotnie wpływają na wygląd okolicy, bowiem aktywnie go zmieniają. Stawiając tamy i rozkopujące groble, potrafią regulować poziom wody. Potrafią skutecznie robić to, z czym człowiek ma problem - w łatwy sposób gromadzić wodę.
Jest im ona potrzebna, gdyż zwierzęta mieszkają w budowanych z gałęzi, mułu i resztek roślin budowlach zwanych żeremiami. A wejście do nich zawsze musi znajdować się pod wodą, stąd bobry dbają o jej odpowiedni poziom - nie za wysoki, nie za niski, najczęściej taki, jakiego przyroda potrzebuje. Największe europejskie gryzonie podnoszą często także nurt rzek i taflę jezior, aby łatwiej dobrać się do ścinanych gałęzi i drzew. Transportują je wodą, więc lepiej dla nich by spadały bezpośrednio do niej, to pozwala zaoszczędzić sporo sił.
Jednocześnie bobry są oskarżane o rozkopywanie wałów przeciwpowodziowych i doprowadzanie do zalewania pól i łąk. O wywoływanie powodzi. Warto jednak pamiętać, że bobrze tamy paradoksalnie sprawiają, że woda znajduje się pod kontrolą, powodzi w całej okolicy jest mniej i nie atakują znienacka. A pola zalane przez podniesioną przez bobry wodę zostają użyźnione, mniej więcej tak, jak wylewy Nilu użyźniały pola egipskich rolników.
Niezależnie od tego Anglicy najpierw przeprowadzili u siebie bardzo skrupulatne badania, które miały wykazać jaki będzie wpływ na środowisko wymarłego tu 450 lat temu zwierzęcia. Badania trwały przeszło pięć lat, a sprowokowało je w 2013 roku nieoczekiwane pojawienie się bobra w rejonie River Otter.
Nie wiadomo, skąd się wtedy wziął - być może ze Szkocji, gdzie na rzece Ericht te ssaki pojawiły się na początku XXI wieku. Zapewne zostały wypuszczone tam nielegalnie albo zbiegły z hodowli. Szkoci początkowo chcieli wyłapać intruzów, ale po kilku latach wycofali się z tego. Okazało się bowiem, że wpływ bobrów na środowisko naturalne w tym rejonie Szkocji stał się znaczący i bardzo korzystny.
Teraz angielskie władze wydały zgodę na osiedlenie się bobrów w okolicach Exeter, a zatem stają się one nie tylko legalne, ale do tego otrzymały rządowe wsparcie dla programu przywracającego bobra angielskiej przyrodzie. To przełomowe wydarzenie, bowiem może stanowić początek odtwarzania wymarłych tu przed laty zwierząt.
Jest ich sporo. Około 1300 roku w Anglii wymarły łosie, około 1400 - dziki (trwa ich reintrodukcja), a około 1500 roku, za panowania Henryka VII - wilki. Jeszcze wcześniej wymarły rysie, a zatem gatunki, które bez problemu można spotkać w Polsce. W Anglii są bezcenne i trwają dyskusje oraz plany ich przywrócenia tutejszej przyrodzie, tak jak w wypadku bobrów.
Dzisiaj w rzece Otter żyje 15 bobrzych rodzin. To przełom, ale Anglicy wciąż drżą o ich los. Peter Burgess, dyrektor Devon Wildlife Trust, który nadzorował proces reintrodukcji, powiedział na łamach Guardiana:
"Jesteśmy bardzo zestresowani. Za nami wiele bezsennych nocy, gdyż nie wiedzieliśmy czy powrót bobrów do Anglii się uda. Nadal tego nie wiemy, ale jesteśmy pełni nadziei".
Richard Benwell, dyrektor naczelny przyrodniczej organizacji Wildlife and Countryside Link, mówi z kolei:
"Badania nad ponownym wprowadzeniem bobrów w tej części Anglii pokazały, że znacznie wzmacnia to miejscową przyrodę i rozwiązuje jej problemy spowodowane przez człowieka. Bobry dostarczają naturalnego rozwiązania w walce z powodziami, poprawiają jakość wody i odporność środowiska na zmiany klimatu. Wpływają jednak także na rolnictwo, bo zalane przez nich pola czasami nie nadają się potem do upraw."
Z tego powodu rząd musi przejąć na siebie obowiązek wypłacanie odszkodowań rolnikom. Tak się dzieje chociażby w Polsce, gdzie Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska wypłacają pieniądze za straty spowodowane przez chronione gatunki. W przytłaczającej większości wnioski dotyczą bobrów.
Polska była swego czasu w bardzo podobnej sytuacji jak Anglia. Na terenie naszego kraju bobry niemal wymarły już w średniowieczu, gdyż polowano na nie dla futra, płaskiego ogona zwanego pluskiem oraz wydzieliny gruczołów zapachowych, zwanej strojem piżmowym. Ogon służył ludziom jako potrawa w czasie postu, gdyż był pokryty łuskami. W dawnych czasach uważano, że można go jeść w czasie postu, tak jak rybę. Strój bobrowy służył za to do produkcji kosmetyków.
Kiedy więc Henryk Sienkiewicz umieścił w "Krzyżakach" scenę, gdy naga Jagienka wchodzi do wody, by wyłowić upolowanego bobra, była ona mało realistyczna. Na początku XV wieku bobrów w Polsce niemal już nie było. Gatunek udało się odtworzyć dopiero po drugiej wojnie światowej, dzięki kilku osobnikom, które przetrwały na Warmii i Mazurach.