Biznes ostrzegania kierowców dopiero zaczyna się kręcić
18 maja wchodzi w życie nowelizacja przepisów, zaostrzająca kary dla przekraczających prędkość. W planach są kolejne zmiany, w wyniku których wzrosną stawki mandatów. Wygląda na to, że rząd i parlament zagięły parol na kierowców, a zarobią dzięki temu dostawcy aplikacji ostrzegających o patrolach policji i fotoradarach.
Zatrzymanie prawa jazdy na trzy miesiące w razie przekroczenia dozwolonej prędkości o co najmniej 50 km/h w obszarze zabudowanym to sztandarowy pomysł Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na zwiększenie bezpieczeństwa na polskich drogach. Dokument ma odbierać policjant po przyłapaniu kierowcy na gorącym uczynku. Jeśli ukarany mimo to zdecyduje się prowadzić pojazd i zostanie zatrzymany, okres wydłuży się do 6 miesięcy. W przypadku ponownego naruszenia przepisów, starosta wyda decyzję o cofnięciu uprawnień do kierowania pojazdem, oznaczającą konieczność wzięcia udziału w kursie na prawo jazdy i zdania egzaminu. Przy okazji prowadzenie samochodu czy motocykla bez uprawnień będzie traktowane nie jako wykroczenie, ale przestępstwo zagrożone karą do dwóch lat pozbawienia wolności.
Akcja rodzi reakcję. Dostawcy aplikacji ostrzegających o kontrolach prędkości, takich jak iCoyote, Rysiek czy AutoRadar przewidują, że popyt na ich produkty wzrośnie w ciągu najbliższych miesięcy.
- Każda zmiana przepisów drogowych, w szczególności dotycząca karania za nieznaczne przekroczenie prędkości, ale także stawianie nowych fotoradarów wiąże się ze wzrostem liczby osób zainteresowanych korzystaniem z aplikacji antyradarowych. Tym bardziej, że są one często bezpłatne. Dla firm oferujących tego typu rozwiązania oznacza to zwiększenie liczby pobrań ich aplikacji. Tego typu zjawisko mogliśmy zauważyć już kilkukrotnie w ciągu ostatnich kilku lat - mówi Adam Bąkowski, prezes zarządu firmy NaviExpert, dostawcy nawigacji NaviExpert z funkcją ostrzegacza CB oraz darmowego antyradaru Rysiek.
Podobnego zdania jest Marek Krygier, odpowiedzialny w Polsce za markę Coyote. - Jeśli kierowca nie chce dostać mandatu, a żaden chyba nie chce, to ostrzegacz jest dla niego idealnym rozwiązaniem. Nie dość, że może czuć się komfortowo na drodze, bo zostanie uprzedzony np. o patrolu z radarem, to na dodatek jest informowany o limitach prędkości obowiązujących na danym odcinku drogi, co ułatwia mu przestrzeganie przepisów. To ogromna zachęta do korzystania z aplikacji, a zaostrzenie przepisów z pewnością zwiększy zainteresowanie ostrzegaczami - komentuje Krygier.
Coyote ma zresztą nowy pomysł na przyciągnięcie uwagi kierowców. Każdy aktywny użytkownik systemu otrzyma voucher uprawniający do bezpłatnego wsparcia prawnego ze strony anuluj-mandat.pl przed następstwami przykrej niespodzianki. Anuluj-Mandat.pl to kancelaria prawna direct, która chroni przed niesłusznie nałożonymi mandatami na podstawie zdjęć z fotoradarów, wskazań radarów czy nagrań policyjnych wideorejestratorów.
- Dzięki ścisłej współpracy z kancelarią anuluj-mandat.pl stworzyliśmy pakiet usług "Ochrona Doskonała", który jest jedyną taką ofertą na rynku. Chroni kierowców przed utratą prawa jazdy, kosztownymi mandatami, a także zwiększa ich bezpieczeństwo i komfort podróżowania - wyjaśnia Marek Krygier.
Twórcy rozwiązań ostrzegających o kontrolach prędkości odżegnują się od tego, jakoby ich produkty miały zachęcać do łamania przepisów? - One jedynie pomagają kierowcom w zorientowaniu się w sytuacji na drodze. Mogę jasno powiedzieć, że jesteśmy przeciwni piratom drogowym i zawsze zachęcamy naszych użytkowników do tego, by jeździli przede wszystkim bezpiecznie - zaznacza Adam Bąkowski. Jego zdaniem ostrzegacz informując o policji czy fotoradarze działa prewencyjnie. - Z wyprzedzeniem informuje o tym, co nas czeka, pozwalając zawczasu dostosować prędkość do sytuacji na drodze. Prawda jest taka, że kierowcy często zwalniają dopiero po zobaczeniu odblaskowych kamizelek policjantów. W takich sytuacjach, na wyjątkowo krótkim odcinku, kiedy kierowca zwalnia bardzo gwałtownie, traci płynność jazdy to naraża siebie oraz innych uczestników ruchu na niebezpieczeństwo - komentuje.
Maciej Pobocha