Internauto, poszukaj kosmitów na Księżycu
Czy na Księżycu mogły pozostać pamiątki nie tylko po misjach Apollo, ale i pochodzące od pozaziemskich cywilizacji? Dwójka amerykańskich naukowców przekonuje, że jest to możliwe.
Czy gdybyś był przedstawicielem zaawansowanej technologicznie cywilizacji poszukującymi kontaktu z mieszkańcami Ziemi, umieściłbyś narzędzia obserwacyjne na Księżycu? Profesor Paul Davies i jego student Robert Wagner z Arizona State University, uważają, że tak właśnie postąpiłaby każda odpowiednio rozwinięta cywilizacja, która szuka kontaktu z mieszkańcami planety posiadającej swojego naturalnego satelitę. Badacze przekonują, że właśnie dlatego warto z bliska przeanalizować zdjęcia powierzchni Księżyca.
Poszukiwanie ewentualnych śladów pobytu kosmitów na Srebrnym Globie nie jest jednak łatwe. Urządzenia istot zaawansowanych technologicznie mogą być naprawdę niewielkie, a ich wypatrzenie niezwykle trudne. Od połowy 2009 wokół Księżyca krąży sonda Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO), która do tej pory obfotografowała w wysokiej rozdzielczości już 25 proc. naszego naturalnego satelity. Na zdjęciach udało się zidentyfikować miejsca lądowań pojazdów w ramach misji Apollo oraz wszystkie amerykańskie i radzieckie łaziki.
NASA udostępniła aż 340 000 fotografii wykonanych przez LRO, a liczba ta może wzrosnąć niebawem nawet do miliona. Jak na razie przeanalizowano niewielki fragment Księżyca, więc wszelka pomoc jest mile widziana. Davis i Wagner przekonują, że analizę zdjęć Srebrnego Globu można przyspieszyć albo tworząc specjalny algorytm rozpoznający wszelkie nienaturalne formacje, albo zachęcając internautów, by osobiście przyjrzeli się zdjęciom.
- Prawdopodobieństwo, że obca cywilizacja pozostawiła na Księżycu jakiś ślad pod postacią modyfikacji terenu lub przedmiotu jest niewielkie. Taki twór mógłby jednak przetrwać na Srebrnym Globie bardzo długo, a przecież dokładne przejrzenie wykonanych już zdjęć jest tanie. W razie niepowodzenia, poniesione koszty nie przerażają - podsumował duet naukowców w wypowiedzi dla brytyjskiego Guardiana.