Możemy cię zbudować. Lepszego

Inżynieria biomedyczna i manipulacje genetyczne to tematy, które chyba nigdy nie przestaną budzić kontrowersji. Wiele wskazuje na to, że potężne organizacje, za naszymi plecami, coraz częściej wykorzystują materiał biologiczny do swoich eksperymentów. Czy mamy się czego obawiać?

DARPA chce przeprowadzać eksperymenty biologiczne
DARPA chce przeprowadzać eksperymenty biologicznestock.xchng

Kto zna twórczość Philipa K. Dicka, bez problemu rozpozna nawiązanie tytułu tego tekstu do jego dzieła z 1972 roku. Dick w swojej prozie nie popuszczał bezmyślnie wodzów fantazji, ale robił to w sposób uporządkowany i podszyty filozoficznym przesłaniem. Jak nikt inny kreował światy równoległe, uczłowieczał maszyny, ale przede wszystkim jawnie deklarował, że pewnego dnia człowiek będzie w stanie zbudować androida.

Od momentu śmierci pisarza nazywanego "Dostojewskim SF" minęło już 30 lat, ale propagowane przez niego teorie nie tracą na świeżości. Zwłaszcza w obliczu intensywnego rozwoju nauk biologicznych i eksplozywnemu postępowi technologicznemu. W tajnych laboratoriach, skryci przed światłem opinii publicznej, naukowcy pracują nad wykorzystaniem komórek macierzystych, manipulacji genetycznych, transplantacji czy klonowania do tworzenia lepszych organizmów.

Życie z fabryki

Wiele kontrowersji wzbudziła instytucja DARPA (Agencja Zaawansowanych Obronnych Projektów Badawczych Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych), która w 2011 roku zaproponowała stworzenie zupełnie nowej gałęzi przemysłu. Na taśmach fabrycznych - znanych choćby z produkcji komputerów czy samochodów - leżeć miałyby syntetycznie wytworzone żywe komórki i tkanki. Program nazwany "Living Foundries" zakłada wykorzystanie bioinżynierii do kreacji materiałów, których obecne technologie nie są w stanie wytworzyć.

Projekt badawczy jest etycznie wątpliwy, gdyż może rodzić chęć manipulacji genetycznych na niespotykaną dotąd skalę. Produkcja ultraszybkich biokomputerów działających w oparciu o żywe komórki czy alg wytwarzających biopaliwo to jedna, jasna strona programu "Living Foundries". Z drugiej strony jednak, wyniki przeprowadzanych badań mogą zostać wykorzystane do produkcji broni biologicznej, a wykorzystanie biomateriałów w technologiach zbrojeniowych doprowadzić do osiągnięcia ogromnej przewagi na polu bitwy.

Amerykańska organizacja jednak przeciwników się nie boi, bowiem właśnie rozdysponowała 15,5 milionów dolarów do sześciu różnych firm i instytucji na rozwój badań z zakresu "Living Foundries". Granty powędrowały m.in. do University of Texas w Austin, Kalifornijskiego Instytutu Technologicznego czy Instytutu J. Craiga Ventera (JCVI). Szczególnie z tym ostatnim DARPA wiąże spore nadzieje, gdyż został założony przez dr Johna Craiga Ventera, powszechnie uważanego za celebrytę wśród biologów.

Tak powstała pierwsza syntetyczna komórka:

Venter był założycielem i głównym naukowcem w firmie Celera Genomics, która prowadziła prace nad ludzkim genomem w ramach Human Genome Project. W 2007 roku zespół genetyków kierowany przez Ventera opublikował pełną sekwencję jego genomu, a kilka miesięcy później rozpoczął pracę nad utworzeniem w sposób syntetyczny żywego organizmu. Udało się w maju 2010 roku, a od tego czasu Venter nie poprzestaje nad rozwojem tzw. sztucznego życia. Współpraca z organizacją taką jak DARPA umożliwi mu dodatkowe środki do kontynuacji badań.

Geny jak klocki LEGO

Istnieją poważne etyczne obiekcje dotyczące eksperymentów przeprowadzanych przez Ventera i agencję DARPA. Patrząc na kontrowersje pojawiające się przy potencjalnym wykorzystaniu komórek macierzystych i ludzkich embrionów do celów terapeutycznych, nie sposób ulec wrażeniu że podobnie byłoby w przypadku manipulacjami każdymi żywymi komórkami. Realna wydaje się obawa, że naukowcy finalnie mogliby tworzyć co tylko zapragną, a nie jedynie udoskonalać stosowane obecnie technologie.

