Dżuma w Chinach - czy powinniśmy się obawiać epidemii?
Chiński region Mongolii Wewnętrznej postawiono w stan podwyższonej gotowości. We wtorek potwierdzono przypadek choroby, która spowodowała najbardziej śmiertelną pandemię w historii ludzkości. Mowa o dżumie.
Przypadek dżumy odnotowano w mieście Bayan Nur, położonym na północny-zachód od Pekinu. W sobotę 4 lipca, lokalny szpital został zaalarmowany o podejrzeniu dżumy. W niedzielę 5 lipca, miejskie władze wydały ostrzeżenie poziomu 3 w zakresie możliwego ogniska epidemicznego dżumy (w czterostopniowej skali, gdzie poziom 1 to zagrożenie najwyższe). Przypadek został potwierdzony i oficjalnie zdiagnozowany przez lekarzy we wtorek 6 lipca. Pacjent jest odizolowany i leczony w szpitalu - jest w stabilnym stanie.
Czym jest dżuma?
Dżuma to ostra choroba bakteryjna dotykająca gryzoni i innych drobnych ssaków, a także ludzi. Jest to przykład zoonozy, czyli choroby, która przedostała się na ludzi ze zwierząt. Dżuma jest wywoływana przez pałeczki dżumy (Yersinia pestis).
Pandemia dżumy, przenoszonej przez ukąszenia pcheł i zakażone zwierzęta, zabiła w średniowiecznej Europie ok. 50 mln ludzi. Współczesne antybiotyki mogą zapobiegać groźnym powikłaniom i śmierci, jeżeli zostaną podane odpowiednio wcześnie.
Wyróżnia się trzy zasadnicze postacie dżumy: dymieniczą, septyczną i płucną. Najczęściej występującym rodzajem jest dymienicza forma dżumy. Do infekcji dochodzi zwykle w wyniku pokąsania przez pchły (zwykle pochodzące od szczurów). Następnie bakterie przedostają się wraz z krwią i limfą do węzłów chłonnych, co po 3-5 dniach objawia się miejscowym powiększeniem tych narządów (tzw. dymienicą).
Władze Bayan Nur wzywają obywateli do podjęcia dodatkowych środków ostrożności w celu zminimalizowania ryzyka przenoszenia się choroby z człowieka na człowieka oraz uniknięcia spożywania zwierząt, które mogłyby być zakażone. Mieszkańcy powinni zwrócić uwagę na skupiska martwych lub chorych świstaków, które są często spożywane w niektórych częściach Azji. W przeszłości zwierzęta te powodowały już epidemie dżumy.
Uważa się, że świstaki spowodowały epidemię dżumy płucnej w 1911 r., która zabiła ok. 63 000 osób w północno-wschodnich Chinach. Choroba rozprzestrzeniła się wtedy z futer świstaków, które krążyły po kraju i zarażały kolejne osoby. Chociaż epidemię opanowano w ciągu roku, przypadki dżumy pochodzącej od świstaków odnotowywano w Azji w ciągu kolejnych dekad. W ubiegłym tygodniu odnotowano dwa przypadki dżumy dymieniczej - dotknęły one braci, którzy zjedli skażone mięso świstaków. W poniedziałek zidentyfikowano kolejny podejrzany przypadek dżumy w Mongolii - tym razem 15-letniego smakosza. W maju ubiegłego roku pewna para zmarła z powodu dżumy po zjedzeniu surowej nerki świstaka, która jest wykorzystywana w medycynie naturalnej.
Czy musimy się obawiać dżumy?
Pojawienie się antybiotyków, które mogą wyleczyć większość pacjentów (jeżeli zostaną podane odpowiednio wcześnie), przyczyniło się do powstrzymania epidemii dżumy.
- Choć dżuma powoduje ciężkie objawy, można ją łatwo wyleczyć antybiotykami, jeśli zostanie szybko rozpoznana. Doniesienia prasowe wskazują, że sytuacja w Mongolii Wewnętrznej jest stabilna, co sugeruje, że nie ma żadnego zagrożenia dla zdrowia publicznego - powiedział prof. Jimmy Whitworth z London School of Hygiene and Tropical Medicine.
Doniesienia płynące z Mongolii są niepokojące, ale nie stanowią globalnego zagrożenia - jak choćby COVID-19. WHO niedawno uznała dżumę za chorobę powracającą. Każdego roku odnotowuje się 1000-2000 przypadków zachorowań, choć tych niezgłaszanych zapewne jest znacznie więcej. Według danych z 2016 r., dżumą można zarazić się niemal na każdym kontynencie. Szczególnie niebezpieczne są jednak zachodnie Stany Zjednoczone, Brazylia, wschodnia Afryka, Chiny, Indie i Bliski Wschód. Trzy najbardziej endemiczne kraje - czyli takie, w których dżuma istnieje na stałe - to Demokratyczna Republika Konga, Madagaskar i Peru.
W USA odnotowuje się od kilku do kilkudziesięciu przypadków dżumy rocznie. W 2015 r. z powodu choroby zmarły dwie osoby w Kolorado. W Polsce także występują przypadki dżumy. Ale osoby, które nie żyją wśród dzikich, przenoszących choroby gryzoni, mogą być spokojne. Ryzyko zarażenia się dżumą jest naprawdę niewielkie.