Zmiany klimatu w obszarach arktycznych mogą zniekształcić oś Ziemi
Naukowcy są pewni, że zmiany klimatu doprowadzą do dalszych korekt położenia bieguna północnego. Ubywające jak i przybywające masy lodu wpływają na położenie osi Ziemi i jako takie mogą powodować jeszcze większe kołysanie się naszej planety.
Profesor Jianli Chen z University of Texas w Austin i jego współpracownicy wykazali, że oczekiwane topnienie lodowców i lądolodów spowoduje poważne zmiany osi Ziemi. Nasza planeta nie porusza się na orbicie w idealnie zsynchronizowanym ruchu i podczas obrotów cały czas się kołysze. Kołysanie się osi obrotu Ziemi jest powodowane efektem Chandlera, wynikającym z tego, że Ziemia nie jest idealną kulą. Wpływ ma też orbita, po której nasza planeta krąży wokół Słońca.
Obserwacje tej anomalii rozpoczął w 1899 roku astronom amerykański, Seth Carlo Chandler. Od tamtej pory zauważono, że biegun północny dryfuje w kierunku południowym do 10 centymetrów rocznie wzdłuż południka zachodniego 70 stopni. Ten dryf ma miejsce ze względu na zmiany w rozkładzie masy Ziemi i tego, jak skorupa ziemska powoli powraca do normy po zakończeniu ostatniej epoki lodowcowej.
Zespół profesora Chen potwierdził, że w 2005 r. dryf zmienił się gwałtownie i nagle biegun ruszył na wschód. Od tego czasu doszło do przemieszczenia się bieguna o około 1,2 metra - podaje "New Scientist". Aby zorientować się, dlaczego tak się stało, zespół Chena próbował użyć danych grawitacyjnych z satelity GRACE.
Orbiter podczas swej pracy mierzył zmiany w polu grawitacyjnym Ziemi postępujące w czasie. Dane pozwoliły na określenie wielkości redystrybucji masy na powierzchni Ziemi ze względu na topnienie Grenlandii, lądolodów Antarktyki i lodowców górskich. Symulacja opiera się na założeniu istnienia powodowanego przez człowieka globalnego ocieplenia. Kumulacja gazów cieplarnianych antropogenicznego pochodzenia miałaby doprowadzić do wzrostu poziomu morza, co skutkowałoby zmianą dystrybucji masy i jeszcze większym rozkołysaniem naszego globu.