Google buduje własne lotnisko

Transportowe zainteresowania Google’a nie ograniczają się do branży motoryzacyjnej i autonomicznych samochodów. Firma dysponuje również flotą własnych samolotów, a niektóre z nich są wykorzystywane do przeprowadzania różnych doświadczeń. Wygląda na to, że lotnictwo staje się coraz istotniejszym aspektem działalności Google’a, który postanowił zbudować własne lotnisko.

Google nie ma szczęścia do lotnictwa. Kilka lat temu firma miała problemy wizerunkowe, związane z zainteresowaniem mediów pokaźną liczbą samolotów, należących do członków zarządu. Problemy pojawiły się również w 2012 roku, gdy okazało się, że firma niezgodnie z przepisami wykorzystuje należącą do NASA infrastrukturę - problem dotyczył faktu, że część samolotów, które miały być używane w celach naukowych, pełni po prostu rolę powietrznych taksówek.

W skład floty powietrznej Google’a, poza prywatnymi odrzutowcami pracowników firmy, wchodzą m.in. tak duże samoloty, jak Boeing 757, Boeing 767, jak również mniejsze maszyny, w tym m.in. Gulfstreamy 550. Ciekawostką jest wojskowy odrzutowiec Alpha Jet, kupiony w 2008 roku. Ponieważ ta maszyna została zarejestrowana jako samolot doświadczalny, to Google może wyposażać ją w niemal dowolne oprzyrządowanie, nie martwiąc się za każdym razem procesem certyfikacji w Federalnej Komisji Lotnictwa.

Reklama

Do tej pory obsługą samolotów Google’a zajmowało się, należące do NASA, lotnisko Moffett Field, jednak najnowsze plany Google’a przewidują zbudowanie własnego obiektu w San Jose. Co istotne, złożone plany przewidują budowę infrastruktury, dostosowanej do obsługi największych odrzutowców, jak m.in. Jumbo Jety. Inwestycja ma kosztować Google’a 82 miliony dolarów, a firmowe lotnisko ma stworzyć 236 nowych miejsc pracy i - o ile kalifornijskie władze wydadzą zgodę na budowę, lotnisko powinno być gotowe w ciągu dwóch lat. Jego budową zajmie się najprawdopodobniej brytyjska Signature Aviation.

Warto przy tym zauważyć, że samoloty nie są dla Google’a jedynie środkiem transportu dla firmowych VIP-ów. Jedną z ciekawszych inicjatyw jest organizowanie, wspólnie z NASA, corocznego  konkursu na najbardziej efektywny samolot, który na przebycie 320-ilometrowej trasy nie może zużyć więcej, niż galon paliwa. Niebawem przekonamy się, czy inwestycja zaowocuje kolejnymi, innowacyjnymi projektami z branży lotniczej. A może, na wzór Virgin Airlines Richarda Bransona, kiedyś doczekamy się również lini lotniczych Google’a?

Łukasz Michalik

gadzetomania.pl

Gadżetomania.pl
Dowiedz się więcej na temat: Google | san diego
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy