Neuralink przyznał się, że nie wszystko poszło po ich myśli. Co się stało?

Neuralink to startup Elona Muska, który po raz pierwszy w historii wszczepił specjalny chip do mózgu człowieka. Jednakże dopiero teraz firma przyznała się, że po operacji doszło do szczególnych komplikacji.

Okazało się, że pierwszy pacjent z implantem Neuralink miał poważny problem z technologią (zdjęcie poglądowe)
Okazało się, że pierwszy pacjent z implantem Neuralink miał poważny problem z technologią (zdjęcie poglądowe)sevector123RF/PICSEL

Noland Arbaugh był pierwszym człowiekiem (ochotnikiem), któremu wszczepiono implant Neuralink. Po wypadku, który miał miejsce w 2016 roku, mężczyzna doznał porażenia czterokończynowego. Dzięki specjalnemu chipowi był w stanie wykonywać różnego rodzaju zadania wyłącznie za pomocą samego umysłu. Lekarze wskazywali, że następował w tej materii niezwykle szybki postęp.

Arbaugh mógł samodzielnie przeglądać Internet, korzystać z komputera, czy grać w gry wideo na różnych nośnikach. Stwierdził, że: - Neuralink pomógł mi ponownie połączyć się ze światem, przyjaciółmi i rodziną. Dało mi to możliwość robienia rzeczy na własną rękę, bez konieczności posiadania rodziny o każdej porze dnia i nocy.

Jak podaje firma, pacjent w dni powszednie uczestniczy w sesjach badawczych trwających do 8 godzin dziennie. Z kolei w weekendy wykorzystuje nową technologię na użytek własny. W ciągu jednego tygodnia używa urządzenie przez około 69 godzin.

Niepokój po operacji instalowania chipu w mózgu

Neuralink przyznał się, że kilka tygodni po operacji powstała wyjątkowa komplikacja, która wiązała się z nitkami implantu. Już po udanej oficjalnej demonstracji systemu na ochotniku, pasma chipu w niewyjaśniony sposób wycofały się z mózgu. Spowodowało to zmniejszenie liczby efektywnych elektrod i utratę danych.

Po tym wydarzeniu zmodyfikowano algorytm implantu, by był bardziej czuły. Wprowadzono także kilka innych poprawek w celu zwiększenia przepływu danych, w tym ulepszono techniki tłumaczenia sygnałów na ruchy kursora, czy ulepszono interfejs użytkownika. Firma twierdzi, że powstały wówczas problem został szybko rozwiązany, zaś osiągane teraz wyniki są lepsze niż wcześniej.

Jak podaje Neuralink w oświadczeniu: "Nasza obecna praca skupia się na podniesieniu wydajności sterowania kursorem do tego samego poziomu, co w przypadku osób pełnosprawnych, oraz na rozszerzeniu funkcjonalności o wprowadzanie tekstu".

Dodaje: "W przyszłości zamierzamy rozszerzyć funkcjonalność Neuralinku na świat fizyczny, aby umożliwić sterowanie ramionami robotów, wózkami inwalidzkimi i innymi technologiami, które mogą pomóc w zwiększeniu niezależności osób żyjących z porażeniem czterokończynowym".

Portal Gizmodo podaje, że Neuralink w ostatnich miesiącach został ukarany grzywną za transport materiałów niebezpiecznych, oraz został oskarżony o torturowanie małp w swoich eksperymentach. Ponadto w ostatnim tygodniu dr Benjamin Rapoport (współzałożyciel firmy) ogłosił, że opuszcza Neuralink z powodu obaw o bezpieczeństwo. Stwierdził, że metoda wykorzystywana przy wszczepianiu implantu posiada wadę, która może powodować uszkodzenie mózgu.

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Legenda o potworze z Loch Ness wciąż żywaDeutsche Welle
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas