Duży w maluchu: Tomasz Schimscheiner

Tym razem do białego malucha Filipa Nowobilskiego wsiadł aktor Tomasz Schimscheiner. Nie zabrakło szczerych wyznań!

Tomasz Schimscheiner opowiedział nie tylko o swoim groźnym wypadku samochodowym, ale i tym dlaczego nie trzeba bać się Halloween
Tomasz Schimscheiner opowiedział nie tylko o swoim groźnym wypadku samochodowym, ale i tym dlaczego nie trzeba bać się HalloweenYouTube

Lubisz docisnąć pedał gazu?

- Narzekali, że za szybko jeżdżę, ale to zmieniło się po wypadku Nissanem, który miałem... tak z 15 lat temu. To było czołowe zderzenie z mojej winy.

Wracaliśmy z wakacji z żoną i z dzieckiem. Wtedy powiedziałem sobie stop. To nie o to chodzi. Nam nic się nie stało, ale dziewczyna jadąca tym drugim samochodem nie miała tyle szczęścia. Opiekowałem się nią potem, ale sama świadomość tego, co się zrobiło. Ja p*******, jakie to jest bolesne.

To jest wstyd, to jest głupota. Wystarczy jeden ruch kierownicą, aby być w innym świecie...

Skąd taka nieodpowiedzialność u ludzi? Czy to brawura?

- Nie mogę mówić w imieniu innych. U mnie była to głupota, zwykły pośpiech. Od tamtej pory żyję zasadą "nie muszę zdążyć". Cisza jaka jest w samochodzie po wypadku, to cisza, której się nie zapomni do końca życia. Każda sekunda trwa 10 minut. Boisz się zadać pytanie, czy nic się nikomu nie stało. To oczekiwanie jest najgorsze...

Zmieniając temat - w Polsce rozpętała się debata w mediach o lansowaniu Halloween w naszym kraju. Co o tym sądzisz?

- Mam tu kwasa, ale z drugiej strony patrzę na moją małą córkę. Denerwują mnie walentynki, które nie są nasze, denerwuje mnie Halloween, które też nie jest nasze.

Denerwują cię ze względu na twój patriotyzm?

- Nie, ze względu na kulturę. Chociaż... uświadomiłem sobie coś. Mamy kapitalne święto w polskiej kulturze - Noc świętojańską. Po cholerę nam walentynki, to skomercjalizowane g****? Po cholerę nam Halloween? Ale z drugiej strony jest to część kultury. Moja 6,5-letnia córka zapomniała, że jest Wszystkich Świętych, ale strasznie chciała wydrążyć dynię. Kiedy pojechaliśmy na cmentarz spytała mnie: Tatusiu, to kiedy jest to Halloween? Odpowiadam jej, że było wczoraj, a ona w ryk. Prosiła mnie, aby ten dzień jakoś przenieść na inny.

Chodzi mi o to, że to jest tak głęboko w naszej kulturze - mówię tu o walentynkach i Halloween - że nie można z tym walczyć. Trzeba to tolerować.
Dla mnie Wszystkich Świętych jest bardzo przygnębiającym dniem, a dla ciebie?

- Patrząc przez swoje ego przeżywam to - spoglądam groby ludzi, których znałem. To mnie porusza. Wtedy jest mi smutno, ale patrząc szerzej... czy to nie jest wpisane w konstrukcję człowieka, że coś, co daje nadzieję musi boleć? Nie wiem...

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas