Elon Musk zaszyfruje Twittera? Prywatne wiadomości w końcu będą... prywatne
Wielu użytkowników nie zdaje sobie nawet sprawy, że prywatne wiadomości wymieniane w mediach społecznościowych nie są wcale takie prywatne, jeśli usługa nie jest odpowiednio szyfrowana. Kto poza nadawcą i odbiorcą może je zobaczyć na Twitterze?
Nie milkną echa ostatnich zakupów Elona Muska, głównie dlatego, że nikt do końca nie wie, jak faktycznie będzie wyglądał Twitter pod jego rządami - pierwsze sygnały mogliśmy już zaobserwować, a mowa o nieskrępowanej wolności słowa, przez którą na platformie pojawia się coraz więcej mowy nienawiści i dezinformacji.
Płatne embedowanie i szyfrowanie E2EE?
To jednak tylko wierzchołek góry lodowej, bo jak ujawniają kolejne doniesienia, szef Tesli i SpaceX ma w planach o wiele więcej. Jednym z bardziej kontrowersyjnych pomysłów jest pobieranie opłat za embedowanie twitterowych wpisów ze zweryfikowanych kont w zewnętrznych mediach, co jest obecnie powszechną praktyką (a część źródeł wspomina nawet o cytowaniu!), choć trudno powiedzieć, w jaki sposób Elon Musk chce obejść możliwość wykonania zrzutu ekranu i osadzenia wybranej treści w taki sposób.
Dlatego zdecydowanie ciekawszy z punktu widzenia użytkowników i przy okazji łatwiejszy do realizacji jest plan wprowadzenia na Twitterze szyfrowania wiadomości prywatnych, w stylu Signala i innych bezpiecznych komunikatorów.
I nie da się ukryć, że wprowadzenie tzw. E2WW, czyli szyfrowania od końca do końca, w którym wyłącznie osoby komunikujące się mogą odczytać wymieniane wiadomości, bardzo pasuje do zapowiedzi Elona Muska o poprawianiu Twittera “nowymi funkcjami, przejściem na algorytmy open source, by wzmocnić zaufanie do platformy czy walką z botami spamującymi".
W tym miejscu warto podkreślić, że w obecnej formie nasze prywatne wiadomości nie są wcale takie prywatne i poza odbiorcą może je zobaczyć... praktycznie każdy moderator z odpowiednim poziomem dostępu. Oznacza to, że kwestie, które co do zasady miały pozostać poufne, mogą być przeglądane przez administratorów, a dostęp do nich uzyskać mogą także organy ścigania czy hakerzy - E2EE zapobiega takim sytuacjom, bo nawet jeśli usługodawca chciałby uzyskać wgląd czy udostępnić wiadomości użytkowników, to nie ma takiej możliwości.
Odszyfrowanie takich wiadomości jest możliwe tylko dla nadawcy i odbiorcy, którzy posiadają odpowiednie klucze kryptograficzne, co gwarantuje bezpieczeństwo, poufność i nienaruszalność danych. Scenariusz idealny? Zależy od punktu widzenia, bo choć użytkownicy najczęściej witają takie szyfrowanie z otwartymi ramionami, zdaniem niektórych instytucji państwowych jest to jednak o krok za daleko, który pozwala na ukrywanie kryminalnej działalności i ochronę przestępców. Nie wydaje się jednak, by Elon Musk się tym przejmował...