Piloci amerykańskiej marynarki opisują swoje spotkania z… UFO!
Już w przyszłym miesiącu poznać mamy raport o danych zgromadzonych przez Pentagon w zakresie niezidentyfikowanych obiektów latających, ale już teraz posłuchać możemy, co na ten temat mają do powiedzenia piloci marynarki.
Amerykański program 60 Minutes opublikował bowiem segment, w którym bliżej przygląda się sprawie niezidentyfikowanych obiektów latających (lub jak kto woli niezidentyfikowanych zjawisk powietrznych). Zaczął się on od wypowiedzi Luisa Elizondo, który twierdzi, że w 2008 roku został poproszony o udział w organizowanym przez Pentagon programie Advanced Aerospace Threat Identification Program (AATIP), którego celem było zbieranie i analizowanie danych na temat m.in. anomalnych obiektów latających. Kiedy dołączył do zespołu w 2010 roku, skupił się na implikacjach bezpieczeństwa narodowego i raportami od członków armii.
- Wyobraźcie sobie technologię, która potrafi osiągnąć 6 do 700 g, która lata 13 tysięcy mil na godzinę, która potrafi unikać radaru i latać w powietrzu, pod wodą i potencjalnie również w kosmosie. A i przy okazji, nie ma żadnych widocznych śladów napędu, skrzydeł, powierzchni kontrolnych i wciąż potrafi przeciwstawić się ziemskiej grawitacji. To dokładnie to, co widzimy - tłumaczy Elizondo.
60 Minutes rozmawiało również z byłym pilotem Ryanem Gravesem, ten twierdził z kolei, że jego eskadra F/A-18F zaczęła widzieć niezidentyfikowane obiekty latające po aktualizacji systemu radarowego w 2014 roku, wtedy „piloci trenujący na wybrzeży atlantyckiem widzieli nietypowe rzeczy każdego dnia, przez co najmniej kilka lat”. Jego zdaniem piloci wierzą, że może to być jedna z trzech rzeczy: sekretna technologia USA, szpiegowskie samoloty innych krajów albo coś spoza naszego świata.
Prowadzący Bill Whitaker rozmawiał także z dwoma innymi pilotami, Davidem Fravorem i Alexem Dietrichem, którzy w 2004 roku mieli spotkanie z UAP. Ten ostatni po raz pierwszy mówi o swoim spotkaniu z obiektem niezidentyfikowanym, incydent miał miejsce w listopadzie 2004 roku, kiedy pobliska łódź, USS Princeton, zgłosiła wiele anomalnych obiektów latających na swoim nowym systemie radarowym, który były w stanie opadać ponad 24 tysiące metrów w mniej niż sekundę.
Następnego dnia Fravor i Dietrich zostali wysłani do zbadania sprawy, wtedy zaraz nad powierzchnią spokojnej wody mieli zobaczyć obiekt o kształcie tic taca i wielkości F/A-18F bez skrzydeł i śladów napędu. Dietrich krążył nad obiektem, a Fraver zszedł niżej, żeby mu się lepiej przyjrzeć - wtedy obiekt zaczął się wznosić, wychodząc mu na spotkanie, a następnie po prostu zniknął… jakby tego było mało, USS Princeton udało się ustalić jego położenie kilka sekund później - był już blisko 100 km dalej. Wygląda więc na to, że z raportu Pentagonu możemy dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy i już nie możemy się doczekać, kiedy poznamy więcej podobnych historii.
Źródło: GeekWeek.pl/techspot