Składana chatka ze Wschodniej Europy. Czy domki origami staną się zmorą deweloperów?
Produkcja trwa dwa miesiące, montaż do czterech godzin. Można przewieźć i zainstalować go wszędzie tam, gdzie da się dojechać ciężarówką, po czym złożyć i "wybudować" gdzie indziej. Składany dom łotewskiego startupu Brette Haus zaciekawił obserwatorów rynku nieruchomości. Chatki składane i rozkładane jak origami mogą stać się hitem w czasach konieczności izolacji społecznej i ułatwić realizację marzeń wielu ludzi o mitycznym domku za miastem.
Moda na alternatywne budownictwo wciąż spędza sen z powiek deweloperom, choć pewnie upłynie jeszcze dużo czasu, zanim ich dominacja na rynku zostanie zachwiana, o ile w ogóle się to wydarzy. Niemniej boom na tanie domy, produkowane nowoczesnymi metodami przez małe firmy trwa w najlepsze.
Łotewski projekt Brette Haus, który wystartował w grudniu zeszłego roku, zrobił niemałe wrażenie i zyskał rozgłos w branży przez dość nietypowe podejście do tematu. Firma oferuje domki, które można wyprodukować w osiem tygodni, a następnie przewieźć w całości jedną ciężarówką i postawić w trzy do czterech godzin.
Głównym materiałem wykorzystanym przy tworzeniu konstrukcji jest drewno klejone krzyżowo, co zdaniem założycieli Brette Haus nie tylko obniża koszty i ogranicza czas produkcji, ale też minimalizuje zużycie wody oraz emisję dwutlenku węgla.
Co prawda pomysł na składane domki nie jest nowy, ale łotewska firma zastosowała innowacyjne rozwiązanie montażu dachu i wysuwania jednego z pomieszczeń.
Co jednak najważniejsze, każdy domek wyposażony jest w instalację elektryczną oraz system wodociągowo - kanalizacyjny. W zależności od życzenia klienta może mieć od około 20 do około 50 metrów kwadratowych całkowitej powierzchni.
Niezależnie od tego, czy pomysł pozostanie tylko ciekawostką, czy zrobi zamiesza, na pewno w jakiś sposób utrze nosa wielkim koncernom, które hołdują tradycyjnemu podejściu, kasując klientów na wielkie sumy.
Jak tłumaczą pomysłodawcy, konstrukcja może służyć jako mobilny domek letniskowy, ale także jako stoisko handlowe podczas przeróżnych wydarzeń albo w miejscach, które funkcjonują tylko w konkretnym sezonie. Oczywiście dopiero wtedy, kiedy świat wreszcie się odblokuje.
- Po latach spędzonych w branży przetwórstwa drewna, postanowiliśmy zrobić wreszcie coś swojego - opowiadają założyciele firmy.
- Trzeba podejść do tego, jak do układania klocków, tylko, że budujemy coś większego.