DARPA nie daje jednak za wygraną. Wkrótce mają rozpocząć się pierwsze oficjalne eksperymenty w ramach programu "Living Foundries". Od projektu nowego materiału do jego wytworzenia droga jednak daleka. Niezbędne jest zestawienie potrzebnych substratów, oszacowanie kosztów inwestycji, czyli tradycyjna strategia ekonomiczno-marketingowa. By skrócić sobie drogę do ostatecznego celu, zespół Ventera i DARPA zamierzają stworzyć coś na kształt "biblioteki modułowych elementów genetycznych". Składałaby się ona z odpowiednio spreparowanych genów lub nawet całych komórek, które podobnie jak klocki LEGO, byłyby wykorzystywane do tworzenia bardziej skomplikowanych konstrukcji.

Doktor John Craig Venter - pionier genetyki
AFP

Nie wszystkie połączone geny czy komórki dadzą pożądany efekt i powstaną z nich w pełni funkcjonalne twory. Część z nich przejdzie przez sito platform testowych, a część nie. Aż strach pomyśleć ile "biologicznych odpadów" powstanie przy produkcji zaawansowanych biosyntetyków...

Agencja zapewnia, że dzięki wykorzystaniu bioinżynierii, segment nowych technologii jeszcze wyraźniej się rozwinie. Szacuje się, że dzięki temu koszty produkcji ulegną 10-krotnemu zmniejszeniu, przy jednoczesnej akceleracji tempa wytworu biomateriałów. Nie ulega wątpliwości, że plany Ventera i zasilającej go agencji są ambitne, ale i jednocześnie mocno ryzykowne. DARPA wystawia się na cel ataku niemalże całego, konserwatywnego świata nauki, z biologami, lekarzami, etykami i filozofami na czele. Program wydaje się jeszcze bardziej przerażający, gdy przypomnimy sobie, że DARPA to tak naprawdę organizacja wojskowa, a nie fundacja propagująca naukę czy podejmująca walkę z nieuleczalnymi chorobami.

731

Trudno tak naprawdę zgadnąć ile projektów podobnych do "Living Foundries" jest już teraz realizowanych na całym świecie. DARPA pod tym względem okazała się na tyle odważna, by oficjalnie ogłosić start programu, nie zważając na reakcje opinii publicznej. Eksperymenty na ludziach, embrionach lub choćby żywych komórkach mogą być prowadzone potajemnie w placówkach w krajach Ameryki Południowej, Chinach, Japonii, Rosji, a nawet państwach skandynawskich. Najbardziej niechlubną historią, poza "dokonaniami" słynnego doktora Mengele, może na tym polu pochwalić się Japonia.

Cesarska armia japońska W czasie II wojny chińsko-japońskiej oraz II wojny światowej powołała do życia Jednostkę 731, która realizowała program badań i rozwoju broni biologicznej i chemicznej. Projekt był realizowany przez dr Masaji Kitano oraz generała Shir Ishii i jest powszechnie uważany za najbardziej brutalny przykład zbrodni wojennych dokonanych przez armię japońską.

Na pacjentach pogardliwie nazywanych przez strażników "kłodami" (jap. maruta) przeprowadzano wiwisekcje, zakażano wąglikiem, sztucznie wywoływano choroby, zawały serca, udary, a także dokonywano aborcji. Oprócz tego testowano nowe rodzaje broni (m.in. granaty i miotacze ognia), a każda śmierć była uważnie obserwowana przez członków zespołu badawczego.

Historia Jednostki 731:

Jednostka 731 oficjalnie przestała istnieć tuż po kapitulacji Japonii w 1945 r., jednak wódz naczelny alianckich sił okupacji - generał Douglas MacArthur - potajemnie udzielił immunitetu części naukowców w zamian za wyniki badań. Uzyskane przez Jednostkę 731 dane medyczne okazały się zbyt cenne dla rządu USA, a przecież niemożliwe było powtórzenie badań w krajach Zachodu. Może warto zadać sobie pytanie w czyich rękach spoczywają one teraz?

Daleki Wschód był przez długi czas pionierem eksperymentów na materiałach biologicznych. Oprócz Jednostki 731 istniały liczne placówki badawcze rozlokowane m.in. w Pekinie (oddział 1855), Nankin (oddział 1644) czy Guangzhou (oddział 8604). Mniejsze jednostki znajdowały się także w Malajach, Singapurze i Hiroszimie. Oficjalnie wszystkie zostały zamknięte.

Czas androidów

Wbrew pozorom, jednostki "badawcze" z czasów II wojny światowej i organizacje stawiające na manipulacje materiałem biologicznym jak DARPA, nie różni tak wiele. Bestialstwo zbrodni wojennych nigdy nie zostanie zapomniane, jednak nawet stosowane obecnie, "cywilizowane" formy manipulacji przy materiale genetycznym powinny być bacznie obserwowane. Granica między nowo powstałym życiem, a zlepkiem pojedynczych komórek jest niezwykle krucha, wręcz niewidoczna. A za nią czeka już świat, w którym z taśm produkcyjnych schodzą lepsze wersje nas samych.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas