Błoto stanie na przeszkodzie w inwazji Rosjan? Pogoda i gleby obroną dla Ukrainy

Na przeszkodzie w inwazji Rosji na Ukrainę może stanąć nie tylko silna presja opinii międzynarodowej, ale również specyfika geograficzna tego obszaru. Pogranicze ukraińsko-rosyjskie to żyzne tereny rolnicze zlokalizowane na glebach zwanych czarnoziemami. W ostatnich dniach, kiedy odwilż dociera również w okolice Doniecka czy Rostowa nad Donem, grunt potrafi się stać się niezwykle zdradziecki. Może to utrudnić poruszanie się czołgów, o czym zresztą przekonali się Rosjanie podczas niedawnych manewrów w okolicach granicy ukraińskiej.

Pogranicze Ukrainy i Rosji to obszary w zdecydowanej przewadze rolnicze. Poza dolinami rzecznymi nie znajdują się tam żadne obszary leśne. Nizinny teren pokrywa warstwa najżyźniejszej gleby na świecie - czarnoziemu.

Ekstensywne rolnictwo w tej części świata doprowadziło do zdominowania krajobrazu przez uprawy rolne, co jest doskonale widoczne na zdjęciach satelitarnych - geometrycznie zaplanowane pola wciskają się w każdą wolną przestrzeń pomiędzy wioskami, miastami i dolinami rzecznymi.

Czarnoziem jest glebą o czarnej barwie, bogatą w warstwę humusową. Występuje ona na terenach stepowych lub półstepowych, do których zaliczają się tereny na granicy ukraińsko-rosyjskiej. O ile w ciepłej porze roku taki grunt zazwyczaj jest obsiewany zbożem, to zimą gleba pozostaje odsłonięta i narażona na czynniki pogodowe.

Reklama

W warunkach mrozowych i śnieżnych czarnoziem, podobnie jak większość gleb, jest niezwykle twardy i niekiedy skuty lodem. Jednakże podczas większej odwilży potrafi zamienić się w grząskie błoto. Proces ten intensyfikuje się po większych opadach deszczu - nieużywany na cele rolne grunt zamienia się dosłownie w bagno.

Rosjanie ugrzęzną w błocie? Tak, jeśli odwilż nie ustąpi

Pogoda wyraźnie działa na niekorzyść ewentualnej inwazji Rosjan na Ukrainę. Od kilku dni w Doniecku i Rostowie nad Donem po rosyjskiej stronie tonuje się dodatnie temperatury. Prognozy na kolejny tydzień wskazują na nawet +8 stopni.

Zdjęcia satelitarne NASA ukazujące zakres pokrywy śnieżnej na półkuli północnej wyraźnie dają do zrozumienia, że zima w Donbasie jest w odwrocie. Przez ostatnie pięć dni pokrywa białego puchu malała - jedynie w północnej części Ukrainy jeszcze jest niewielka warstwa śniegu.

W warunkach odwilżowych poruszanie wszelakiej artylerii byłoby niezwykle uciążliwe lub niekiedy wręcz niemożliwe. Przekonali się o tym Rosjanie kilka dni temu. Na TikToku pojawiło się nagranie z okolic Rostowa nad Donem, gdzie "ratowano" kilka rosyjskich czołgów podczas manewrów. Maszyny całkowicie zakopały się w grząskim, rozmokniętym czarnoziemie.

Wojna zimowa 1939/40. Ekstremalne warunki sprzymierzeńcem Finów

Z kart historii znamy jeden przypadek, kiedy klimat i warunki geograficzne były sprzymierzeńcem jednej ze stron konfliktu. Mowa o wojnie zimowej Finlandii z ZSRR. Podczas kilkumiesięcznych walk na przełomie 1939/40 roku Finowie znakomicie umieli działać przy ekstremalnych temperaturach schodzących do -40 stopni. Szybkie jednostki narciarskie doskonale radziły się w zaspach śniegu. Wielu żołnierzy pochodziło z obszarów, gdzie toczyły się walki, więc dobrze orientowali się w terenie.

Pod stronie radzieckiej natomiast dominowała wielka artyleria uzależniona od transportu drogowego. Pogranicze fińsko-radzieckie było jednakże ubogie w infrastrukturę. Ponadto sporo żołnierzy pochodziło z południowych terenów ZSRR (obawiano się, że miejscowi mogą przechodzić na stronę wroga) i nie byli oni zupełnie przystosowani do warunków panujących na mroźnej północy.

Przeczytaj też: Roje dronów uwalniane z plecaków spacyfikują rosyjskich żołnierzy

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: konflikt ukraina rosja | Ukraina
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy