Starcie braci - Canon R6 vs Canon R6 Mark II
Artykuł sponsorowany
Kain i Abel, Alina i Balladyna, Canon R6 i Canon R6 Mark II... co łączy te historie? Oczywiście konflikt! Szczególnie ciekawy jednak wydaje się być ten ostatni, bo jest najbardziej aktualny i jeśli kliknąłeś w ten artykuł to podejrzewam że i Ciebie interesuje on najbardziej! No bo właśnie... który warto dziś wybrać?
"Canon R6, czy Canon R6 Mark II?" - to pytanie pojawia się mega często, między innymi na facebookowej grupie Canon-board. Sam odpowiadałem na nie z pół miliona razy, dlatego chyba to dobry moment, żeby zebrać to wszystko i podsumować w formie tekstowej. Wziąłem oba korpusy tak, żeby mieć porównanie 1:1 i to były naprawdę długie testy, które przeprowadziłem w skrajnie różnych warunkach.
Anomalia
Canon zrobił naprawdę bardzo dziwną rzecz. Zawsze po wypuszczeniu następcy jakiegoś modelu, starsza generacja przestawała być produkowana... no i w sumie teraz też tak było. Tyle, że Canon R6 pierwszej generacji nagle powrócił! To chyba pierwszy taki przypadek w historii tej japońskiej marki. No a przynajmniej ja nie pamiętam, żeby kiedykolwiek coś takiego się zdarzyło. Tu więc rodzi się naturalne pytanie - który jest lepszy? Ale to raczej pytanie retoryczne!
Takie same, ale inne
Jeśli spojrzymy na Canony R6 pierwszej i drugiej generacji to wyglądają one trochę jak bliźniaki jednojajowe. Są niesamowicie wręcz do siebie podobne, choć nie identyczne! Różni je przede wszystkim położenie włącznika i przełącznik foto/wideo (znanego z np. Canona R5C), inny joystick i nowa stopka multifunkcyjna.
Włącznik/przełącznik
Niby drobnostki, ale nie do końca. Wyprofilowanie joysticka można faktycznie pominąć, bo w użyciu jest tak samo wygodny jak poprzednik, ale pozostałych zmian już nie. Włącznik po lewej stronie to coś, do czego jestem przyzwyczajony od wielu lat. To rzecz, która się nie zmieniała mniej-więcej od czasów Canona 5D Mark III (a przypomnę, że ten aparat miał premierę ponad 11 lat temu), no i początkowo cały czas zamiast wyłączyć aparat to przełączałem go w tryb wideo...
Irytujące. Jasne - to kwestia przyzwyczajenia i preferencji. Dla mnie po prostu to chybiony pomysł - choć z drugiej strony znam masę hybrid shooterów, którzy mega cenią sobie ten przełącznik, bo ułatwia im on pracę i daje większe możliwości (m.in. korzystania z koła trybów). Więc to ani zmiana na lepsze, ani na gorsze. Jest po prostu inaczej.
Stopka multifunkcyjna
To, co wzbudziło równie dużo kontrowersji to stopka multifunkcyjna. Otrzymała ona dodatkowy szereg pinów cyfrowych, które znacznie rozszerzają jej możliwości. Dzięki nim można m.in. zasilać nowe akcesoria prądem z korpusu, czy też używać cyfrowych mikrofonów, itd. Rozwój! Jednak jest tu też ciemna strona... bo bardzo szybko w przestrzeni internetu pojawił się mit, który mówi o tym, że ta stopka nie jest kompatybilna ze starszymi akcesoriami takimi jak lampy błyskowe, wyzwalacze, itd. No jest to kompletna bujda.
Wszystkie stare lampy, wyzwalacze i akcesoria działają (również producentów trzecich - o ile oczywiście posiadają aktualny firmware). Stopka ta prócz tego szeregu pinów ma również standardowe styki, więc nie ma tu żadnych problemów. Co jednak ciekawe to to, że źródłem tej plotki jest sam Canon, który napisał to w swojej instrukcji. Wystarczyło sprawdzić...
Różnica charakterów
Między Canonem R6 i Canonem R6 Mark II jest taka różnica jak między Pawłem i Piotrem Zduńskimi - choć z wyglądu są niemal identyczni, tak jeden jest znany głównie ze względu na liczbę przebytych związków, a drugi od liceum spotyka się z tą samą kobietą. No i tak samo jest z tymi dwoma modelami (Canonami, nie braćmi Mroczek). Bo choć może i różnic nie widać z zewnątrz, tak w środku różnice są kolosalne!
Nowa matryca - ale to nie tylko te dodatkowe 4 megapiksele
O tyle o ile matryca w Canonie R6 powstała na bazie tej z Canona 1Dx Mark III, tak w Canonie R6 Mark II sensor został zaprojektowany totalnie od podstaw. Ma on nie 20MPX jak u poprzednika, ale 24MPX i to najmniejsza z różnic! Jeśli chodzi o jakość zdjęć to czy są różne? No są... Nie jakieś drastyczne, ale są! Myślę, że należy zaliczyć jako sukces, bo nie jest gorzej, a wielu się tego obawiało przed premierą "dwójki". Zdjęcia z Canona R6 drugiej generacji są nieco ostrzejsze, bardziej detaliczne i minimalnie jaśniejsze. Mają również nieco inną kolorystykę - choć to zależy w dużej mierze od ustawień Lightrooma/CaptureOne’a/czy jeszcze innego programu do obróbki.
Autofocus
No a jak wypada autofocus? Od lat powtarzam, że moim zdaniem ten w Canonie R6 jest jednym z topowych na rynku... ale ten z Canona R6 Mark II jest od niego jeszcze lepszy. Zresztą przydomek "baby R3" wziął się między innymi ze względu na autofocus właśnie. Ok, nie jest aż tak dobry jak we flagowcu, ale jest dość porównywalny. Aparaty te dzielą ze sobą algorytmy i to czuć. Canon R6 Mark II, względem pierwszej generacji Canona R6 zyskał nie tylko więcej opcji i ustawień - ale to, co ważniejsze to zyskał większą skuteczność. Autofocus jeszcze lepiej wykrywa i "przykleja" się do śledzonych obiektów. Nie ma co się wiele rozwodzić, było świetnie... a jest jeszcze lepiej! No tyle!
Stabilizacja i wysokie ISO
Canon R6 pierwszej generacji podbił serca wielu fotografów tym jak świetnie radził sobie ze stabilizacją (przypomnę, że to aż do 8EV z obiektywami RF) i pracą na wysokich czułościach. Jeśli chodzi o stabilizację - nic się w tej kwestii nie zmieniło między tymi dwoma modelami. Nadal jest fenomenalnie, nadal osiąga do 8EV z obiektywami RF (nawet tymi bez stabilizacji optycznej). Jeśli natomiast chodzi o wysokie czułości... to i tu nie widać różnic! Nadal jest fantastycznie, mimo tych 4Mpx więcej.
Szybkość odczytu matrycy
Największą różnicą pomiędzy tymi matrycami jest szybkość odczytu. No i tu jest przepaść! Nowszy model może robić aż 40 klatek na sekundę w trybie seryjnym na migawce elektronicznej, a nie 20 klatek na sekundę tak jak jego poprzednik. Jednak tym, co było swego rodzaju piętą achillesową Canona R6 i jego elektronicznej migawki to rolling shutter. Przy szybszych akcjach pojawiały się dość zauważalne deformacje. Dzięki szybszemu odczytowi w Canonie R6 Mark II udało się zminimalizować ten niepożądany efekt. Nie jest to może jeszcze poziom flagowego Canona R3, ale różnica jest bardzo zauważalna!
No ale jak o Canonie R3 już mowa, to warto wspomnieć o funkcji, którą dostał Canon R6 Mark II, a która pochodzi właśnie z tego flagowego modelu. HF Anti Flicker (High-Frequency Anti-Flicker Shooting), to funkcja która pozwala na absolutne wyeliminowanie migotania ze zdjęć. Choć nasze oczy tego nie widzą, to ekrany często miotają i wtedy pojawiają się dziwne artefakty na zdjęciach. Przy użyciu tej opcji aparat sam wykryje to migotanie i automatycznie dobierze czas do wartości po przecinku (tzn. Zamiast 1/320 ustawi np. 1/327,1)! Dla mnie to dealbreaker, bo bardzo często fotografuje imprezy gdzie jest słabej jakości światło lub wyświetlany jest obraz na słabej jakości wyświetlaczach, czy projektorach.
Nowe funkcje szybkiej matrycy
Dodatkowo też wprowadzono funkcję RAW Burst Mode, który pozwala na zrobienie zdjęcia przed naciśnięciem spustu migawki. Brzmi trochę skomplikowanie, ale to całkiem proste. Jeśli nie chce się przeoczyć jakiegoś kluczowego momentu, to po włączeniu tej funkcji aparat zacznie rejestrować obraz już po wciśnięciu migawki do połowy - zdjęcia te zapisze w stosie dopiero po naciśnięciu spustu do końca. Z tego stosu (lub jak kto woli z tej styrty) można wybrać dowolne klatki i zapisać je osobno zarówno jako RAW jak i JPG. Przyznaje, że kilka razy mi się przydało!
Co jednak ciekawe to fakt, że Canon R6 pierwszej generacji ma większy buffor od swojego poprzednika! W starszym modelu buffor starcza na aż 240 rawów, a w nowszym modelu jest to 110 rawów. Czy to dealbreaker? Wydaje mi się, że nie. No ale jeśli ktoś lubi długo przytrzymać spust migawki, to ta informacja może okazać się przydatna. Mi oba te aparaty było naprawdę trudno zapchać - no chyba, że używa się słabych i wolnych kart pamięci.
Dłuższe życie każdego akumulatora
Co ciekawe, i z czego nie każdy może zdawać sobie sprawę, to fakt, że matryca i procesor Canona R6 Mark II są bardziej energooszczędne. Jak bardzo? Może powiem w ten sposób... Przez cztery dni pracowałem na Top of the Top Sopot Festival 2023. Jednego dnia brałem Canona R6, drugiego Canona R6 Mark II, trzeciego znowu R6, a czwartego znowu R6 Mark II. Co się okazało? Że o tyle o ile Canon R6 Mark II wytrzymywał całą imprezę i jeszcze trochę energii zostawało w akumulatorze... tak w Canonie R6 musiałem wymieniać baterię mniej-więcej w 3/4 imprezy. Czy to ważne? Myślę, że tak - szczególnie dla fotografów ślubnych, fotografów dzikiej natury, czy i fotoreporterów. Zawsze to jeden akumulator mniej w torbie!
Przysłowiowość zakupu i podsumowanie
Jest jeszcze jedna rzecz... Bo wydaje się, że programiści wycisnęli już z Canona R6 ostatnie poty i kolejne aktualizacje będą jedynie jakimiś "fixami" bugów, czy też wprowadzą obsługę nowych obiektywów. W przypadku Canona R6 Mark II sprawa wygląda nieco inaczej, bo to nowszy korpus z mocniejszymi podzespołami i dlatego też w dłuższej perspektywie to właśnie ten model może otrzymać kolejne funkcje, usprawnienia autofocusa, itd. Jeśli więc wybiera się aparat na dłużej, to bardziej przyszłościową opcją będzie nowszy Canon R6 Mark II
No właśnie... czas podsumować to wszystko. Nie dziwi pewnie nikogo fakt, że nowszy Canon R6 Mark II okazał się być po prostu lepszym aparatem. Nie da się ukryć, że tak jest. Nowa matryca robi naprawdę ogromną różnicę zarówno pod względem szybkości pracy, jak i usprawnień, czy nowych funkcji. Jednak czy jest to warte różnicy w cenie? No to zależy od różnicy w cenie - jeśli oscyluje ona w okolicach 2 tysięcy, to nie ma nawet nad czym się zastanawiać, tylko brać nowszy model. Jeśli więcej... no to już sprawa do zastanowienia i przeanalizowania priorytetów. Bo Canon R6 pierwszej generacji to wciąż świetny korpus i może różnicę warto zainwestować np. w obiektywy? Ale na to pytanie każdy musi odpowiedzieć samemu!
Artykuł sponsorowany