Chiński rząd wzywa japoński do wypicia skażonej wody z Fukushimy, by pokazać, że jest bezpieczna

W ubiegłym roku japoński rząd podjął decyzję o spuszczeniu części skażonej wody, pochodzącej z systemów chłodzenia elektrowni w Fukushimie, do wód Oceanu Spokojnego. Teraz Chińczycy chcą dowodu, że jest bezpieczna.

Chiński rząd wzywa japoński do wypicia skażonej wody z Fukushimy, by pokazać, że jest bezpieczna
Chiński rząd wzywa japoński do wypicia skażonej wody z Fukushimy, by pokazać, że jest bezpiecznaGeekweek

Zhao Lijian, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Chin na te wieści wezwał rząd Japonii do wypicia szklanki skażonej wody, by oficjalnie udowodnić całemu światu, że jest w pełni bezpieczna. Wówczas Chiny nie będą protestowały. Niestety, do tego nie dojdzie, ponieważ wypicie szklanki takiej wody skończyłoby się tragicznie dla przedstawiciela rządu. Inaczej jednak byłoby w przypadku wypicia szklanki wody z Oceanu Spokojnego, już po rozcieńczeniu w niej skażonej wody.

Co ciekawe, Rafael Mariano, dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej popiera rozwiązanie Japończyków, ponieważ jest to normalna procedura w takich przypadkach. Decyzja o spuszczeniu części wody przeznaczonej do chłodzenia reaktorów wywołała falę oburzenia we władzach Państwa Środka. Według nich, to przedsięwzięcie zagraża ekosystemowi morskiemu nie tylko u wybrzeży Japonii, ale dużej części wybrzeży Oceanu Spokojnego, w tym również na wybrzeżu Chin i krajów ościennych.

Decyzja ta nie powinna więc być tylko podejmowana przez władze Japonii. Tymczasem rząd Kraju Kwitnącej Wiśni nie ma wyjścia i musi jak najszybciej pozbyć się skażonej wody. Specjaliści z TEPCO twierdzą, że co 4 dni na terenie elektrowni stawiany jest nowy zbiornik, w którym można pomieścić 600 ton wody. W tej chwili znajduje się tam aż 1,5 miliona ton skażonej cieczy. Przetrzymywana jest ona już w 1300 zbiornikach.

Woda ta pochodzi z systemów schładzania zgliszczy reaktorów. Chociaż jest ona filtrowana pod kątem radioaktywnych substancji i ponownie wykorzystywana, to jednak proces ten jest czasochłonny, więc inżynierowie nie są w stanie wykorzystać całej wody ponownie. Dlatego składowana jest ona na terenie obiektu. Trzeba tutaj zaznaczyć, że ciecz znajdująca się w zbiornikach jest najbardziej skażona.

Przedstawiciele firmy TEPCO, operatora elektrowni, informują, że udaje im się oczyścić wodę z radionuklidów, takich jak cez i stront, ale nie udaje się to w przypadku izotopu wodoru, trytu. Efekt uboczny filtracji cezu i strontu przechowuje się w formie sodu w specjalnie do tego utworzonych zbiornikach na terenie obiektu, znajdujących się w bezpiecznej odległości od pozostałych.

Yoshiaki Harada, japoński minister środowiska, uważa, że spuszczenie części radioaktywnej wody do oceanu będzie najlepszym sposobem na opanowanie tej patowej sytuacji, ponieważ promieniotwórcze substancje zostaną rozcieńczone i nie będą stanowiły zagrożenia dla ludzi i środowiska.

Takie rozwiązanie wydaje się dobrym pomysłem. Składowanie takich ilości skażonej wody i pozostałych substancji w jednym miejscu, i to na terenach niezwykle sejsmicznych, jest niebezpieczne. Gdyby doszło do wystąpienia potężnego wstrząsu sejsmicznego i uderzenia nowych fal tsunami, skutki byłyby o wiele bardziej opłakane, niż stopniowe wypuszczanie wody do Oceanu Spokojnego.

Źródło: GeekWeek.pl//CNN / Fot. Pexels/Google Maps

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas