Włoskie muzeum korzysta z AI do badania zachowań zwiedzających
System o nazwie ShareArt kalkuluje, jak wielu zwiedzających patrzy na każdy z obrazów i jak dużo czasu przy nim spędzają, a wszystko w imię lepszej popularyzacji historii wśród społeczeństwa.
Włoskie muzeum postanowiło skorzystać z rozszerzonej rzeczywistości, żeby przetestować atrakcyjność swoich eksponatów. Dzięki rządowej agencji badawczo-rozwojowej udało się stworzyć nowy system, który jest w stanie zmierzyć, jak długo patrzymy na konkretne dzieła sztuki i jak blisko podchodzimy, żeby się im dobrze przyjrzeć. Jak to działa? Obok każdego eksponatu umieszczono kamery, które zbierają dane o obserwujących i ich zachowaniach w pobliżu obrazów, dzięki czemu można później ocenić ich atrakcyjność.
W ten sposób można sprawdzić, jakie obrazy cieszą się największym wzięciem, odpowiednio je wyeksponować i rozreklamować, a także zdecydować, w jaki sposób powinny zostać oświetlone i w jakim sąsiedztwie się pokazywać. I chociaż rozwiązanie sięga już 2016 roku, to dopiero teraz muzea, jak Istituzione Bologna Musei, zdecydowały się po nie sięgnąć na poważnie, by wyjść z kryzysu pandemicznego - placówki robią wszystko, by zachęcić miłośników sztuki do powrotu do muzeów i galerii sztuki, bo choć te zostały otwarte już jakiś czas temu, to podobnie jak w kinach wcale nie ma tutaj tłumów (szacuje się, że w ubiegłym roku włoskie muzea i galerie straciły na lockdownie jakieś 190 mln euro).
Naukowcy są już też gotowi, by podzielić się pierwszymi obserwacjami poczynionymi przez system ShareArt. Ich zdaniem średni czas obserwacji dzieła sztuki wynosi zaledwie 4 do 5 sekund i bardzo niewiele eksponatów przykuwa uwagę zwiedzających na więcej niż 15 sekund. Niestety z powodu maseczek nie wszystkie elementy systemu działają poprawnie, bo zwiedzający mają zasłonięte twarze, co uniemożliwia obserwację ich ekspresji. Przypominamy też, że choć tym razem sztuczna inteligencja i technologia służą sztuce (podobnie jak było w przypadku odtworzenia odciętych części obrazu Straż nocna) , to coraz częściej mamy też przykłady… konkurencji, bo widzieliśmy już systemy maszynowego uczenia tworzące własne dzieła i naśladujące styl znanych malarzy. Czyżby więc przyszłość należała właśnie do nich?
Źródło: GeekWeek.pl/ENEA