5G nie dla ciebie, jeśli mieszkasz obok lotniska - rząd ogranicza dostępność sieci

Wygląda na to, że nie wszyscy mieszkańcy Kanady, a docelowo także innych krajów, będą mogli cieszyć się internetem przyszłości, a wszystko z powodu obaw o bezpieczeństwo systemów lotniczych.

Wygląda na to, że nie wszyscy mieszkańcy Kanady, a docelowo także innych krajów, będą mogli cieszyć się internetem przyszłości, a wszystko z powodu obaw o bezpieczeństwo systemów lotniczych.
Mieszkasz w okolicy lotniska? Zapomnij o 5G /123RF/PICSEL

Po początkowych kontrowersjach i problemach, z paleniem masztów sieci komórkowych włącznie, implementacja sieci 5G postępuje sprawnie na całym świecie, dzięki czemu coraz więcej osób może się cieszyć szybkim i stabilnym łączem. Jak się jednak okazuje, ostatecznie nie wszyscy będą mieli taką możliwość i dla przykładu kanadyjski rząd poinformował właśnie, że osoby mieszkające w okolicach lotnisk muszą pogodzić się z brakiem dostępu do 5G, bo nie staną tam żadne maszty. 

Co ciekawe, informacje pojawiają się dosłownie kilka tygodni po tym, jak kanadyjscy operatorzy sieci komórkowych wydali 9 mld dolarów na potrzebne licencje. Ogłoszenie oznacza, że muszą oni zweryfikować spodziewane zyski, bo nie będą w stanie dotrzeć do zakładanej wcześniej liczby klientów. Nowe zasady dotyczą bowiem tysięcy użytkowników, korzystających ze smartfonów na wskazanych obszarach, bo władze obawiają się, że częstotliwości sieci 5G mogą zakłócać pracę ważnych urządzeń nawigacyjnych i systemów bezpieczeństwa. 

Reklama

Jeden z operatorów, firma Telus Canada, głośno mówi o tym, że decyzja Department of Innovation, Science and Economic Development (ISED) jest zaskakująca, szczególnie że następuje po wspomnianej licytacji, a nie przed nią, więc operatorzy nie mogli wziąć jej pod uwagę składając oferty i dla przykładu Telus mógłby zapłacić 100 mln dolarów mniej (zapłacił 2 mld USD). 

I to właśnie wydaje się w tej sprawie najdziwniejsze, bo o możliwym wpływie sieci 5G na bezpieczeństwo na lotniskach i w ich okolicach mówi się od dawna i w wielu krajach stosuje się podobno mechanizmy bezpieczeństwa. Tyle że wypadałoby poinformować o nich odpowiednio wcześnie, wskazując przy okazji konkretne miejsca wykluczeń, aby operatorzy mogli przekalkulować to na liczbę użytkowników.

Tymczasem w tym przypadku ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły i każde lotnisko ma być rozpatrywane indywidualnie, szczególnie problematyczne są podobne te, na których obowiązuje pozwolenie na zautomatyzowane lądowanie, więc skala problemu będzie znana dopiero za jakiś czas. I choć wydaje się, że sprawa nie bardzo nas dotyczy, bo Kanada to dosłownie drugi koniec świata, to w rzeczywistości sytuacja może wyglądać podobnie na całym świecie. Co więcej, nie mówimy tylko o stratach dla operatorów komórkowych, ale i samych użytkowników, bo chyba nikt nie chciałby wydać mnóstwa pieniędzy na high-endowy smartfon z 5G, żeby później nie korzystać z jego możliwości, prawda?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy