Rosja wyśle kosmonautów na orbitę kapsułą Elona Muska. To historyczna chwila

Rosyjska Agencja Kosmiczna dała zielone światło swoim kosmonautom na regularne loty do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej na pokładzie kapsuły Dragon, która należy do SpaceX. To wielka chwila ze względu na fakt rywalizacji w tematach kosmicznych USA i Rosji.

Rosyjska Agencja Kosmiczna dała zielone światło swoim kosmonautom na regularne loty do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej na pokładzie kapsuły Dragon, która należy do SpaceX. To wielka chwila ze względu na fakt rywalizacji w tematach kosmicznych USA i Rosji.
Rosyjscy kosmonauci polecą na orbitę na pokładzie kapsuły SpaceX /AFP

Wydarzenie to jest o tyle doniosłe, że jeszcze do niedawna Dmitrij Rogozin, szef Roskosmosu obwiniał Elona Muska o niszczenie światowego przemysłu kosmicznego swoimi rakietami wielokrotnego użytku i ustalaniem dumpingowych cen za wynoszenie ładunków na orbitę.

Niestety, rzeczywistość olbrzymich kosztów ponoszonych przez Rosję w kwestiach organizacji misji kosmicznych dla swoich załóg do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i z roku na rok podupadający przemysł u naszego sąsiada sprawiły, że Rogozin musiał skorzystać z oferty NASA i SpaceX. Trzeba mocno podkreślić, że mówimy tutaj o lotach Rosjan na pokładzie pojazdu należącego do prywatnej firmy.

Reklama

To pokazuje, jak Amerykanie prą do przodu w rozwoju technologii kosmicznych, zostawiając zarówno Rosję, UE, jak i Chiny daleko z tyłu. I to agencje należące do rządów mocarstw. "Naszym zdaniem SpaceX zdobyło już wystarczające doświadczenie, abyśmy mogli umieścić naszych kosmonautów na Crew Dragon" - powiedział Dmitrij Rogozin podczas wizyty w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Eksperci uważają, że pierwszy lot rosyjskiego kosmonauty na pokładzie Crew Dragon może odbyć się podczas misji Crew-5, która zostanie zorganizowana w drugiej połowie 2022 roku. Za kilka dni SpaceX przeprowadzi start misji Crew-3. Astronauci spędzą na pokładzie kosmicznego domu ok. 6 miesięcy, a później zastąpi ich kolejna załoga.

Dmitrij Rogozin, władze Roskosmosu i Kreml od kilku lat obserwują szybko rozwijający się w USA prywatny sektor przemysłu kosmicznego. Nie szczędzą gorzkich słów pod jego adresem, ale po cichu zazdroszczą, że w amerykańskich przedsiębiorcach drzemie tak ogromny potencjał. Szef Roskosmosu wielokrotnie apelował do Putina, a nawet błagał go, by przeznaczył więcej funduszy na upadającą agencję.

Być może sytuacja zmieni się, gdy Rosjanie będą oglądali transmisje na żywo z lotów swoich kosmonautów na pokładach amerykańskich statków kosmicznych. Po zakończeniu ery wahadłowców, do niedawna to Amerykanie zajmowali miejsca w rosyjskich Sojuzach, ale NASA zaczęła wspierać prywatny sektor i owocem tego stało się odmienienie tej rzeczywistości o 180 stopni.

A jeszcze niedawno Rogozin zarzekał się, że gdyby nie pomoc Rosji, to NASA wysyłałaby astronautów w kosmos na trampolinie. Rzeczywistość zweryfikowała te słowa. Już w lutym Amerykanie wyślą w pierwszy lot wokół Księżyca swoją najpotężniejszą rakietę Space Launch System z kapsułą Orion, nieco później taki lot odbędzie również Starship od SpaceX, a w międzyczasie do ISS poleci kapsuła Starliner i mini-wahadłowiec Dream Chaser.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: SpaceX | Dmitrij Rogozin | NASA | Crew Dragon | Kosmos
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy